Strona główna Kultura Kryminał kulinarno-muzyczny, czyli jak pogodzić swoje zainteresowania i zostać autorką książek?

Kryminał kulinarno-muzyczny, czyli jak pogodzić swoje zainteresowania i zostać autorką książek?

Olga Warykowska - Eine kleine trup

W czerwcu 2019 roku w księgarniach pojawiła się jej pierwsza książka. Niecały rok później – w kwietniu 2020 roku – wydana zostaje kolejna część. Rozmawiamy z Olgą Warykowską – wrocławianką o wielu zainteresowaniach, która konsekwentnie podążając za swoimi marzeniami, doczekała się publikacji swoich powieści – Cztery pory śmierci oraz Eine kleine trup. Kim jest Olga Warykowska, o czym są jej książki i wreszcie jak spełniła swoje marzenie? O tym i nie tylko przeczytacie w naszym wywiadzie. Zapraszamy do lektury.

Poprosiłam Cię o rozmowę właśnie teraz, ponieważ jesteśmy przed premierą Twojej drugiej książki – Eine kleine trup. Zanim jednak przejdziemy do tego tematu, proponuję kilka pytań o samą autorkę. 😉

Chciałabym rozpocząć od dość ogólnej prośby. Powiedz, proszę, kim jest Olga Warykowska. Jak sama byś siebie opisała?

Olga jest Olgą i to jest zasada, którą kierowałam się całe życie – by być po prostu sobą. Na pewno nie nazwałabym siebie kimś kompletnie szablonowym, lecz zlepkiem miliardów przeżyć, wydarzeń, spotkań z ludźmi, kimś kto kocha życie i myślę, że już wie, jak żyć jego pełnią, a nie zadowalać się byciem cieniem siebie samej. Moją miłością są słowa i jeśli tymi słowami jestem w stanie sprawić, że ktoś się na chwilę uśmiechnie, zaśmieje, zapomni o problemach albo też wpadnie na pomysł, jak je rozwiązać, to nic więcej mi w tym momencie nie potrzeba. Oprócz ciasta i czekolady, które uważam za najlepsze wynalazki ludzkości (poza jedzeniem oczywiście).

W Internecie czytamy, że ukończyłaś studia w języku angielskim z zakresu polityki regionalnej Unii Europejskiej, pracowałaś jako producent muzyczny i teatralny, wystawiasz autorskie spektakle teatralne, interesujesz się filmem, piszesz piosenki… a gdybyś miała wskazać do czego jest Ci najbliżej, co by to było?

Myślę, że jednak kultura jest mi najbliższa i staram się tak pracować, żeby móc pogodzić moją pasję z zarabianiem pieniędzy, bo niestety nie samą sztuką człowiek żyje. Kiedyś marzyłam o pracy w orkiestrze i robieniu wydarzeń kulturalnych, ale jak się okazało rzeczywistość producenta daleko odbiega od ideału, który sobie ułożyłam w głowie, stąd teraz traktuję moje pasje jako pasje, a pracę jako pracę. Stanowisko, które sobie wybrałam pomaga mi się rozwijać w języku angielskim i języku francuskim, więc mogę ze spokojnym sercem powiedzieć, że w stopniu zaawansowanym posługuję się trzema językami. A po pracy produkuję spektakle, piszę o tym, co widzę, co przeżyłam i co chciałabym przeżyć i szukam siebie w różnych miejscach. Bo jeśli życie nie polega właśnie na szukaniu swojego miejsca, swojej niszy, to na czym? 😉 Interesuje mnie bardzo wiele rzeczy. Nie uważam, że powinniśmy się zamykać tylko na jedną dziedzinę życia, ale smakować wszystko, co tylko jest nam dostępne, dlatego w moim CV znajdzie się takie ukończone kursy jak Biologia morska i analizowanie migracyjnych szlaków pingwinów czy też Wierzenia kultur świata dotyczących życia po śmierci.

Jestem dumna, że wreszcie się odważyłam i uwierzyłam w siebie, ponieważ jako producent zawsze zachęcałam innych, zawsze pchałam innych, więc cieszę się, że ktoś wreszcie popchnął i mnie.

Pamiętasz kiedy rozpoczęła się Twoja pisarska pasja?

Pisać zaczęłam w drugiej klasie podstawówki. Wtedy to w zeszycie szesnastokartkowym powstało moje pierwsze „dzieło”, w którym grupa dzieci wyrusza na poszukiwania skarbu w Afryce. Potem przerzuciłam się na rysowanie komiksów (między innymi zilustrowałam Balladynę) oraz na wypracowania, które musiałam pisać w szkole. W gimnazjum odkryłam pasję do pisania scenariuszy i nawet udało mi się kilka z nich wystawić w formie teatru kukiełkowego. Niestety szkoła bardzo obrzydziła mi miłość do książek i dopiero na studiach z powrotem wróciłam do swojej pasji – pisania. Wtedy też zapisałam się na zajęcia teatralne. Teatr jakoś tak zawsze przewijał się w moim życiu i do tej pory jest jego bardzo ważną częścią. Odkąd pamiętam, przelewam na papier wszystkie swoje myśli, przez co łącznie, od momentu, gdy zaczęłam pisać, powstało 25 książek o różnej tematyce (filozoficznej, fantastycznej, kryminalnej) czy też seriale komediowe, które siedzą sobie wygodnie w szufladzie i czekają na lepsze czasy, 7 spektakli teatralnych, cały segregator wierszy i piosenek. Obecnie piszę trzy rzeczy na raz – scenariusz teatralny, scenariusz serialowy oraz książkę i cieszę się, że mogę robić to, co sprawia mi przyjemność.

Który utwór bądź autor wywarł na Tobie duże wrażenie i wpłynął na Twoją twórczość?

Od zawsze czytałam bardzo dużo książek, ale jeśli mam wskazać jednego autora, który wstrząsnął mną do głębi, to będzie nim Paulo Coelho. Po raz pierwszy zetknęłam się z jego twórczością w podstawówce, kiedy to kazano nam przeczytać Alchemika i całkowicie pochłonął mnie jego świat, sposób doboru słów i to, w jak banalny sposób był w stanie przekazać rzeczy tak głębokie, przez co trzynastoletnia dziewczyna nie mogła spać po nocach, pełna słów i myśli. Do tej pory często wracam do tego, co napisał i odnajduję siebie w każdym zdaniu, na różnych etapach swojego życia. Dzięki niemu napisałam kilka książek filozoficznych, zainspirowana jego sposobem analizy świata i chęci otworzenia oczu na wszystko co się dzieje. Potem miałam etap fascynacji Angelą Carter, twórczynią realizmu magicznego, która jak nikt inny potrafi opisać zwykły długopis i sprawić, by jawił się jako coś z innej bajki.

Moją miłością są słowa i jeśli tymi słowami jestem w stanie sprawić, że ktoś się na chwilę uśmiechnie, zaśmieje, zapomni o problemach albo też wpadnie na pomysł, jak je rozwiązać, to nic więcej mi w tym momencie nie potrzeba.

Jak doszło do tego, że wrocławianka spełniła swoje marzenie o wydaniu własnej książki? Jaki jest Twój przepis na sukces?

Często się mówi, że o sukcesie decyduje przypadek i tak też było ze mną. Całe życie piszę do szuflady, nie będąc pewna, czy to, co napisałam jest dobre i czy nadaje się do wydania. Wiedziałam, że najlepiej się pisze o rzeczach, które się przeżyło, których było się świadkiem, dlatego powstała postać muzyka orkiestry – Amadeusza Wagner. Pisanie o Amadeuszu było i jest jedną z najbardziej przyjemnych rzeczy pod słońcem – nigdy nie mogę się doczekać tego, co on wymyśli i tego, jak zareaguje na moje poszturchiwania i kłody pod nogami, które mu złośliwie rzucam. Książka Cztery pory śmierci pewnie skończyłaby tak, jak reszta, w szufladzie, gdyby nie moja koleżanka z pracy, która nie dość, że przeczytała to, co napisałam, to jeszcze zmusiła mnie do wysłania tego do wydawnictwa. Wysłałam propozycję do Novae Res i udało nam się szczęśliwie nawiązać współpracę. Jestem dumna, że wreszcie się odważyłam i uwierzyłam w siebie, ponieważ jako producent zawsze zachęcałam innych, zawsze pchałam innych, więc cieszę się, że ktoś wreszcie popchnął i mnie. Więc moją radą będzie na pewno: próbuj, próbuj, próbuj i wierz w siebie. Bo wiara czyni cuda.

Ciekawi mnie jak znajdujesz czas na pisanie. Masz określoną porę i przystępujesz do tego zadaniowo czy spontanicznie tworzysz kiedy czujesz, że masz głowę pełną pomysłów? Jak pracowałaś nad książkami, które teraz są wydawane?

Ogólnie jestem bardzo poukładaną osobą, której grafik tygodniowy jest prawie w całości zapełniony – jest teatr, zespół wokalny, joga, taniec, praca… Jednak ta bardziej artystyczna część mnie zawsze dawała o sobie znać i nawet wtedy, kiedy robię coś innego, to zalewa mnie fala pomysłów. Piszę wtedy po ręce, na karteczkach, na wszystkim czym się da. Najwięcej rzeczy wymyślam jeżdżąc na rowerze do pracy i z powrotem. Są nawet takie dni, kiedy nie mogę się skupić na czymś innym, ponieważ jestem w  całości wypełniona słowami, które muszą ze mnie wyjść i wtedy nie ma możliwości – siadam i piszę nawet po nocy, dopóki nie czuję, że wyskoczyło wszystko, co miało wyskoczyć. Wiele razy pisałam do późna i szłam ledwo przytomna do pracy – zmęczona ale szczęśliwa, ponieważ nic mnie tak nie cieszy jak pisanie i dzielenie się moimi myślami z kartką papieru albo z ekranem. Pisanie to prawie jak bieganie – wyrzucam z siebie i pot i łzy, co czyni mnie lekką i wolną.

Twoje powieści są określane mianem kryminałów kulinarno-muzycznych. Mogłabyś rozbić to na czynniki pierwsze? Dlaczego kryminał? Dlaczego kulinarny i muzyczny? Jak powstało takie połączenie?

Przed napisaniem powieści o Amadeuszu Wagner, zastanawiałam się nad tym jaką dokładnie książkę chcę napisać. Wiedziałam wtedy, że musi to być po części książka biograficzna, więc postanowiłam zawrzeć w niej elementy związane z jedzeniem (które kocham i dla którego żyję. Bywają nawet takie noce, kiedy nie śpię myśląc o tym, co sobie dobrego ugotuję na następny dzień.) oraz muzyką (z którą jestem związana zawodowo i która jest moją pasją). Ponieważ zawsze interesowały mnie kryminały, a w domu mam kolekcję wszystkich powieści Agathy Christie, Joanny Chmielewskiej i George’a Simenona, dlatego postanowiłam uczynić Amadeusza detektywem – amatorem. Oprócz zagadki kryminalnej jest więc także dużo jedzenia, tak jak ja je lubię gotować i jak zawsze gotowały moje babcie oraz świat muzyki i artystów, który poznałam bardzo dogłębnie. Postanowiłam połączyć te trzy rzeczy i powstała z tego mieszanka istnie wybuchowa. 🙂 A Amadeusz okazał się być tak jednocześnie wdzięcznym i niepokornym charakterem, że z przyjemnością zabieram się za pisanie kolejnych części. Obecnie jestem w trakcie kończenia dziewiątej części przygód Amadeusza, więc wszystko przede mną.

Olga Warykowska

W czerwcu zeszłego roku wydana została Twoja pierwsza książka – Cztery pory śmierci, w tym roku w księgarniach pojawi się druga – Eine kleine trup.  Po samym tytule wnioskuję, że wspólnym mianownikiem będzie kolejna śmierć, a czy w amatorskiej akcji detektywistycznej pozostanie, znany z Czterech pór śmierci, flecista z pączkiem w ręku? Czego możemy się spodziewać?

Eine kleine trup to kontynuacja przygód Amadeusza Wagner, który wraca na Podlasie, z którego się wywodzi, odpocząć w towarzystwie swojej Mamusi. Będzie więc dużo jedzenia regionalnego, kolegów ze szkoły oraz zagadka śmierci byłej nauczycielki, w którą to zostanie wplątany mój bohater. Czy to był nieszczęśliwy wypadek? Czy może ktoś inny maczał w tym palce… A to wszystko w trakcie obchodów Bożego Ciała. Do tego Amadeusz będzie musiał zająć się Chórem Dziecięcym, więc… będzie się działo. Szczególnie, że dzieci są bardzo niepokorne. Ciekawostką jest to, że w książce zawarłam kilka wspomnień z czasów, kiedy pracowałam z Chórem Chłopięcym, więc część dialogów i wydarzeń naprawdę miała miejsce. 🙂

Akcja kryminału Cztery pory śmierci rozgrywa się we Wrocławiu. Dzięki temu czytelnik może poznać pewne miejsca odwiedzane przez głównego bohatera – przede wszystkim te kulinarne. Skąd pomysł na osadzenie akcji kolejnej powieści na Podlasiu?

Mój tata wywodzi się z Podlasia, więc naturalnym było osadzenie akcji właśnie tam, w wiosce, w której się urodził. Większość opisywanych przeze mnie miejsc istnieje naprawdę, w tym tajemnicze skróty przez las, których używa bohater. 😉 Po drugie, jest to rejon tak wdzięczny i tak inspirujący, że musiałam go opisać. Książka powstała w zaledwie dwa miesiące, tak łatwo mi się ją pisało. Mam nadzieję, że udało mi się w niej zawrzeć moje wspomnienia związane z domem babci, potrawy, które gotowała oraz historie, o których opowiadał mi tata. Pod tym względem jest to książka bardzo osobista.

Eine kleine trup to kontynuacja przygód Amadeusza Wagner, który wraca na Podlasie, z którego się wywodzi, odpocząć w towarzystwie swojej Mamusi. Będzie więc dużo jedzenia regionalnego, kolegów ze szkoły oraz zagadka śmierci byłej nauczycielki, w którą to zostanie wplątany mój bohater.

Czy utożsamiasz się z którąś postacią z Twoich wydanych powieści? Czy któraś z nich była szczególnie kreowana na bazie Twoich osobistych doświadczeń czy upodobań?

Amadeusz to ja. Tak jak on, kocham jedzenie i sama myśl o gotowaniu sprawia, że się uśmiecham. Może nie jem tyle, co on, ale na pewno dzielimy pasję do dobrego posiłku. Gdyby moje losy potoczyły się inaczej, to pewnie zostałabym muzykiem. W dzieciństwie grałam na flecie i pianinie. Na moje szczęście czy nieszczęście rodzice zrezygnowali z pomysłu zrobienia mnie flecistką czy też pianistką przez co jestem tam, gdzie dzisiaj jestem. Natomiast pasja do muzyki została, więc Amadeusz został flecistą w orkiestrze. Jednak na tym nasze podobieństwo się kończy, ponieważ mam w sobie więcej ikry niż mój Amadeusz i nie boję się rozmawiać z ludźmi tak jak on. Nie trzeba też mnie zmuszać do wielu rzeczy, sama pierwsza skaczę w ogień, jeśli tego potrzeba. Jednak jeśli miałabym wybrać moją najukochańszą postać, to będzie nią Mamusia. Mamusia została zmieszana z charakterów moich rodziców, moich babć i ich poglądów, przez co powstała postać tak nieprzewidywalna, tak komiczna a jednocześnie barwna, jakiej nie stworzyłam w całym swoim życiu. Do tej pory jak czytam dialogi Mamusi z Amadeuszem, to zaśmiewam się do łez. W drugiej części Mamusi będzie znacznie więcej, w tym będzie starała się na siłę zeswatać Amadeusza, ale o tym będzie można przekonać się podczas czytania książki. 😉

Czy uważasz, że do swoich utworów przemyciłaś dużo własnych doświadczeń, np. o tym jak funkcjonują artyści, jakie tworzą ze sobą relacje?

Starałam się przelać trochę swoich doświadczeń producenckich oraz wspomnień z pracy z artystami do książek. Dodatkowo mój brat jest tenorem i bardzo wiele historii zostało zaczerpniętych z jego opowiadań o tym, co się wydarzyło na koncertach, zabawnych anegdot… Postarałam się pomieszać to wszystko, te wszystkie historie, które i tak już są barwne, żeby pokazać czytelnikom jak wesoło jest wśród artystów, a także niebezpiecznie. Oraz jak trudne jest życie producenta wydarzeń i muzyka, jak wielka odpowiedzialność na nich ciąży, skąd moim zdaniem wywodzą się ich drobne szaleństwa i dziwactwa.

Amadeusz to ja. Tak jak on, kocham jedzenie i sama myśl o gotowaniu sprawia, że się uśmiecham. Może nie jem tyle, co on, ale na pewno dzielimy pasję do dobrego posiłku. Gdyby moje losy potoczyły się inaczej, to pewnie zostałabym muzykiem.

Jak wyobrażasz sobie czytelników Twoich książek? Innymi słowy komu powinny spodobać się Twoje książki? Komu mogłabyś je polecić?

Jeśli lubisz dobrą intrygę, chcesz się pośmiać przy kryminale oraz odkryć jak żyje artysta, czy też jak wygląda produkcja wydarzeń kulturalnych,  to moja książka jest zdecydowanie dla Ciebie. 🙂 Plus jeśli lubisz dobrze zjeść i szukasz bohaterów, którzy nie boją się połknąć trzech talerzy pierogów to trafiłeś w dobre miejsce.

Wywiad z Olgą Warykowską przeprowadziła Ewa Krautwurst

Pokaż więcej podobnych wiadomości
Pokaż więcej w Kultura

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przeczytaj również

Hazard – czy jestem uzależniony?

Uzależnić się można od wszystkiego. Choć najbardziej znany nam jest nałóg alkoholowy, jak …