Strona główna Kultura Prawdziwe, nasze, osobiste – z sopranistką Aleksandrą Kubas-Kruk i altowiolistą Szymonem Krukiem o nagraniu płytowym rozmawia Izabella Starzec

Prawdziwe, nasze, osobiste – z sopranistką Aleksandrą Kubas-Kruk i altowiolistą Szymonem Krukiem o nagraniu płytowym rozmawia Izabella Starzec

Izabella Starzec: Płyta „Impresje” na sopran i altówkę jest kapitalnym przykładem podwójnego mariażu – małżeńskiego i artystycznego. Od kogo z Państwa wyszła inicjatywa, by na ten właśnie zestaw brzmieniowy poszukać repertuaru i nagrać płytę?

– Szymon Kruk, altowiolista: W zasadzie to był mój pomysł, który chciałem zrealizować pod kątem doktoratu w Akademii Muzycznej w Łodzi. Mieliśmy już z żoną okazję wykonać utwór naszego przyjaciela, kompozytora Francesco Bottigliero, który napisał Siren na sopran, altówkę i fortepian. Po tym koncercie w Klubie Muzyki i Literatury we Wrocławiu, rozpoczęliśmy poszukiwania kompozycji wyłącznie na sopran i altówkę – to zestawienie jest barwowo bardzo ciekawe.

Po wysłuchaniu Państwa płyty zdecydowanie też tak to odbieram. Jest tu niesłychanie bogata paleta brzmień i kolorów. Wracając do poszukiwań, były z tym jakieś trudności?

– Szymon Kruk: Trochę czasu to zajęło. Konieczne było przeszukiwanie zasobów internetowych. Nie do wszystkich utworów udało się odnaleźć nuty. W każdym razie znalazło się wystarczająco dużo kompozycji, aby stworzyć z nich ciekawą płytę.

– Aleksandra Kubas-Kruk, sopran: Sporo partytur kupiliśmy, natomiast część z nich odrzuciliśmy, ponieważ nie wszystkie utwory nam odpowiadały. Zostawiliśmy te, które były wymagające, popisowe, ale i przyjemne dla ucha.

Który z utworów na płycie wiązał się dla Państwa z największymi wyzwaniami wykonawczymi i artystycznymi?

– Szymon Kruk: Może niekonieczne wiązał się z dużymi wyzwaniami, ale wiele radości sprawił nam utwór Buzz, z bardzo interesującą dynamiką i artykulacją. Praca nad nim dała nam sporo takiej muzycznej frajdy.

– Aleksandra Kubas-Kruk: Tym bardziej, że pierwszy raz miałam okazję śpiewać na spółgłoskach, naśladując brzęczenie pszczoły. Trzeba było to nieźle poćwiczyć. Natomiast najbardziej wymagające technicznie były, moim zdaniem, Impresje Leszka Wisłockiego.

Ten utwór jest szczególny ze względu na osobę kompozytora, który reprezentuje najstarsze pokolenie twórców wrocławskich. Wspaniale, że nadal jest czynny artystycznie. Z tego, co wiem, to utwór powstał specjalnie dla Państwa.

– Aleksandra Kubas-Kruk: Rozmawiałam kiedyś o naszym projekcie z dr. Andrzejem Wolańskim z Akademii Muzycznej we Wrocławiu i to on nas zarekomendował – wystąpił w naszym imieniu, namawiając prof. Leszka Wisłockiego do napisania Dwóch Impresji.

Zasugerowaliście kompozytorowi jakieś swoje życzenia względem utworu?

– Aleksandra Kubas-Kruk:  Ze względu na charakter płyty, która miała być wizytówką Szymona do doktoratu, prosiliśmy o coś wirtuozowskiego i wyjątkowego. Ja prosiłam również o wysoką tessiturę i dźwięki c trzykreślne, które bardzo lubię.

– Szymon Kruk: Dodam, że do drugiej Impresji udało nam się nagrać teledysk. Ponieważ w utworze jest trochę podhalańskich odniesień, to nagranie realizowaliśmy w górach. Może nie tak wiernie, czyli nie w Tatrach, ale pojechaliśmy do schroniska Samotnia w Karkonoszach. Tam też było pięknie. Teledysk nakręciła Nadia Szagdaj.

Nazwę płyty zaczerpnęliście z utworu Leszka Wisłockiego – to piękny ukłon w stronę kompozytora. Ta wspólna energia, która się między wami wytworzyła, przyniosła radosne efekty dla obu stron.

– Szymon Kruk: Cieszymy się z tej współpracy. Teraz szykujemy się do koncertów, podczas których pragniemy promować płytę. Wiemy już, że w przyszłym roku odbędzie się nasz koncert w Narodowym Forum Muzyki. Nie o wszystkim jeszcze wiadomo – ale staramy się mocno zaistnieć z tymi utworami.

Pani Olu, znam Panią ze sceny operowej we Wrocławiu. Związała się Pani także z Teatrem Wielkim – Operą Narodową. Słyszę ją jako Gildę, Królową Nocy, Paminę, Łucję i w wielu innych kreacjach, ale małe formy kameralne, pieśniowe nie były dotychczas Pani specjalnością. Jaki rodzaj ekspresji musiała Pani w sobie poszukać w interpretacji tych utworów?

– Aleksandra Kubas-Kruk: Bardzo lubię wyzwania i właśnie to mi się podobało w programie płytowym, że stanowią go kompozycje absolutnie różniące się od dotychczasowego mojego repertuaru operowo-oratoryjnego. W tych utworach jest często potrzebna inna emisja głosu i inna uważność. Trzeba wydobyć różne niuanse w barwie i szczegółach. Musiałam trochę poszukiwać tego wydobycia dźwięku. Starałam się też skupiać na tekście, by móc opowiedzieć te małe historie. Wykonywanie utworów w duecie jest w pewnym sensie trudniejsze od śpiewania z orkiestrą w operze. Tam jest inna przestrzeń, większe skupienie na wirtuozerii. Tutaj chcieliśmy, by to było takie prawdziwe, nasze, osobiste.

I tak powstała wyjątkowa płyta…

– Aleksandra Kubas-Kruk: Nie był to nasz pierwszy wspólny projekt, mieliśmy już wcześniej okazję razem koncertować, ale praca nad płytą była dla nas szczególna.

 – Szymon Kruk: Rzeczywiście tak było. Mamy teraz wielką satysfakcję z efektu.

 – Aleksandra Kubas-Kruk: Ale trochę stresu było…

 – Szymon Kruk: Więcej było przyjemności, niż stresu.

 – Aleksandra Kubas-Kruk: No dobrze, bardziej poczucia odpowiedzialności za ten projekt.

 – Szymon Kruk: Właśnie tak. Przechodziliśmy kolejne etapy pracy małymi kroczkami, bardzo się starając, by był na jak najwyższym poziomie.

Czy podczas pracy nad płytą udało się rozdzielić emocje artystyczne od prywatnych?

– Aleksandra Kubas-Kruk: Nie dało [śmiech], ale zawsze dochodziliśmy do wspólnego mianownika.

 – Szymon Kruk: Nie da się zamknąć drzwi po nagraniu i przestać o tym rozmawiać. Cały czas było coś do przedyskutowania.

– Aleksandra Kubas-Kruk: W każdym razie było to bardzo ciekawe doświadczenie.

Czego się dowiedzieliście o sobie podczas tej pracy nad płytą?

– Aleksandra Kubas-Kruk: Szymon jest perfekcjonistą, ale podczas nagrania to jeszcze bardziej było widać. Dbał o najdrobniejsze szczegóły, wiele razy powtarzaliśmy różne fragmenty.

– Szymon Kruk: My się już tyle lat znamy, że niczym mnie Ola nie zaskoczyła. Uwielbiam jej głos i …uśmiech.

– Aleksandra Kubas-Kruk: Wyczuwamy siebie i swoje emocje. Nie potrzeba nam tajemnych znaków, by dobrze się rozumieć na scenie, czy podczas nagrania.

Pokaż więcej podobnych wiadomości
Pokaż więcej w Kultura

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przeczytaj również

Śmiertelny wypadek na Wschodniej Obwodnicy Wrocławia. Zginął 38 – letni motocyklista

Trwa wyjaśnianie okoliczności śmiertelnego wypadku, do którego doszło wczoraj, 7 maja, na …