Strona główna Kultura „Odyseja” we Wrocławskim Teatrze Lalek już w sobotę

„Odyseja” we Wrocławskim Teatrze Lalek już w sobotę

„Odyseja” urosła do rangi opowieści wręcz archetypicznej. To abstrakcyjna historia, ubarwiona obecnością potworów i bogów. W wersji Wrocławskiego Teatru Współczesnego starożytność miesza się z elementami popkultury. Bohaterowie „odgrywają” bitwę za pomocą figurek Hulka.

W świecie greckich herosów

Chyba nikomu nie trzeba przypominać treści “Odysei”. Warto jednak wspomnieć, że to już kolejny spektakl Wrocławskiego Teatru Lalek, który jest oparty na tekście przeznaczonym dla starszej widowni. Przypomnijmy chociażby zeszłoroczny “Sen nocy letniej”, “Burzę” czy “Czarodziejski flet”. Skąd pomysł, by przenieść tak skomplikowane dzieło na deski dziecięcego teatru?

– Ja jako dziecko uwielbiałem „Odyseję”. Gdybym ja przyszedł jako dziecko na spektakl „Odyseja” i nie byłoby tam cyklopów, gigantów, eola, bogów olimpijskich, to czułbym się zawiedziony. Chciałem zachować jak najwięcej postaci, w teatralny sposób je transponując – tłumaczy reżyser spektaklu, Jakub Roszkowski. 

– Strona kobieca u Homera nie jest zbyt silnie eksponowana, a przede wszystkim jest jednostronna. Wszystkie kobiety są przepiękne i kochają Odysa, chcą go usidlić albo się w nim zakochują. Próbujemy dać im trochę innych barw. Nie wyobrażamy sobie więc „Odysei” bez Penelopy, szczególnie, że w dzisiejszych czasach znamy bardziej Penelopy, niż Odysów – dodaje reżyser.

Jakub Roszkowski na nowo powoła do życia greckich herosów, cyklopów, gigantów i bogów. Dzieci będą świadkami walki Odyseusza pod Troją i jego pełnej przygód drogi powrotnej do Itaki.

fot. R. Skwarek

Odysowie w naszym świecie

Chęć powrotu do dziecięcej fascynacji Homerem to nie jedyny powód, dla którego reżyser, Jakub Roszkowski, postanowił podjąć się tego tematu we Wrocławskim Teatrze Lalek. Równie ważnym kontekstem jest wojna w Ukrainie.

– Potem doszedł drugi napęd, czyli wojna w Ukrainie, którego wolelibyśmy wszyscy, żeby nie zaistniał. Skoro jest i skoro są w tym nasze dzieci to trudno w tym momencie mówić o wojnie bez świadomości tego kontekstu. Nagle nasze dzieci na placach zabaw zaczęły się bawić z dziećmi z Ukrainy. Wszyscy staramy się ich wspierać. Moje dzieci zadają mi pytania o wojnę, więc ja odpowiadając im, jednocześnie chciałbym jakoś o tym pogadać przy okazji spektaklu – mówi Jakub Roszkowski.

Można by więc powiedzieć, że współcześnie pełno jest wokół nas Penelop i Telemachów. „Odyseja” to przecież opowieść nie tylko o wojnie, ale i o czekaniu. Czekaniu, aż mąż wróci z frontu. I ten motyw czekania będzie w teatralnej wersji dzieła Homera dosyć widoczny.

– Wszyscy zadajemy sobie pytanie, że skoro są te kobiety i dzieci, to jacy wrócą mężczyźni. Jacy oni byli wcześniej i jak ich ta wojna zmieni, w różnym tego słowa znaczeniu. Może, częściowo, pozytywnie, ale w większości myślę, że to jest przerażająco trudne doświadczenie, z którym nasz Odys będzie walczył – dodaje reżyser.

fot. R. Skwarek

Uwspółcześniając Homera

A jak wyglądał proces przekształcania samego utworu? Oczywisty jest fakt, że homerycki język byłby dla dzieci nie tylko niezrozumiały, ale i nudny.

– Jeżeli chciałoby się zostawić homerycką frazę, to  bardzo ciężko byłoby z nią dotrzeć do ośmioletnich widzów. Stwierdziłem, że zachowuję warstwę fabularną. Natomiast jeśli chodzi o język, to my nadal próbujemy robić pewnego rodzaju mowę wiązaną, ale na pewno nie jest to fraza homerycka – tłumaczy reżyser.

„Odyseja” urosła do rangi opowieści wręcz archetypicznej. To abstrakcyjna historia, ubarwiona obecnością potworów i bogów. W wersji Wrocławskiego Teatru Współczesnego starożytność miesza się z elementami popkultury. Bohaterowie „odgrywają” bitwę za pomocą figurek Hulka.

– Wyszliśmy z założenia, że to powinno się zacząć w pokoju chłopca, że to powinno się zacząć w pokoju Telemacha. To z jego wyobraźni powstaje ten cały świat. Jak małe dziecko wyobraża sobie tatę na wojnie? Z tego instrumentarium chłopięcego pokoju wyszliśmy, żeby zbudować cały świat „Odysei” – mówi Jakub Roszkowski.

– Mówimy o człowieku, który najpierw przez 10 lat walczył, a potem przez kolejne 10 lat walczył albo przebywał na wyspach kolejnych pięknych kobiet, które robiły wszystko, żeby z nim być. Wyszliśmy od tego, że musiał stać się wielkim, gruboskórnym Hulkiem, żeby przetrwać taki czas – dodaje reżyser.

Jaka więc będzie teatralna „Odyseja”? Warto przekonać się o tym samemu. Premiera spektaklu już w tę sobotę o godz. 17.00

Martyna Jersz

Pokaż więcej podobnych wiadomości
Pokaż więcej w Kultura

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przeczytaj również

Śmiertelny wypadek na Wschodniej Obwodnicy Wrocławia. Zginął 38 – letni motocyklista

Trwa wyjaśnianie okoliczności śmiertelnego wypadku, do którego doszło wczoraj, 7 maja, na …