Strona główna Kultura Nowe wyzwania – wywiad z wybitną aktorką i śpiewaczką Ewą Vesin

Nowe wyzwania – wywiad z wybitną aktorką i śpiewaczką Ewą Vesin

Ewa Vesin – wspaniała śpiewaczka i aktorka sceniczna – sopran dramatyczny. Menedżerka kultury, pasjonatka opery, piękny człowiek obdarzony pięknym głosem. Za swoje osiągnięcie artystyczne i menedżerskie została uhonorowana w grudniu Wrocławską Nagrodą Artystyczną za rok 2021 w kategorii muzyka. Zapracowana, ale też i harmonijnie godząca swoje zadania zawodowe z rodziną.

Izabella Starzec: Serdecznie gratuluję Wrocławskiej Nagrody Artystycznej w kategorii muzyka za rok 2021!

Ewa Vesin: Dziękuję bardzo. Ogromnie ucieszyła mnie wiadomość o nominacji, ale szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że nagroda zostanie przyznana właśnie mnie. Gratuluję serdecznie wszystkim nominowanym artystom, a kapitule dziękuję za uhonorowanie mojej dotychczasowej pracy artystycznej.

Doceniono Pani kunszt wokalny, sceniczny i aktorski (tytułowa Tosca w operze Pucciniego) oraz talent organizacyjny za stworzenie i rozwijanie Międzynarodowego Konkursu Wokalnego im. Antoniny Campi z Miklaszewiczów w Lublinie.  Można rzec – właściwie za dwie Pani życiowe role, bowiem realizuje się Pani i jako śpiewaczka i menager kultury.

Zawodowo realizuje się przede wszystkim jako śpiewaczka operowa, co pochłania zdecydowaną większość czasu w trakcie trwania sezonu. Godziny ćwiczeń, praca z pianistą nad przygotowaniem nowych partii, podróże, tygodnie prób do spektakli – to moja codzienność. Wymaga ona dużej samodyscypliny, co sprawia, że do kalendarza zawsze jeszcze coś się zmieści [śmiech]. Tym sposobem udało się zainicjować w 2017 roku, wraz z moim przyjacielem Mateuszem Wiśniewskim, pierwszą edycję Międzynarodowego Konkursu Wokalnego im. Antoniny Campi z Miklaszewiczów.

I trwa do dzisiaj.

Tak, i rozszerza się o kolejne projekty, a tegoroczna edycja konkursu była już dziesiątym wydarzeniem pod marką Antoniny Campi. Działamy więc intensywnie, co najmniej raz w roku proponując coś nowego. Nasze projekty są odpowiedzią na potrzeby środowiska artystycznego, nie tylko lubelskiego, a w szczególności utalentowanej młodzieży. Tak zrodził się pomysł masterclass dla uczniów wydziału wokalnego Szkoły Muzycznej I i II stopnia im. Tadeusza Szeligowskiego w Lublinie oraz studentów akademii muzycznych z całej Polski. Z ogromnym sukcesem realizujemy kolejne edycje, goszcząc jako pedagogów największe nazwiska świata operowego.

Do tego przygotowaliśmy raz konferencję naukową oraz projekt online w trudnym okresie pandemii. Nie zatrzymujemy się więc, a Międzynarodowy Konkurs Wokalny im. Antoniny Campi z Miklaszewiczów realizujemy jako wydarzenie holistyczne, a nie efemeryczną imprezę, jakich wiele…

Nowe wyzwania to z jednej strony satysfakcja, ale i wiele dodatkowej pracy. Co Panią motywuje, co frustruje?

Na tym etapie mojej pracy zawodowej trudno mówić o frustracji. Wszystko jest dokładnie i odpowiednio wcześniej przemyślane i zaplanowane, począwszy od wyboru partii operowych po projekty artystyczne. Taki komfort pracy daje najlepsze wyniki i sprawia, iż droga do ich realizacji jest ogromnie satysfakcjonująca, a co najważniejsze – twórcza. To taka samonapędzająca się maszyna, którą trudno zatrzymać. Uwielbiam ten stan [śmiech].

Tosca to sztandarowa rola dla sopranów dramatycznych. W jakim repertuarze się obecnie najlepiej Pani czuje?

Wybór repertuaru zawsze podyktowany jest możliwościami głosowymi śpiewaczki, co oczywiście z góry narzuca partie, do których jest predestynowana.  Jednak – jak wszędzie –  zdarzają się wyjątki i drobne szczegóły decydują o tym, że na pewne role jest już za późno bądź też ciągle za wcześnie. Weryzm to kierunek w muzyce operowej, w którym czuję się najlepiej – począwszy od Rycerskości wieśniaczej Pietro Mascagniego po tak często goszczącego w moich  ostatnich sezonach Pucciniego (Tosca, Turandot).

Propozycje ról spływające do mojego agenta zawsze dokładnie omawiamy, nie odrzucam roli po samym tytule. Analizuję każdą frazę z wyciągiem fortepianowym, co daje obraz tego, czy partia jest właściwa na dany moment a praca nad nią przyniesie mi satysfakcję.

Pamiętam ten czas, który spędziła Pani w Operze Wrocławskiej. Był bardzo twórczy i różnorodny, ale szczerze się przyznam – momentami odnosiłam wrażenie, że zbyt różnorodny i zbyt wymagający, biorąc pod uwagę rozrzut stylistyczny, estetyczny, głosowy. Pani sopran dramatyczny można było usłyszeć i w Wagnerze, i w partii Carmen , i w Mozarcie. To musiało być ogromne wyzwanie. Dlaczego przyjmowała Pani tak różne role?

Temat – rzeka, a przynajmniej na obszerny rozdział do książki… Przeszło 20 lat temu każda absolwentka wydziału wokalnego oddałaby wszystko, aby tuż po studiach dostać szansę na stałą pracę w profesjonalnym teatrze operowym. Należy pamiętać, że mówimy o polskim rynku operowym, gdyż europejski czy światowy był jak hollywoodzki sen. O wyborze ról, które śpiewałam, decydował dyrektor artystyczny. Decyzje zaś były mniej lub bardziej trafione –  w zasadzie musiałam śpiewać wszystko. Udawało mi się jednak konsekwentnie odmawiać śpiewania oper współczesnych. Po kilku latach przyszedł czas na decyzję o artystycznej wolności i trwam w niej do dzisiaj.

Które z ról scenicznych, partii operowych uważa Pani w swoim dorobku za przełomowe, ważne?

W moim przypadku nie była to rola, a spotkanie z doświadczonym już wtedy znakomitym śpiewakiem Mariuszem Kwietniem. Śpiewaliśmy Halkę Stanisława Moniuszki w Operze Krakowskiej. Był to okres, kiedy wykonywałam jeszcze ciągle partie mezzosopranowe, takie jak np. Eboli w Don Carlosie Verdiego. Rozmowa, którą odbyliśmy po premierze, była drogowskazem i uświadomiła mi, że to jest kluczowy moment na podjęcie najważniejszej decyzji wokalnej. Musiałam wywiązać się jeszcze z ostatnich zobowiązań, ale Carmen była już ostatnią mezzosopranową partią, którą zaśpiewałam.

Czy istnieje też świat pozaoperowy?

Tak, ten najważniejszy, czyli moja rodzina. Moje osiągnięcia zawodowe to wynik miłości, stabilności i oparcia, które otrzymuje każdego dnia. We wszystkim trwamy razem, to jest nasza siła i mój największy sukces.

Gdzie i w jakim repertuarze można Panią będzie usłyszeć w 2023 roku?

Ten sezon jest dla mnie bardzo intensywny, obfituje w aż siedem produkcji operowych. Za mną już Tosca we Wrocławiu i Toulon oraz Dialogi karmelitanek w Rzymie, za chwilę wyjeżdżam na kolejną Toskę do Hanoweru i Oslo, do Pragi na Turandot i do St. Gallen na Andrea Chenier.

Życzę zatem dalszych sukcesów!

Pokaż więcej podobnych wiadomości
Pokaż więcej w Kultura

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przeczytaj również

Weekend we Wrocławiu – lista wydarzeń wartych uwagi [02.06 – 04.06]

Wracamy z listą najciekawszych wydarzeń z Wrocławia na ten Weekend – Wrocław to jedno z na…