Strona główna Aktualności Czarny poniedziałek: Ryszard Sobok – zapomniana bestia z Walimia

Czarny poniedziałek: Ryszard Sobok – zapomniana bestia z Walimia

Pod jednym z filmów w serwisie YouTube opowiadających o wydarzeniach z lutego 1981 roku znajdziemy komentarz – „lata dziewięćdziesiąte w Polsce to jakiś Dziki Zachód” –to bardzo trafne stwierdzenie.

Od lat 60 ubiegłego wieku tak w Polsce jak i w USA rozpoczęła się medialna era prawdziwych „wampirów”, „bestii” i „rzeźników” – postaci, które wcześniej występowały głównie w powieściach grozy.

W Polsce mieliśmy do czynienia z kilkoma nieprawdopodobnie niebezpiecznymi jednostkami, są jednak tacy zbrodniarze, których historie zostały zapomniane jak chociażby Karl Denke, którego zbrodnie wyszły na jaw i zostały opisane dopiero po kilkudziesięciu latach czy „wampir z Rokitek”, który popadł w całkowite niemal zapomnienie.  

W dzisiejszym Czarnym Poniedziałku przypominamy inną, zapomnianą a mroczną postać – Ryszarda Soboka.  Kim był i za jaką zbrodnię zasłużył na śmierć niespełna 30- letni Ryszard?

Rzeźnia w Walimiu

Popołudniem 12 października 1981 roku Dorota wróciła z pracy w Zakładach Przemysłu Lniarskiego, zdziwiło ją to, że okna w jej domu wciąż były zasłonięte –jednak nie przejęła się tym jakoś szczególnie.

Kobieta mieszkała przy ulicy Bocznej w Walimiu wraz z mężem Władysławem, ojcem Stanisławem i dwójką dzieci: 9- letnim Irkiem i 10- letnią Anią.

Po wejściu do domu zauważyła, że jej ojciec wciąż leży w łóżku przykryty po sam czubek głowy, starszy pan miał do tego wszelkie prawo po niedawno przebytym wylewie, córka postanowiła jednak sprawdzić, jak czuje się Stanisław i wtedy zauważyła coś potwornego.

Głowa Stanisława z licznymi ranami spoczywała w kałuży krwi, twarzoczaszka seniora była zmasakrowana. Później stwierdzono, że obrażenia były tak brutalne i rozległe, że mężczyzna nawet w przypadku otrzymania natychmiastowej pomocy niechybnie by zmarł.

Przeraźliwy krzyk Doroty zaalarmował sąsiadów oraz jej męża Władysława, który wtedy u nich przebywał. Poderwani z krzeseł ludzie natychmiastowo wtargnęli do domu.

Było jasne, że śmierć Stanisława nastąpiła na skutek brutalnego ataku. Władysław postanowił więc zgłosić to jak najszybciej na milicję, w tamtych czasach nie w każdym domu jeszcze był telefon, dlatego mężczyzna musiał udać się na komisariat pieszo.

Zanim wyszedł postanowił skorzystać jeszcze z toalety, wszedł na górę do łazienki i tam odkrył coś co z pewnością złamało życie jego i Doroty.

Na pętlach z drutu antenowego i gumowego węża, z zasłoniętymi twarzami wisiały ich powieszone dzieci – Irek i Ania. Rodzice odcięli maluchy, ale na ratunek było już za późno, dzieci zginęły gdyż, jak się później okazało, broniły dziadka.

Zrozpaczonej rodzinie i sąsiadom w końcu udało się zawiadomić policję, przybyli funkcjonariusze od razu usłyszeli od Doroty imię jej młodszego brata – Ryszarda.

To właśnie Ryszard przebywał u nich tamtego ranka, co jakiś czas stołował się u siostry, gdy w jego domu nie było jedzenia ani pieniędzy na jego zakupienie.

Podejrzenia podsyciła notatka pozostawiona na stole, napisana pismem Ryszarda – brązową kredką z dziecięcego zestawu do rysowania głosiła – „Jestem w Michałkowej u Lucjana H.”

Jak się później okazało był to fałszywie pozostawiony trop mający na celu zmylenie śledczych.

Milicjanci dowiedzieli się, że Ryszard mieszkał w tej samej miejscowości przy ulicy Kościuszki 29, razem z konkubiną Krystyną i dwójką jej dzieci, 16 – letnią Teresą i 2 – letnim Markiem.

Funkcjonariusze postanowili właśnie tam poszukać podejrzanego, gdy przybyli na miejsce od razy zdziwiła ich cisza, było już późne popołudnie, z domu powinny dochodzić odgłosy obecności domowników albo chociażby małego dziecka, nikt jednak nie otwierał.

Zapalone światła i brak reakcji zaniepokoiły milicjantów, którzy w takim razie postanowili wyważyć drzwi. Zastali tam kolejny przerażający widok.

Ciało Krystyny znaleźli pierwsze – kobieta była powieszona w pozycji pół – klęczącej, makabry dodawała fakt, iż kobieta była w zaawansowanej ciąży, zaraz obok niej na sznurku do wieszania prania powieszony został 2 – letni Marek.

Na miejscu ponownie została znaleziona notatka „Tereska na strychu – to wszystko wina Gienki H.”

Na strychu faktycznie znaleziono Teresę, niestety również powieszoną na pętli zrobionej ze sznurka do prania.

Teraz milicjanci nie mieli wątpliwości, że to Ryszard jest głównym podejrzanym. Przesłuchali również Eugenię H. – siostrę Krystyny, jednak ta nie wiedziała, dlaczego Ryszard ją oskarżał o udział w rodzinnej masakrze.

Zaczęły się zakrojone na szeroką skalę poszukiwania, społeczności Wilemia była wstrząśnięta i przerażona, chociaż niezbyt zdziwiona osobą Ryszarda. Po latach jeden ze świadków tamtych wydarzeń wyznał, że sam wzrok Ryszarda przyprawiał go o ciarki na całym ciele.

Na sprawcę (bo wszyscy już wiedzieli, że to musiał być on) zastawiono pułapkę w pobliskiej wsi – Michałkowej, gdzie faktycznie mieszkał przyjaciel rodziny Leszek ale i młodsza siostra Ryszarda – Janina, jedyna osoba, z którą mężczyzna utrzymywał ciepłe stosunki. Czekano kilka dni, nie wiedząc, że zabójca ukrywał się cały czas pod nosem śledczych.

Ryszard

Kim właściwie był Ryszard Sobok i dlaczego dopuścił się takiej zbrodni?

Urodził się 10 października 1951 roku w Walimiu, tam również się wychował. Pod okiem mamy Jadwigi i ojca Stanisława wraz z dwiema siostrami – Dorotą i Janiną.

Dzieciństwo rodzeństwa nie było usłane różami, ojciec pił i bił – zarówno dzieci, jak żonę. Jadwiga nie raz uciekała z domu, tylko po to, aby nazajutrz wychwalać niemal pod niebiosa swojego „cudownego męża”, po kilku dniach w domu znów dochodziło do awantur i przemocy fizycznej.

Dziewczynki jakoś to przetrwały, starały się unikać konfliktów z ojcem, ale w przypadku Ryśka było inaczej.

Chłopiec od najmłodszych lat sprawiał kłopoty wychowawcze, prawdopodobnie tak odreagowując krzywdy jakich doświadczał.  Zaczął kraść i wdawać się w bójki, bardzo źle odnosił się do matki, w końcu między nim a rodzicami dochodziło do takich awantur jakie obserwował wcześniej. Popsuły się także jego relacje ze starsza siostrą – Danutą.

Ledwie skończył 18 lat, gdy został skazany po praz pierwszy, od tamtej pory stawał się co raz bardziej znany lokalnej milicji. Został skazany m.in. za ciężkie pobicie ze skutkiem śmiertelnym, za co otrzymał karę 10 lat pozbawienia wolności. Z niejasnych dziś powodów wyrok został uchylony a Ryszard wyszedł na wolność.

Podjął pracę w Zakładach Przemysłu Lniarskiego – miejscu, gdzie z resztą pracowała większość mieszkańców, to tam poznał Krystynę, wtedy już matkę dwóch córek – Teresy i Grażyny.

Nawet im się układało, zamieszkali razem. Po pewnym czasie Ryszard wyjechał w Walimia do innej pracy, Krystyna nie pozostała wierna i w tym czasie urodziła kolejną 3 dzieci – dwoje z nich miała z innymi mężczyznami, a jednego syna – Artura z Ryszardem.

Gdy mężczyzna odkrył, że nie jest jedynym amantem odwiedzającym Krystynę, postanowił się rozstać. Po powrocie do Walimia zamieszkał z rodzicami, gdzie wciąż dochodziło między nimi a synem do brutalnych awantur, podczas jednej z nich Ryszard otrzymał od ojca cios góralską ciupagą – na tyle mocny, że poskutkował złamaniem podstawy czaszki i wstrząśnieniem mózgu.

Później dopatrywano się w tym powodu zbrodni – znamy przypadki zabójców, którym „coś” przestawiło się w głowie po urazie i zaczęli zabijać, jednak w przypadku Ryszarda nie udowodniono tej tezy.

Później Ryszard został zakazany i odsiedział karę za kolejne ciężkie pobicie, po wyjściu na wolność zamieszkał znów z rodzicami, jednak nie trwało to długo. Ojciec był już wtedy po wylewie, mama zmarła, gdy mężczyzna był w więzieniu.

Rok przed tragedią Ryszard postanowił zejść się z Krystyną, twierdził, że chce się z nią ustatkować. Kobieta mieszkała wówczas już tylko z 16 – letnią córką Teresą i 2 – letnim synem Markiem, pozostałe dzieci zostały jej odebrane i umieszczone w domu dziecka. Kobieta była ponadto w zaawansowanej ciąży z Ryszardem.

Przebieg zbrodni

Między Ryszardem a Krystyną nie układało się dobrze, wciąż brakowało im pieniędzy ponadto mężczyzna dowiedział się, że kobieta chce dokonać aborcji, która doradziła jej siostra Eugenia (stąd „wina” szwagierki w liściku od sprawcy).

Krystyna chciała również wyrzucić partnera z domu i związać się z innym mężczyzną – ojcem małego Marka, który właśnie wyszedł z więzienia.

Wściekły Ryszard skonfrontował partnerkę z tymi rewelacjami, w karczemnej awanturze kobieta potwierdziła – chciała dokonać aborcji i odejść do innego mężczyzny.

Gdy Krystyna szykowała się już do spania, w Ryszardzie zbudziła się prawdziwa bestia.

Najpierw udusił konkubinę i powiesił ją w pozycji klęczącej, w tym czasie do domu wróciła nastoletnia Teresa, która wszystko widziała. Dziewczynka uciekła przed sprawcą na strych – tam też Ryszard usiłował ja udusić i w końcu powiesił ją na sznurku od bielizny.

Na tym jednak się nie skończyło, jego ostatnia ofiara – mały Marek – zawisł tuż obok swojej mamy. Później zabójca zostawił wspomnianą wcześniej notatkę o winie Eugenii, założył na siebie dodatkowe ubrania, zabrał aktówkę i wyszedł oknem z tyłu domu pozostawiając przy tym zapalone światła i drzwi zamknięte od wewnątrz.

Jeszcze tego samego dnia udał się do domu Danuty przy ulicy Bocznej.

Noc spędził u siostry, nazajutrz z samego rana udał się do jej kuchni i przygotował sobie obfite śniadanie. W tym samym czasie dzieci Danuty i Władysława jeszcze spały, a ojciec Ryszarda – Stanisław – dopiero wstał.

Coś mężczyznę tknęło, podszedł do ojca, zasiadł koło niego… i wyznał co zrobił. Zaznaczył przy tym, że jest to również wina Stanisława, bo ten nie chciał mu kilka dni wcześniej pożyczyć pieniędzy.

Wstrząśnięty senior zaczął okładać syna laską, tym samym wydając na siebie wyrok.

Okropne rany całej twarzy i czaszki ojca, które później odkryła Danuta jej brat zadał młotkiem, który znalazł w domu.

W czasie, gdy Ryszard katował ojca musiały obudzić się dzieci Danuty, mały Irek rzucił się w obronie dziadka na szyję oprawcy, za to Ania złapała wujka za rękę którą zadawał ciosy. Mężczyzna szybko poradził sobie z dziećmi, złapał każde z nich jedną ręką i przydusił aż straciły przytomność, pewny, że nie żyją zaciągnął bezwładne ciała do łazienki i tak powiesił je dodatkowo na sznurku od prania i nakrył ręcznikami. Zapytany później po co to zrobił odparł – „Żeby nie było im zimno”.

Po dokonaniu kolejnej zbrodni napisał notkę mającą zmylić śledczych, zabrał ze sobą napoczęty bochenek chleba, denaturat, dwie butelki płynu do mycia naczyń oraz nóż i udał się na strych.

To tam pod starą wykładziną, za dużym pudłem ukrywał się nawet gdy pomieszczenie przeszukiwali milicjanci. Niektóre źródła podają, że użył pieprzu i płynu do naczyń, aby pies milicyjny nie złapał jego zapachu.

Po kilku dniach ukrywania się na strychu w domu Danuty, żywienia się resztkami chleba i picia deszczówki w końcu wyszedł z kryjówki i udał się do drugiej, młodszej siostry. Możliwe, że myślał, iż milicjanci sprawdzą tylko dom wspomnianego Leszka, jednak oni zastawili na niego pułapkę również w domu Janiny.

Po kilku dniach udało się schwytać sprawcę okrutnego mordu, w czasie aresztowania o mało nie doszło do samosądu.

Śledztwo i wyrok

Sekcje zwłok wykazały, że zbrodnia była bardziej przerażająca niż myślano. Wszystkie dzieci jeszcze żyły, gdy Ryszard wieszał je na prowizorycznych szubienicach, natomiast dziecko znajdujące się w brzuchu Krystyny zmarło wraz matką – dlatego też, choć w wielu źródłach mówi się o 6 ofiarach, my powiemy o 7 – płód w łonie kobiety miał już 7 miesięcy.

Zapytany o wyrok mężczyzna powiedział, że Krystynę zabił, bo chciała dokonać aborcji i od niego odejść, Teresę – ponieważ widziała zabójstwo matki. Motyw zabójstwa małego Marka był najbardziej przerażający – Ryszard nie chciał żeby miał zmarnowane życie, lub jak mówią inne źródła – nie chciał żeby maluch umarł z głodu gdy ten zostawi dom pusty.

Ojca ponoć zabił, bo ten nie chciał pożyczyć mu pieniędzy, chociaż możemy podejrzewać, że zapalnikiem były ciosy jakie senior zadał synowi za pomocą laski, być może w ten sposób Ryszard zemścił się za lata przemocy.

A Ania i Irek? Zabił ich, bo próbowały chronić dziadka.

Początkowo Sobok całkowicie milczał, zwodził śledczych nie udzielając żadnych odpowiedzi, za to z kolegami spod celi przeprowadzał szczere konwersacje.

W końcu przyznał się do wszystkich zarzucanych mu czynów, udał się z funkcjonariuszami na wizję i pokazał na lalkach jak potraktował wszystkie ofiary.

Przed sądem symulował choroby psychiczne, niepełnosprawność i zaniki pamięci – bez powodzenia. Biegli sądowi zgodnie orzekli, że Ryszard Sobok był poczytalny w chili popełniania przestępstwa.

Stwierdzono u niego jednak osobowość psychopatyczną oraz charakteropatię, czyli organiczne zaburzenie osobowości cechujące się nagłą zmianą osobowości człowieka, nazywana również zmianą osobowości typu psychopatycznego.

Wyrok w imieniu PRL zapadł 16 czerwca 1982 roku, decyzją Sądu Sobok został skazany na karę śmierci, wyrok podtrzymał Sąd Najwyższy.

Ponad 3 lata po zbrodni, 31 marca 1984 roku Ryszard został stracony przez powieszenia, egzekucji dokonano we Wrocławiu w Zakładzie Karnym nr. 1 we Wrocławiu przy ulicy Kleczkowskiej.

W chwili śmierci Ryszard Sobok miał zaledwie 33 lata.

Aleksandra Zielińska

Pokaż więcej podobnych wiadomości
Pokaż więcej w Aktualności

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przeczytaj również

Czarny Poniedziałek: Zbigniew Czajka. Bezlitosny świdnicki pedofil i morderca [18+]

Dzisiejszy Czarny Poniedziałek to historia przerażającej zbrodni popełnionej na małym dzie…