Strona główna Kultura Konteksty hałasu – z dr. Robertem Losiakiem, ekologiem dźwiękowym, rozmawia Izabella Starzec. Pod patronatem Wrocławskiego Portalu

Konteksty hałasu – z dr. Robertem Losiakiem, ekologiem dźwiękowym, rozmawia Izabella Starzec. Pod patronatem Wrocławskiego Portalu

Izabella Starzec: Hałas – co to takiego? Chyba każdy z nas ma inną jego percepcję, tolerancję nań, inaczej to zjawisko może rozumieć. Jak Pan, jako badacz, patrzy na to pojęcie?

Robert Losiak: Rzeczywiście, hałas jest taką kategorią, która w różnego rodzaju badaniach i definicjach – na przykład spotykanych w ekologii dźwiękowej, w badaniach kulturoznawczych, jak i w bardziej twardych badaniach technicznych – jest definiowany w dużym stopniu w odniesieniu do  subiektywnego odczuwania pewnych bodźców akustycznych. To odczucie opiera się na doświadczaniu czegoś nieprzyjemnego, niepokojącego dźwiękowo i dotyczy aspektu estetycznego, jak i psychofizycznego, czyli sprawiającego ból.

Mówimy więc o takim obszarze granicznym, kiedy od bodźca akustycznego przechodzimy do odczuwania czegoś, co jest hałasem. Generalnie hałas jest wszelkiego rodzaju zdarzeniem, które chcielibyśmy, żeby go nie było. Są też takie jego zakresy, kiedy bodziec jest bardzo szkodliwy dla zdrowia człowieka. Wtedy ta kategoria przekracza już odczuwanie.

Mówi Pan już o fizycznych i medycznych konsekwencjach?

– Tak, na tej płaszczyźnie już nie ma miejsca na dywagacje estetyczne, tylko mamy do czynienia z  twardym odczuwaniem bodźca, który nie tylko sprawia ból, ale i może prowadzić do utraty słuchu, a nawet śmierci. W końcu jest to rodzaj fali akustycznej, czyli zmiany ciśnienia powietrza, które może być bardzo radykalne. Są takie przykłady i doświadczenia, które się niestety kończyły tragicznie.

Pozostańmy w tej sferze ekologii dźwiękowej i obszarze badań kulturoznawczych tym bardziej, że rozmawiamy tuż przed seminarium na temat hałasu, jakie zaplanowano w Instytucie Muzykologii Uniwersytetu Wrocławskiego. Na jakich aspektach chcą się Państwo skoncentrować i jakie cele widzą w tej wymianie naukowych obserwacji?

– Zakładamy cykliczność tych spotkań badaczy hałasu, ale nie tylko – także osób spoza tego grona, zwłaszcza że spotkanie jest współorganizowane przez Fundację „Orion”, zajmującą się edukacją społeczną, szczególnie w zakresie różnych form przemocy.  Przyświeca nam wszechstronna refleksja nad hałasem, stąd tytuł „Konteksty hałasu”. Chcemy więc rozmawiać wieloaspektowo, a każdy z odcinków cyklu będzie poświęcony innemu zakresowi tematycznemu, i mam już plan na kilka kolejnych seminariów. Będzie tu dla przykładu perspektywa antropologii kulturowej, czyli jak hałas funkcjonuje w tradycji ludowej, także w różnego rodzaju pozaeuropejskich tradycjach kulturowych. Będzie też spotkanie poświęcone hałasowi w kontekście historycznym. Chcemy też rozmawiać o hałasie w świecie zwierząt.

A pierwsze spotkanie?

– Poświęcimy je temu, co nam najbliższe, czyli hałasowi w świecie człowieka. Nie stworzymy tu pełnej, czy systematycznej panoramy tego zagadnienia, bo mamy ograniczony czas. Zależy mi też na tym, żeby przedstawić hałas bez elementu wartościowania. Potoczna jego ocena jest bowiem negatywna, jako zjawiska niepożądanego i wrogiego. Ten model jest dość zrozumiały, gdy myślimy o hałasie, jako o czymś nieprzyjemnym.

Czy wynika z tego, że możemy też mówić o hałasie, jako czymś pozytywnym?

– Jest mnóstwo takich przykładów, gdy hałas jest obecny w świętowaniu, budowaniu odczucia radości. Wtedy, kiedy chcemy podkreślić coś, co jest uroczyste, ważne. Dzisiaj mamy na przykład sporny problem dotyczący fajerwerków w czasie sylwestrowym. Mamy obecnie w Polsce trend odchodzenia od tego rodzaju świętowania końca roku, a tymczasem na świecie są liczne przykłady, że bez fajerwerków ten dzień nie może się obyć. Wiadomo, że tu działa nie tylko hałas, tylko spektakl ten ma walory również wizualne.

Innym przykładem, który może kojarzyć się ze świętowaniem, są salwy, wystrzały armatnie z jakichś ważnych okazji – dajmy na to, koronacji królewskiej w Wielkiej Brytanii. W naszej tradycji sarmackiej XVII wieku jest mnóstwo przykładów, jak szlachta polska przy każdej możliwej okazji strzelała na wiwat.

Jest też wiele przykładów antropologicznych związanych z tzw. świętym hałasem, czyli różnymi obrzędami, w tym pogrzebowymi. W naszej kulturze też to spotykamy w osobach płaczek donośnie zawodzących przy trumnie. One nadawały również pogrzebom pewną rangę – im ważniejsza osoba odchodziła, tym większy był lament.

Wesela również się w tę sferę odświętną wpisują.

– Naturalnie. Przecież często spotykamy jadący orszak ślubny, w którym samochody używają klaksonów. Nie mówiąc już o naturalnych odgłosach trąbek w pochodach. W Chorwacji obserwowałem przyczepiane do aut orszaków ślubnych sznurki z puszkami, które ciągnięte za pojazdami mocno hałasowały.

Weźmy też całą tradycję sportową, okrzyki stadionowe, stosowanie różnych instrumentów do dźwiękowego wspomagania swoich zawodników, czy drużyn. Już nie mówię o hałasie wojennym, wykorzystywaniu różnych odgłosów przy walkach plemiennych, podczas różnego rodzaju bitew, i to począwszy od starożytności. Przypomnijmy sobie rolę polskiej husarii, tradycję bębnów tureckich, itd. Były w tym również elementy straszenia przeciwnika.

Czyli hałas jako straszak i demonstracja siły.

– Skoro o tym mowa, to trzeba jeszcze włączyć inną kategorię, którą posługujemy się w badaniach, a mianowicie agresji dźwiękowej. Jest to inne pojęcie niż hałas, choć w potocznym rozumieniu bywa, że się to myli. Dla nas, ekologów dźwiękowych, agresja dźwiękowa odnosi się do pewnej intencji, czyli bardzo intensywnego działania dźwiękiem, które ma w sobie element odstraszający. Może to być zarówno przypadek skrajny, jakim jest wojna, czy działania policji, jak i bardzo codzienne działanie, gdy ktoś włącza muzykę na cały regulator po to, żeby zrobić sobie więcej miejsca na plaży. Taki hałas sprawia, że ludzie się odsuwają od agresora.

Myślę, że również wpisują się w tę sferę wszelkie rozgrywki sąsiedzkie, mające na celu uprzykrzenie życia innym.

– Oczywiście, że tak. W tym mieści się też rodzaj pewnej złośliwości. Świetnie to sportretował w swoim filmie „Dzień świra” Marek Koterski. Tam przecież takim straszakiem była muzyka Chopina. W tym filmie nieustannie pojawia się wątek relacji międzyludzkich i dźwiękowego uprzykrzania sobie życia.

A kiedy dźwięk przestaje być dźwiękiem, a staje się hałasem – tak wracając do początku naszej rozmowy?

– W każdym momencie dźwięk może stać się hałasem, jeśli jest z naszej perspektywy przeszkadzający. W ostatniej rozmowie z Panią – o audiosferze – przywołałem książkę dr Ewy Kofin, w którym autorka wyraźnie pisze, że i nawet muzyka Mozarta może być niemiła, a przecież kulturowo jest uznana za pewną wartość artystyczną. Wystarczy, że człowiek czegoś nie akceptuje. Na tym polega cała subtelność tego zjawiska. Może być też i tak, że jeszcze wczoraj słuchałem Mozarta z przyjemnością, a dzisiaj boli mnie głowa i ta muzyka mi przeszkadza.

W tym jest cały problem, że tego nie da się zdefiniować jednoznacznie na poziomie akustyczno-dynamicznym, ani w sensie ściśle estetycznym. W kategoriach czysto ludzkich, czy górnolotnie – egzystencjalnych – możemy tę niewygodę i przykrość słuchową za każdym razem inaczej postrzegać.

Za tym kryje się jeszcze inny aspekt, takiego odczucia pewnego symbolicznego dotknięcia przez dźwięk. Może być bardzo żywym doświadczeniem, bo hałas jest obiektywnie przeszywający. To jest coś, co ingeruje w naszą przestrzeń, zawłaszcza nią i może dawać odczucie, że przekraczane są nasze granice komfortu.

W jakim zakresie badał Pan zjawisko hałasu we Wrocławiu?

– Jako Pracownia Badań Pejzażu Dźwiękowego działająca na Uniwersytecie Wrocławskim poruszaliśmy problem hałasu przy okazji projektu badawczego pn. „Pejzaż dźwiękowy Wrocławia – audiosfera miasta środkowoeuropejskiego”. Ta kwestia wynikała z przeprowadzanych wywiadów z mieszkańcami,  badań nad recepcją środowiska dźwiękowego miasta. Myśmy nawet analizowali to, co wiąże się z występowaniem samego pojęcia hałasu. Często bowiem pojawia się w myśleniu, mówieniu, wypowiedziach i jest ono fundamentalne. Gdy zadawaliśmy pytanie, co Pan/Pani słyszy we Wrocławiu, to większość naszych respondentów odpowiadała, że hałas.

Ludzie myślą o środowisku dźwiękowym właśnie w tej kategorii i jest to bardzo utrwalone poczucie. Dopiero później przychodzi refleksja, że są jeszcze jakieś inne dźwięki, które mają różne funkcje, czy są określonymi komunikatami.

Jakie obszary najczęściej kojarzyli badani z hałasem?

– Dotyczyło to kilku sfer. Najchętniej w tym kontekście wypowiadano się na temat ruchu samochodowego i tego, że miasto jest hałaśliwe z racji obecności różnych pojazdów, czy nawet samolotów. Wymieniano też tramwaje, pociągi. Część badanych odpowiadała, że tramwaje im przeszkadzają, z kolei dla innych był to ciekawy dźwięk, przyjemny odgłos.

Też bym tak pomyślała o turkocie pociągu z oddali. Mieszkam niedaleko kolejowej linii towarowej opasującej południe miasta i zawsze kojarzyłam odgłosy toczących się wagonów, jako fascynujące, czasem tajemnicze, ale zawsze przyjemne.

– To jest dobry przykład, jak różnie można odbierać te same odgłosy. Skądinąd pociąg jest bardzo ciekawy tematem, który przynosi wiele kontekstów. Obecność jego dźwięków jest bardzo znacząca dla wielu wspólnot fonicznych, jakie tworzą lokalne społeczności, szczególnie niewielkie, małomiasteczkowe czy wiejskie. Odgłos pociągu był przez wiele dziesięcioleci dla ludzi tam żyjących kojarzonych z otwarciem na świat, bliskością świata. Był dźwiękiem wyczekiwanym. Wracając do Pani pytania, to oprócz tego hałasu wynikającego z ruchu drogowego, czy transportu, badani wskazywali na hałas pochodzący ze strefy sąsiedzkiej – otoczenia zza ściany.

Czy strefa zielona miasta – parki, skwery, lasy – zawsze kojarzy się ze spokojem? Przecież te tereny mogą przylegać do ruchliwych arterii i wcale nie być taką oazą ciszy i relaksu, jakby się pozornie wydawało.

– Dziękuję za poruszenie tej kwestii. Mamy wyraźny rozdźwięk między ustaleniami obiektywnymi a świadomością, czy podświadomością mieszkańców, naszych respondentów. Z wywiadów wynika, że wymienione miejsca są wskazywane jako przyjemne dźwiękowo. Natomiast prawda o naszych parkach jest bardziej złożona. Wcale nie musi być przyjemnie, cicho, to nie są przestrzenie wyizolowane od miasta, a wręcz czasami odwrotnie – w środku naszych miejskich wydarzeń. Natomiast bardzo często ludzie nie zauważają tego. Wolą dostrzegać w przestrzeniach zielonych to, co wydaje im się, że powinno się tam znaleźć – odgłosy ptaków, szum drzew, względna cisza. Prawda zaś nie jest taka jednoznaczna. Mogą być zupełnie inne miejsca, które są bardziej kojące, czy wyciszone.

Mówiliśmy na przykład o wnętrzach kościołów, ale i o Ostrowie Tumskim, który ma w sobie pewną specyficzną atmosferę. Mimo odgłosów zewnętrznych jest – jak dla mnie – miejscem emanującym dostojeństwem architektury, dającym poczucie spokoju.

– To jest dobry dowód na to, że nasze doświadczenie słuchowe nie jest sterylne. Z naszych doświadczeń wynika jednoznacznie, że jeśli badania nad środowiskiem dźwiękowym mają być wiarygodnymi, to powinny odnosić się także do tego, co jest tłem dla audiosfery. Jeżeli analizujemy takie przestrzenie jak miasto, nie możemy się odciąć od tego, co widzimy, czego dotykamy, co odczuwamy, chodząc i obserwując, ponieważ wszystko ma znaczenie w postrzeganiu otoczenia dźwiękowego. Tak, kontekst miejsca ma wpływ na odczuwanie dźwięku.

Czy seminarium „Konteksty hałasu”, które odbędzie się 22 marca w Instytucie Muzykologii przy ul. Szewskiej, jest otwarte dla słuchaczy z zewnątrz, dla zainteresowanych tą problematyką?

– Jest otwarte dla wszystkich chętnych i serdecznie wszystkich witamy! Myślę, że ta dziedzina wiedzy jest na tyle szeroka, że przekracza akademickie mury. W tym wypadku zresztą zapraszamy jako prelegentów, dyskutantów także osoby spoza grona naukowego. Liczę na obecność przedstawicieli samorządów, rad osiedli.

Przygotowując się do tego seminarium, natknąłem się na wiele konkretnych przykładów społecznych problemów, jakie stwarza obecność hałasu. Jednym z nich jest konflikt wokół wrocławskiego przedszkola „Jaskółka”. Okoliczni mieszkańcy mocno protestują przeciwko hałasowi, jaki generują dzieci… Między stronami tego konfliktu działy się naprawdę bardzo przykre sprawy.

Myślę więc, że te tematy są dla nas wszystkich żywe. Niekiedy mogą stanowić poważny i nabrzmiały problem, i o tym też chcemy porozmawiać, żeby nasze spotkanie miało swoje przełożenie na bliską nam codzienność.

Więcej informacji o seminarium znajdą Państwo na stronie https://orion.fm/projekty/seminarium/.

Pokaż więcej podobnych wiadomości
Pokaż więcej w Kultura

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przeczytaj również

Od wtorku do poniedziałku na jednym bilecie za 59 zł!

W przyszłym tygodniu czekają nas dwa świąteczne dni, dzięki którym można wydłużyć weekend.…