Strona główna Kultura Majowe muzykowanie – o festiwalu Maj z Muzyką Dawną z Maciejem Kieresem – dyrektorem artystycznym festiwalu – rozmawia Izabella Starzec

Majowe muzykowanie – o festiwalu Maj z Muzyką Dawną z Maciejem Kieresem – dyrektorem artystycznym festiwalu – rozmawia Izabella Starzec

Izabella Starzec: Festiwal Maj z Muzyką Dawną istnieje od 1992 roku, teraz rozpoczyna się jego trzydziesta druga edycja, a inauguracja odbędzie się 24 maja z udziałem Jacka Kowalskiego i Klubu Świętego Ludwika – częstych i bardzo lubianych gości festiwalowych.

Maciej Kieres: Bardzo chętnie zapraszam tego artystę! W tym roku przygotował program premierowy, który również ma swoją formę książkową i płytową (dostępne na festiwalu). U nas wysłuchamy tego projektu oczywiście na żywo. Prawie co roku zapraszam Jacka Kowalskiego,  ponieważ jest dla słuchacza bardzo czytelny. Robi wspaniałe tłumaczenia utworów na język polski, co staje się niezwykle przystępne dla odbiorcy, który dzięki temu lepiej poznaje konteksty dawnej kultury.

 Przyznaję, że te jego bardzo wysmakowane tłumaczenia świetnie uprzystępniają percepcję muzyki dawnej. Sam Jacek Kowalski jest też postacią barwną i wielowątkową, jak czytamy w jego notce biograficznej to: pieśniarz, Sarmata, historyk sztuki, miłośnik poezji staropolskiej i tłumacz poezji starofrancuskiej.

– I co jeszcze ważne, Jacek Kowalski świetnie okrasza swoje występy komentarzem, kreśli tło, opowiada o zwyczajach i dobarwia opowieść anegdotą.

 Jakie inne punkty programu starasz się regularnie utrzymać?

– Od początku ideą tego festiwalu była m.in. promocja i prezentacja zespołów młodzieżowych i studenckich wykonujących muzykę dawną, ponieważ – dla przypomnienia – festiwal był osadzony mocno właśnie w tym nurcie studenckim, były to czasy Fundacji Universitas. Wtedy realizowaliśmy to wydarzenie wspólnie z Witoldem Kozakowskim i Jackiem Wisłockim. Nasz odbiorca przyzwyczaił się do tego, że występują młode zespoły i do dzisiaj staram się utrzymać tę tradycję poprzez zaproszenie kierowane do laureata bądź laureatów  festiwalu – konkursu Schola Cantorum w Kaliszu. Jest to najważniejszy i najbardziej prestiżowy konkurs związany z prezentacją młodzieży i studentów wykonujących muzyką dawną.

 W tym roku jest to Zespół Muzyki Dawnej Capella all’Antico z Zamościa – laureat pierwszej nagrody.

– Są to bardzo ciekawi wykonawcy. Przedstawią muzykę z kancjonałów, a w programie znajdą się utwory obejmujące okres od XIII do XVI stulecia, czyli średniowieczno-renesansowe. Będą tu dla przykładu anonimowe utwory z Hiszpanii, Włoch, pieśni sefardyjskie, kompozycje reprezentujące włoski renesans i polski, jak np. „Hajducki” Mikołaja z Krakowa. Jest to różnorodny i bardzo kolorowy program!

Ten kaliski festiwal promuje właśnie muzykę przedbarokową. Bardzo mi się to podoba, ponieważ barokowych zespołów jest sporo, mniej mam propozycji od składów wykonujących muzykę dawniejszą.

 Ale masz też i stałych bywalców z tego obszaru repertuarowego, myślę tu o środowisku muzycznym ze Świeradowa-Zdroju, które wielokrotnie odwiedzało Maj z Muzyką Dawną.

– Tak, i nadal tam działają w osobie Ryszarda Dembińskiego  oraz zespołu Rocal Fuza, z którymi bardzo chętnie współpracuję i często ich zapraszam z nowymi projektami muzycznym. To jest właśnie świetny przykład tego nurtu kaliskiego, tak to nazwę, czyli skupiającego się wokół muzyki średniowiecza i renesansu. Dzięki ich osiągnięciom na Schola Cantorum w Kaliszu to środowisko świeradowskie się umocniło i rozbudowało.

 W tym roku wystąpią poza Wrocławiem, podczas cyklu koncertów u progu czerwca (2-4.06, 10-11.06), który odbywać się będzie w różnych miejscach Dolnego Śląska.

– Rozszerzyliśmy formułę festiwalu przed kilkunastoma laty. Staramy się organizować tydzień, bądź chociaż parę dni, w regionie. Jest na to zapotrzebowanie i z reguły mam więcej zgłoszeń niż środków, by pozwolić sobie na bardziej rozbudowaną propozycję.  W lipcu (7 -9.07) z kolei proponujemy cykl koncertów z udziałem Adżarskiego Państwowego Zespołu Wokalnego Batumi z programem „Gruzińskie opowieści”. Wystąpią w Mieroszowie, Lądku-Zdroju i w Trzebnicy.

 Zwróćmy uwagę, że w tegorocznej ofercie programowej, wykonawczo zdecydowanie zespołowej, pojawia się także recital. Myślę tu o wieczorze z udziałem kontratenora Piotra Łykowskiego i klawesynistki Marty Niedźwieckiej.

– To prawda, nieczęsto mieliśmy okazję słuchania recitali. W tym roku zależało mi na prezentacji głosu kontratenorowego, który w szczególności kojarzy się z wykonawstwem muzyki dawnej. Piotr Łykowski zaproponował program z utworami Giulio Cacciniego, czyli z okresu bardzo wczesnego baroku.

Mamy też w programie diametralnie różny obsadowo wieczór finałowy, który odbędzie się w Narodowym Forum Muzyki z dziełami Johanna Sebastiana Bacha. Od dawna współpracuję z NFM, wcześniej z Filharmonią Wrocławską. Wspólnie wyprodukowaliśmy wiele projektów. Na pewno bez ich wsparcia nie byłoby możliwe zaprezentowanie arcydzieł Bacha. Jednak, co koniecznie raz jeszcze podkreślę, staram się, by Maj z Muzyką Dawną pozostał festiwalem kameralnym.

 Jak rozumiem, też dbającym o tę swoją odrębność i niekonkurującym z innymi wydarzeniami.

– No właśnie, przecież nawet nie pomyślałbym, aby nasz festiwal miałby powielać pewne pomysły Wratislavii Cantans. To byłaby niedorzeczność. Wolę skupiać się na obszarze muzycznym epoki średniowiecza i renesansu i prezentować ten dorobek w małych obsadach. Jeśli zaś od czasu do czasu pojawia się większy projekt – tu we współpracy z NFM – to myślę, że naprawdę warto. Sądzę, że będzie cieszył się dużym zainteresowaniem publiczności.

 Dobrze, że Maj z Muzyką Dawną utrzymuje tę swoją specyfikę. Warto tu przypomnieć, że podczas niektórych jego edycji pojawiały się koncerty z udziałem zespołów tanecznych specjalizujących się w dawnych tańcach. Jednak nie są to liczne prezentacje, dlaczego?

– Ponieważ nie ma tych zespołów tak wiele, a zatem nie ma szans, by co roku sięgać po tę formę. Ale mogę obiecać, że w przyszłym roku pojawi się taki koncert, co z pewnością uatrakcyjni wizualnie festiwal. Dodam przy tej okazji, że wielu wykonawców, nie tylko tancerzy, występuje w barwnych strojach nawiązujących do minionych epok. Jednak to jest tylko oprawa. Co jest najistotniejsze, to zadbanie, by zaproszone zespoły wykonywały tę muzykę na historycznym, lub kopiach historycznego instrumentarium – to jest taka esencja brzmieniowa!

 Do tego dochodzą również wnętrza, które korespondują z tą muzyką.

– Przywiązuję do tego wielką uwagę. Koncerty odbywają się w miejscach historycznych, np. w Auli Leopoldyńskiej, Sali Muzycznej Uniwersytetu Oratorium Marianum, w Sali Wielkiej Ratusza, by nie wspomnieć o wybranych kościołach wrocławskich, niekiedy w Arsenale.

 Jest też ważny – z punktu widzenia poznawczego – aspekt związany z pogłębianiem wiedzy o minionych epokach. Myślę tu o osobie Marka Dyżewskiego, którego zapraszasz na specjalne wykłady czy też prelekcje do Klubu Muzyki i Literatury. Jaki temat w tym roku zostanie poruszony?

– Zacznę od tego, że Marek Dyżewski jest doprawdy nieoceniony. To prawdziwy erudyta, niesłychanie starannie przygotowujący każde swoje wystąpienie. Jest postacią, która towarzyszy nam od lat i wpisał się w tradycję festiwalu. W tym roku zaproponował temat Muzyczny krąg „Boskiej komedii”.    

 Czy festiwal zamawia też określone projekty tematyczno-muzyczne?

– Myślę, że na przestrzeni tych ponad 30 lat zebrałoby się ich kilkadziesiąt – takich właśnie premierowych produkcji, które powstały wyłącznie z myślą o naszym festiwalu. Podam jeden z przykładów. Przed 600. rocznicą Bitwy pod Grunwaldem zamówiłem u Jacka Kowalskiego specjalny koncert z utworami związanymi właśnie z tą bitwą – były tu utwory polskie, litewskie i niemieckie.  Przygotowania trwały półtora roku. Z tego wydarzenia wyprodukowaliśmy płytę CD.

 Jest jeszcze do kupienia?

– Z tego co wiem, nakład jest już wyczerpany, ale artysta będzie chyba planował dodruk.

 Czy starałeś się utrwalać wydarzenia festiwalowe w formie kroniki, takiego przeglądu danego roku?

– Były lata, kiedy to się udawało – zwłaszcza dawniej. Powstawały rejestracje wybranych koncertów przez Polskie Radio Wrocław ze wspaniałym, nieżyjącym już realizatorem dźwięku, Jerzym Rezlerem. Było trochę reportaży telewizyjnych, retransmisji koncertów, ale czasy się pozmieniały i zdecydowanie trudniej jest zainteresować media tym festiwalem. Wszelka taka produkcja jest  kosztowna.

Lubię takie powroty do przeszłości. Marzy mi się obszerna publikacja na temat festiwalu. Mam nadzieję, że na 35-lecie Maja z Muzyką Dawną ukaże się książka okraszona fotografiami, której napisanie powierzyłem Markowi Dyżewskiemu.

 Wróćmy do tegorocznych wydarzeń. Są one tradycyjnie otwarte dla publiczności, wstęp jest wolny, co przyczynia się do bardzo dobrej frekwencji.

–  Staramy się utrzymać tę zasadę. Mogą być niekiedy biletowane pojedyncze koncerty, ale studenci i uczniowie zawsze mają wstęp wolny W przypadku takich koncertów, jak tegoroczny w NFM, to już partner festiwalu sam ustala te zasady i odpłatność. To są jednak wyjątkowe sytuacje. W każdym razie – serdecznie zapraszam na nasze festiwalowe wydarzenia!

Pokaż więcej podobnych wiadomości
Pokaż więcej w Kultura

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przeczytaj również

Przy ul. Pomorskiej powstaje trasa rowerowa

Przy ul. Pomorskiej i na placu Staszica powstaje nowa droga dla rowerów. Pierwsze są odcin…