Strona główna Aktualności Śląsk Wrocław. Daniel Łukasik: „Za wszelką cenę chciałem uniknąć bylejakości” [WYWIAD]

Śląsk Wrocław. Daniel Łukasik: „Za wszelką cenę chciałem uniknąć bylejakości” [WYWIAD]

O dyscyplinie oraz walce z samym sobą. O osobistych rozterkach, obawach, tworzeniu własnej przyszłości. O trudnej rzeczywistości bezrobotnego piłkarza. O przejściu do Śląska, kulisach tego ruchu oraz dlaczego jednocześnie jest on wyzwaniem, jak i szansą. Wywiad z Danielem Łukasikiem, nowym pomocnikiem Śląska Wrocław.

Jakim uczuciem dla profesjonalnego piłkarza jest znalezienie klubu po tak długiej przerwie od gry?

Rynek piłkarski w ostatnim czasie się zmienił, przez co piłkarzy bez klubu jest całkiem sporo. Zwłaszcza tych po trzydziestym roku życia. Niektórzy mają problem ze znalezieniem pracodawcy przez pół roku czy nawet rok – ja wolnym zawodnikiem byłem tylko dwa miesiące. Gdy tego doświadczasz, czujesz, że wciąż ciągnie cię do uprawiania piłki i nadal bardzo chciałbyś to robić. Jak przyjechałem do Wrocławia, poszedłem na mecz z Zagłębiem. Siedząc na trybunach, patrząc na boisko, zacząłem czuć adrenalinę. Czułem jak serce szybciej mi biło, czułem krew dudniącą w żyłach. Niesamowicie mnie to napędziło. Zatęskniłem za grą. Postanowiłem, że chcę jeszcze pograć w piłkę na wysokim poziomie. Wiedziałem, że chcę i mogę dalej to robić.

Pobytu w Radomiu nie możesz zaliczyć do udanych. Co o tym zaważyło?

Uważam, że przejście do Radomiaka było niesamowicie złym wyborem z mojej strony. W piłce decyzje są bardzo istotne, a ta była jedną z gorszych w całej mojej karierze. Nie chcę zbytnio wypowiadać się na sprawy dotyczące klubu, gdyż pewnie będę miał jeszcze okazję szerzej rozwinąć ten temat. W tym momencie chce się skupić wyłącznie na sobie i nowym wyzwaniu.

Jak doszło do tego, że rozpocząłeś treningi ze Śląskiem już w lipcu?

Analizując swoją sytuację, doszedłem do wniosku, że najkorzystniejszym dla mnie rozwiązaniem będzie możliwość trenowania z jakimś klubem. Próbowałem skontaktować się z trenerami, których znam, by poprosić ich o możliwość pracy z drużyną. Wiedziałem, że jako doświadczony zawodnik będę utrzymywał pewien poziom, a trenując zyskam większe prawdopodobieństwo, że znajdę nowy klub. 

Czyli to prawda, że sam poprosiłeś Jacka Magierę o możliwość pracy z zespołem?

Tak, to prawda. Podczas dotychczasowej kariery miałem okazję być częścią wielkich drużyn zdobywających trofea. Dlatego dobrze czuję się pośród ludzi, mających profesjonalne podejście, dyscyplinę i którzy wiedzą, po co codziennie trenują, a Śląsk ma obecnie jedne z najlepszych warunków do rozwoju w Polsce. Nie wszystkie ekipy w naszym kraju oferują takie środowisko, a ja za wszelką cenę starałem się uniknąć bylejakości. Z tego powodu uznałem, że jeśli dogadam się z klubem, mocno na tym zyskam – zwłaszcza jako gracz z pola. Bramkarz może trenować nawet w trzeciej lidze i jakość jego treningów szczególnie na tym nie ucierpi. Inaczej, gdy mówimy o pozostałych pozycjach. Wówczas bardzo ważny jest m.in. stan murawy, ale także sam fakt, że pracujesz z jakościowymi zawodnikami. A tacy w Śląsku niewątpliwie są. 

Któryś z nich zrobił na Tobie szczególne wrażenie?

Erik Exposito to w naszym żargonie “Pan Piłkarz”. Jest w niesamowitej formie i widać, że ma sporą jakość. Potrafi dać drużynie niesamowicie dużo i w pojedynkę zapewnić jej zwycięstwo. Ale inni zawodnicy też są wartościowi. Jest wielu młodych graczy, którzy dopiero wchodzą w swój prime time. Jest to niezwykle ważna kwestia w kontekście budowania zespołu na kolejne sezony. Pozytywnie zaskoczył również Aleks Petkov. Wygląda on bardzo dobrze – podobnie jak cała formacja defensywna. Ostatnio traciliśmy bramki wyłącznie z rzutów karnych. Gdyby nie one, moglibyśmy pięć razy pod rząd zachować czyste konto. Pochwały należą się sztabowi trenerskiemu, bo to dzięki niemu zespół wygląda tak dobrze.

Na początku nie spodziewałeś się, że pozostaniesz w drużynie. Co zaważyło na tym, że jednak Ci się udało?

Myślę, że moja samodyscyplina i zaparcie. Do Wrocławia przyjechałem jedynie po to, żeby trenować i o siebie zadbać. Na własnej skórze odczuwałem bardzo trudne przygotowania. Czasami poprzez obciążenie chodziłem po zajęciach cały obolały, przez co zaczynałem zastanawiać się po co to wszystko robię – zwłaszcza, że nie miałem podpisanej żadnej umowy. Wtedy przypominałem sobie, że ponownie chcę poczuć dobrze znane mi uczucie. Przyjemność z wygrywania. W czasie spędzonym we Wrocławiu kilka razy usłyszałem, że nie ma szans, żebym podpisał kontrakt. Informacja ta jednak nie zmieniała mojego podejścia. Chociaż bywały trudniejsze dni, to wciąż „robiłem swoje”.

W momentach kryzysowych pojawiały się myśli, że będziesz musiał inaczej poprowadzić swoją przyszłość, a etap piłkarza zbliża się do końca?

Oczywiście, że tak. Jeśli spojrzysz na poziom Ekstraklasy, dojrzysz, że niewielu zawodników regularnie występuje po trzydziestce. Jędrzejczyk, Josue, Pekhart, Czerwiński – zazwyczaj są to maksymalnie trzy osoby w danej drużynie. Wyjątkiem jest Radomiak, Puszcza czy Ruch, gdzie takich graczy jest więcej.

W Śląsku będziesz najstarszym zawodnikiem. Nie obawiasz się, że między Tobą, a młodzieżą może powstać bariera wiekowa?

Myślę, że pomimo, że młodzi zawodnicy są z innego pokolenia niż ja, język piłki jest dla nas jednakowy. Ostatnio byłem w pokoju z Krzyśkiem Kurowskim, który ma siedemnaście lat, a ja trzydzieści dwa. Jeśli chodzi o mnie, jestem dostępny dla wszystkich, którzy wyrażą zainteresowanie moimi radami. Wydaje mi się, że doświadczeni piłkarze są właśnie od tego, aby pomagać młodzieży. Gdy coś zauważę, mogę podzielić się spostrzeżeniami. Przykładowo – jak ważny jest dodatkowy trening, zdrowe odżywianie, odpowiednia regeneracja czy nawet umiejętność rozmowy z mediami. Wizerunek w obecnych czasach jest kluczowy. Wiem, że sam będąc w ich wieku, zwracałem uwagę na to, jak trenują i zachowują się starsi zawodnicy. Niestety popełniłem też wiele błędów, których dziś na pewno bym uniknął. 

Jeszcze przed podpisaniem kontraktu zagrałeś przeciwko RB Lipsk. Spodziewałeś się tego?

Pamiętam, że kiedy trener do mnie zadzwonił, zapytać, czy będę dostępny, byłem na Mazurach. Jeszcze tego samego dnia poszedłem biegać, żeby jak najlepiej się przygotować, bo przez przerwę reprezentacyjną mieliśmy dwa dni wolnego. Spodziewałem się, że zagram tylko chwilę, bo wcześniej leczyłem uraz oraz długo nie występowałem w spotkaniu 11 na 11. Przed meczem trener powiedział mi jednak, że wyjdę w pierwszym składzie. Byłem bardzo zdziwiony, ponieważ sądziłem, że otrzymam maksymalnie dwadzieścia minut. Zwłaszcza, że do Niemiec pojechali pełnoprawni zawodnicy Śląska i to oni w pierwszej kolejności byli do dyspozycji. Po spotkaniu pomyślałem sobie: „Kurczę, wróciłem do gry po pół roku, czuję się bardzo dobrze. Nie chcę, żeby znowu skończyło się tym, że nie znajdę klubu”.

Czyli w pewnym stopniu ten sparing był dla Ciebie próbą czy przydasz się zespołowi.

Wcale nie spodziewałem się, że może to być dla mnie test. Chciałem jedynie dobrze zagrać oraz czerpać przyjemność z pojawienia się na boisku. Nieważne, ile minut bym otrzymał. Dzięki temu, że długo trenowałem z drużyną, to w pewnym stopniu byłem przygotowany do wyjścia od pierwszej minuty. Wiadomo – nie znajdowałem się w rytmie meczowym, ale pokazałem się z dobrej strony. Być może ten moment zaważył na tym, że ostatecznie podpisałem kontrakt.

Podpisałeś go do końca czerwca. Zawiera on opcję przedłużenia?

Nie, ale zobaczymy co przyniesie przyszłość. Dużo zależy od tego, na jakim miejscu zespół zakończy rozgrywki oraz jaki będzie w nich mój udział. Okres w Śląsku będzie dla mnie czasem zarówno próby, jak i dużej szansy. Pierwszy raz od dłuższego czasu czuję, że znów jestem we właściwym miejscu, otoczony odpowiednimi ludźmi.

Czyli nie wykluczasz tego, że w przyszłym sezonie wciąż będziesz zawodnikiem Wojskowych?

Zdecydowanie nie. W piłce wszystko dzieje się bardzo dynamicznie. Jeśli ktoś się czegoś spodziewa, planuje, może mocno się zawieźć. Często nie masz wpływu na to jak potoczy się twój los – zarówno w dobrym, jak i złym kierunku.

Jaka rola na ciebie czeka?

Jestem pełnoprawnym zawodnikiem pierwszej drużyny. Mam nadzieję, że będę dostawał szanse na pokazanie się na boisku, ale jednocześnie zdaje sobie sprawę, że ostatnio mniej grałem. Dlatego też, nie będę miał problemu z tym, żeby zejść do zespołu rezerw i przygotować się jak najlepiej do momentu, kiedy nadejdzie moja szansa.

Oficjalny debiut w Śląsku już za Tobą. Jak możesz ocenić swój występ?

Długo się przygotowywałem do tego momentu. Ciężko pracowałem na otrzymaną szansę, dlatego bardzo się cieszę, że udało mi się zadebiutować, a drużyna ponownie zwyciężyła i utrzymała fotel lidera. 

Jest coś, co chcesz przekazać kibicom?

Chciałbym, żeby cały czas było ich na trybunach tylu, co od początku tego sezonu. Dodają oni nam naprawdę sporo energii oraz dodatkowo napędzają.

Rozmawiał: Bartosz Bryś

Pokaż więcej podobnych wiadomości
Pokaż więcej w Aktualności

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przeczytaj również

Koszykówka. Śląsk Wrocław zawalczy o fazę play-off

Nadszedł czas na kluczowe rozstrzygnięcia w Orlen Basket Lidze. Ostatnia kolejka zadecyduj…