Strona główna Kultura Teatr daje mi możliwość metamorfozy, poszukiwania i odkrywania. Z Anną Skubik-Sigala rozmawia Olga Szelc

Teatr daje mi możliwość metamorfozy, poszukiwania i odkrywania. Z Anną Skubik-Sigala rozmawia Olga Szelc

Anna Skubik-Sigala. Fot. Justyna Żądło

Olga Szelc: Czym zajmuje się Stowarzyszenie K.O.T?

Anna Skubik-Sigala: K.O.T to skrót od słów kultura, oświata, teatr. To są główne kierunki działań naszego stowarzyszenia. Wymyślił je i stworzył wrocławski aktor Edward Kalisz. Niestety, już go z nami nie ma. W czasie, gdy prowadził je Edward ważnym działaniem była edukacja, spektakle lekturowe kierowane do publiczności szkolnej. Później to poszło trochę dalej i zaczęliśmy docierać także do osób z różnych względów wykluczonych z kultury. To były osoby przebywające w domach opieki, ale także te ze szczególnymi potrzebami, np. poruszające się na wózkach. Angażowaliśmy je w działania twórcze i okazało się, że teatr jako narzędzie zmiany jest bardzo wdzięcznym sposobem pracy, daje wiele możliwości obu stronom tego procesu. Te odkrycia, które się pojawiły dzięki działaniom teatralnym i parateatralnym u seniorów, dzieci – jak się okazało owocowały dla nich w przyszłości i były dla wszystkich znaczące, wpływające na ludzkie losy. W tym kierunku wciąż staramy się działać. W tej chwili zespół – oprócz mnie – tworzą: Mariusz Wójtowicz, Arkadiusz Cyran, Marek Kocot, Sabin Kluszczyński, Albert Wrotnowski.

Ukończyłaś wydział lalkarski wrocławskiej szkoły teatralnej. Dlaczego wybrałaś ten właśnie zawód? Zawód aktorki?

Wychowywałam się we Wrocławiu, w kulisach Teatru Lalek. Moja ciocia Teresa Aksinowicz i wujek Aleksander Aksinowicz byli związani z tą sceną, obserwowałam ich codzienną pracę. W domu zawsze bawiliśmy się w teatr, było to dla mnie – jako dziecka – naturalne środowisko. Byłam też zafascynowana magią teatru. Tym, że kupuję bilet, wchodzę na salę, a potem wychodzę z pełnią, jaką w sobie czuję. Wybór był prosty. Właściwie go nie było.
Teatr daje mi możliwość metamorfozy, możliwość stania się taką osobą, jaką nigdy być może nie będę w rzeczywistym życiu – bo nie mam na to odwagi, bo jestem zbyt wstydliwa. A scena mi na to pozwala. Jednocześnie to zmaganie się ze sobą, sprawdzanie w roli ma wpływ i na moje życie pozateatralne.

Występowałaś z powodzeniem m.in. w spektaklu „Złamane paznokcie. Rzecz o Marlenie Dietrich”. Kim jest dla ciebie postać Marleny Dietrich? Czemu ją właśnie wybrałaś?

Przed zrealizowaniem tego spektaklu dość długo mieszkałam za granicą, w Grecji. Nie było tam wtedy tradycji teatru formy, teatru lalki – mowa o latach 2000-2006. W Grecji istnieje teatr cieni, ale uważany jest za sztukę dla dzieci. Miałam więc ogromny niedosyt, chciałam stworzyć coś własnego. A że byłam tam sama, nie znałam środowiska aktorskiego, musiałam wymyślić coś, co będzie dla mnie partnerem na scenie. Tak powstała pierwsza człekokształtna lalka, ale nie wiedziałam jeszcze, kim ona będzie. Spotkałam się potem z Romkiem Wiczą-Pokojskim w Toruniu, zaprosiłam go do współpracy. Poszukiwaliśmy wspólnie materiałów i postaci, rozmawialiśmy o Poli Negri, o Mercedes de Acosta i Marlenie Dietrich. Wtedy przypomniało mi się, że gdy skończyłam szkołę teatralną, dostałam od pani profesor od śpiewu cieniutką książeczkę, autobiografię Marleny. Oczywiście, ona w „Jestem po to, aby mnie kochać” jest piękna, idealna. Wszystko było w tej opowieści przesadzone, przekoloryzowane. Wtedy pomyślałam, że lalka będzie Marleną Dietrich. Ale inną niż w książce. Zainspirowałam się rozmowami z Małgorzatą Semil, która była przewodniczką Marleny, gdy ta koncertowała w Warszawie. Pani Małgorzata opowiedziała mi kilka historii o aktorce. Na przykład o tym, że Marlena wszystko zbierała: bilety z metra, kostiumy, programy, afisze, fotografie. Po jej śmierci okazało się, że te rzeczy ważą 11 ton. Miała wielką kolekcję dowodów swojej sławy i marzyła o tym, by wszystkie te rzeczy trafiły do Berlina. Ostatecznie żadne muzeum nie przyjęło kolekcji w całości, została ona rozproszona. Po wysłuchaniu tych historii, Romek który napisał tekst do Marleny wymyślił, że ten właśnie moment schyłku życia gwiazdy będzie początkiem akcji, a kluczowym elementem scenografii stanie się duży kufer podróżny. Spektakl o Marlenie to rzecz o kobiecości, uzależnieniu od własnej legendy, starości, samotności, cenie, jaką przychodzi zapłacić za sławę, a także o intymnej, ale trudnej relacji między dwoma kobietami – starzejącą się aktorką oraz jej uczennicą i pielęgniarką – Glorią. Reżyserem tego spektaklu jest wspomniany już Romuald Wicza-Pokojski, muzykę i aranżacje muzyczne stworzył Igor Nowicki.

Spektakl „Złamane paznokcie. Rzecz o Marlenie Dietrich” – można obejrzeć na YT z tłumaczeniem na PJM (Polski Język Migowy).

https://www.youtube.com/watch?v=QMEM_yb5IGU&t=8s

Tak, spektakl jest dostępny dla osób ze szczególnymi potrzebami, osób Głuchych. Można go obejrzeć w domu.

Wcielałaś się także w trzy różne kobiety w monodramie „Takaja”. Krążysz więc wokół tematów związanych z losem kobiet.

„Takaja” to historia o szukaniu swojej tożsamości, odkrywaniu, co to znaczy być kobietą, ale też rzecz o tym, że – nadal i także współcześnie – kobiety są ograniczane w wolności wyboru, czucia, przeżywania. Tekst do tego przedstawienia napisała Małgorzata Sikorska-Miszczuk. Było wiele literackiego materiału, nad którym pracowałyśmy. Opierał się na historiach trzech kobiet: dojrzałej, ale samotnej kobiety sukcesu, spragnionej miłości nastolatki i kobiety, która postanawia urodzić dziecko innej, ale ostatecznie decyduje się, że go nie odda, że będzie dla niego matką.
To przedstawienie reżyserowali: Edward Kalisz i Mariusz Wójtowicz, a scenografię stworzyła Maja Krupińska.

Anna Skubik-Sigala. Fot. Justyna Żądło
Anna Skubik-Sigala. Fot. Justyna Żądło

Obecnie wcielasz się w rolę Onej w spektaklu „Stosunki prawne”, który przygotowujesz razem z Markiem Kocotem. Co to za postać i o czym jest ten spektakl?

Spektakl autorstwa Szymona Turkiewicza jest historią o szukaniu rozwiązań w związkach partnerskich, w związkach małżeńskich, ale także szerzej w ogólnoludzkich relacjach. Pojawia się tu element gry, którą możemy zastosować na scenie, ale także w życiu. Jest to spektakl zabawny, ale i skłaniający do refleksji. Szymon Turkiewicz ciekawie to napisał. Mamy trzy poziomy, na których rozgrywa się akcja: relacja kobiety z mężczyzną, kobiety z jej psychoterapeutą i są też elementy skierowane bezpośrednio do widza. Ta Ona, którą gram, jest kobietą głęboko poszukującą rozwiązań, praktycznych rozwiązań, wymyśla rożne zasady, która chciałaby wprowadzić do swojego życia. Może też z bezsilności, z bezradności wpada na absurdalny pomysł stworzenia norm i zasad.

Jesteś wyczulona na potrzeby osób ze szczególnymi potrzebami. Dwa ze spektakli – z pięciu – będę dedykowane osobom wykluczonym z kultury z różnych względów – społecznych i zdrowotnych.

Pomysł na taki kameralny spektakl o relacjach damsko-męskich wziął się z działania, które już istnieje w Stowarzyszeniu, czyli projektu „Zaproś teatr pod swój dach”. Zależało nam z Arkiem Cyranem, z którym go realizowaliśmy, na tym, aby dotrzeć do ludzi wykluczonych z kultury z różnych względów: ekonomicznych, zdrowotnych, społecznych – wykluczonych z kultury. Teraz z Markiem Kocotem postanowiliśmy także dotrzeć do osób ze szczególnymi potrzebami. Nadal – mimo tego, że wiele się zmienia na lepsze – dostęp do kultury dla wielu osób jest trudny, nawet niemożliwy. Sądzę, że taka komedia z elementami debaty, jak sobie radzić w związkach, przyda się każdemu. Można to potraktować całkiem poważnie, ale i pół-żartem.  

Jak zaprosiłabyś widzów na „Stosunki prawne”. Dlaczego warto na ten spektakl przyjść?

Dlatego, że temat dotyczy nas wszystkich. Wszyscy, będąc w relacjach międzyludzkich, bardzo często jesteśmy w dużych i małych konfliktach. „Stosunki prawne” mogą dać nam inną perspektywę. Ale też i moment wytchnienia, aby inaczej spojrzeć na nasze codzienne problemy.

Dziękuję za rozmowę!

Olga Szelc

Więcej informacji o działaniach Stowarzyszenia K.O.T znajdziesz na stronie: http://stowarzyszeniekot.pl/

Zdjęcie Anny Skubik-Sigala – fot. Justyna Żądło. Dziękujemy za możliwość publikacji.

Pokaż więcej podobnych wiadomości
Pokaż więcej w Kultura

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przeczytaj również

Od wtorku do poniedziałku na jednym bilecie za 59 zł!

W przyszłym tygodniu czekają nas dwa świąteczne dni, dzięki którym można wydłużyć weekend.…