Strona główna Kultura Wrocławskie wspomnienie Wayne’a Shortera

Wrocławskie wspomnienie Wayne’a Shortera

W sierpniu tego roku skończyłby 90 lat. Zmarł przed paroma dniami, 2 marca w Los Angeles. Gigant jazzu, niezwykły artysta i kompozytor Wayne Shorter wystąpił aż trzykrotnie we Wrocławiu –  w roku 2009, 2013 i 2016. Wszystkie jego koncerty odbyły się w ramach festiwalu Jazztopad organizowanego przez Narodowe Forum Muzyki (wcześniej Filharmonię Wrocławską).

Wayne Shorter reprezentował wielką epokę jazzowych tuzów, będąc muzykiem bardzo indywidualnym, który do swojego świata zapraszał często przez pojedyncze, wydobywane jakby od niechcenia dźwięki, z których układała się fascynująca, meandrująca historia.

Pierwszy jego wrocławski koncert w 2009 roku mógł być dla wielu melomanów przełomem w rozumieniu jazzu, tej wielkiej przestrzeni do improwizacji i tworzenia niesłychanej muzycznej jedności.

O pierwszej wizycie mówi Piotr Turkiewicz – dyrektor artystyczny festiwalu Jazztopad:

 – Pojawił się podczas drugiego festiwalu, który programowałem. To było marzenie, by wystąpił we Wrocławiu. Z tego pobytu zapamiętałem, że jak wszedł do naszej starej filharmonii to stwierdził, że już dawno nie grał w klubie jazzowym. Ten czas, który z nim spędziłem był dla mnie odkrywaniem jego jako człowieka – niesamowicie skromnego, naznaczonego piętnem wielu tragedii, które przeżył i dlatego funkcjonującego zupełnie w innym świecie, na jakiejś swojej własnej orbicie. Miał ogromny dystans do życia. Bardzo też docenił, że byłem na jego koncercie i że chcieliśmy jako organizatorzy budować głębsze relacje z publicznością.

Wayne Shorter zagrał w Filharmonii Wrocławskiej przy ul. Piłsudskiego 6 listopada 2009 roku jako lider kwartetu współtworzonego przez kontrabasistę Johna Patitucciego, pianistę Danilo Pereza i perkusistę Briana Blade’a , swoich przyjaciół i fantastycznych muzyków. Udało się z Mistrzem chwilę porozmawiać w kulisach filharmonii, gdy pisząca te słowa przygotowywała dla wrocławskiej telewizji felieton o koncercie Wayne Shorter Quartet. Stąd pamiątkowe, choć mało atrakcyjne wizualnie zdjęcie z domowego archiwum. Stąd też możliwe do zacytowania słowa Shortera, który o muzyce wypowiedział się następująco:

 – Najważniejsza w muzyce jest ufność w to, co się robi. Kiedy wierzymy, to bez obaw wchodzimy w nieznane. Penetrujemy ciemność tych nieodkrytych tajemnic muzyki bez uprzedzeń i strachu. Miles Davies powiedział kiedyś, że nie jest trębaczem i nie gra na trąbce. Więc ja też, mówiąc o saksofonie, nie myślę o nim jak o instrumencie. Dla mnie saksofon to sposób na dialog – bez tworzenia jakiejś dominującej strony w tej rozmowie. Nie potrzebuję i nie chcę nic analizować podczas gry. Tak jak gracz w baseball nie musi nic analizować – gra i tyle. Co natomiast jest ważne, to uszlachetnianie się poprzez tę grę. Stawanie jeszcze bardziej ludzkim w głębokim humanistycznym rozumieniu.

Rozmawiając z Waynem Shorterem można było odnieść wrażenie, że przebywa w innym wymiarze, w swoim świecie głębokich przemyśleń. Z całej jego sylwetki emanował spokój i dystans do otoczenia. O jego małomówności wspomina też Piotr Turkiewicz:

 –  Wayne, jak też podkreślali jego przyjaciele z kwartetu, nigdy nie była zainteresowany small talkiem – rozmową, która do niczego nie prowadzi. Byłem świadkiem takich właśnie sytuacji, gdy siedzieliśmy przy śniadaniu w czwórkę, gadaliśmy przez dwie godziny a Wayne milczał. Na koniec powiedział tylko jedno zdanie, które podsumowywało naszą całą rozmowę.

Dwa kolejne występy odbyły się w 2013 i 2016 roku, kiedy Shorter przyjął zamówienie kompozytorskie specjalnie dla festiwalu Jazztopad i wrocławskich melomanów.

Mówi Piotr Turkiewicz:

 –  Jego trzeci pobyt we Wrocławiu wiązał się z zamówieniem kompozytorskim. To trzeba podkreślić bardzo mocno, że Wayne Shorter był nie tylko saksofonistą ale i wspaniałym kompozytorem. Jego podejście do muzyki definiowało określenie „zero grawitacji”, które oznaczało, że nie ma żadnych barier ani ciężaru, a wszystko jest totalne w danym momencie. Często podkreślał, że muzyka jazzowa jest dla niego wyzwaniem a ze zespołem zbudował niesamowite partnerskie relacje”.

Te relacje były najistotniejsze. Kwartet Shortera był jednak jak jedne organizm – tworzyli nieprawdopodobnie spoistą strukturę, w której lider właściwie tylko czuwał nad przebiegiem „akcji”. Jego muzycy, zapytani przeze mnie w 2009 roku o współpracę w kwartecie, odpowiadali:

–  John Patitucci: Nie ma znaczenia w ilu gramy. Czy w czwórkę, czy w większym składzie. Rzecz w tym, jak się razem na scenie czujemy i że tworzymy muzyczną rodzinę. Akurat tu złożoną z czterech osób, które wiążą określone muzyczne relacje – i to jest najważniejsze. On pomaga nam zobaczyć muzykę przez taką wielką soczewkę. Zobaczyć świat poprzez muzykę. To wszystko tworzy wspaniałą całość.

–  Brian Blade: Granie z Shorterem oznacza najwyższy poziom improwizacji i muzycznej koncepcji. Jest to dla nas zaszczyt i wyróżnienie – być razem z nim i być częścią jego świata. Zaprasza nas do niego. Wayne czasam brzmi jak orkiestra i ten nasz czteroosobowy skład powiększa się o te wszystkie brzmienia, które on nam daje. Jest to dialog, rozmowa, wymiana myśli.

Danilo Perez: Wayne jest czarodziejem. Jest jak obcy z innej planety i jest magikiem. Pozwala nam siebie też odnaleźć w muzyce, w tej galaktyce, z której on pochodzi. A co jest najbardziej niesłychane i zadziwiające w jego sztuce to mianowicie to, że czyni niewidzialne widzialnym.

Wspaniałą pamiątką dla wrocławian jest także brązowa tablica z podpisem Wayne’a Shortera,  odsłonięta na placu Wolności w Alei Gwiazd, tuż przed wejściem do Narodowego Forum Muzyki. Zapalonym zniczem przy tej tablicy złożył hołd wielkiemu jazzmanowi Bogusław Beszłej, wieloletni fotograf NFM, który również utrwalił na zdjęciach Wayne’a Shortera i jego kwartet podczas tych trzech wrocławskich koncertów.

Dla artystów, jazzmanów, saksofonistów i wielu miłośników jego Sztuki pozostanie przede wszystkim jednak w sercach i muzyce.

Kuba Stankiewicz (pianista jazzowy): To jest strata jednego z takich prawdziwych gigantów jazzu. Dla mnie był kamieniem milowym w rozwoju muzyki jazzowej – to jest koniec jakiejś epoki. Z tego pokolenia to chyba został już tylko Herbie Hancock i Ron Carter. Shortera nie dało się zaszufladkować. Współpracował zarówno z The Jazz Messengers Art Blakeya, jak i z Weather Report.

No i ta wspaniała płyta Atlantis z 1985 roku, jedna z jego najważniejszych. Gdybym cokolwiek miał zabrać na bezludną wyspę to byłaby właśnie ona. Gdy słuchałem go we Wrocławiu w 2009 roku był dla mnie artystą kompletnym – dojrzałym, wyznaczającym nowe drogi w muzyce. Właśnie w muzyce! Przecież ostatnio skomponował operę „Ifigenia” we współpracy z Esperanzą Spalding, jazzową basistką i wokalistką.

Piotr Baron (saksofonista jazzowy): Dla mnie Wayne Shorter nadal istnieje przez swoją muzykę. To co robił można było albo kochać, albo nienawidzić. Na początku budził we mnie ambiwalentne uczucia. Potem zrozumiałem, że jest to najpiękniejsza muzyka na świecie, tylko nie mieści się w żadnych kanonach. To jest osobna wartość artystyczna. Wayne Shorter to artysta skrajnie indywidualny. Był wybitny i błyszczał na tle gwiazd, z którymi grał. Dwukrotnie słyszałem jego koncerty we Wrocławiu i kilkukrotnie na żywo w świecie. Wrażenie zawsze było takie samo – że ja nie wiem o czym on gra. Przy nim czułem się jak prawdziwy meloman, słuchacz, który się nie zna, ale się zachwyca.

Igor Pietraszewski (saksofonista jazzowy): to, co mnie w nim zachwycało to absolutnie nieprzewidywalne i zaskakujące piękno. Umiejętność budowania cudownych melodii na –  wydawałoby się – najbardziej karkołomnych zderzeniach harmonicznych. I magnetyczne brzmienie. Shorter wypracował swój niepowtarzalny sposób grania. Jak sam kiedyś powiedział, ćwiczył w niezwykły sposób – przez lata godzinami grając to, co właśnie przyszło mu do głowy (a nie wprawki, pasaże itd.). To wymagało absolutnej koncentracji i precyzji, ale w efekcie pozwoliło na realizację dowolnych pomysłów w czasie rzeczywistym.

Izabella Starzec

Pokaż więcej podobnych wiadomości
Pokaż więcej w Kultura

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przeczytaj również

Przed zespołem z Kobierzyc najważniejsze spotkanie w sezonie

Przed Kobierkami pojedynek  z MKS-em FunFloor Lublin. Jest to kluczowy mecz dla losów…