Strona główna Aktualności Czarny Poniedziałek: Wrocławskie Archiwum X w akcji. Mordercza para skazana po 26 latach od zbrodni

Czarny Poniedziałek: Wrocławskie Archiwum X w akcji. Mordercza para skazana po 26 latach od zbrodni

Archiwum X to zbiorcza nazwa dla specjalnych oddziałów policji kryminalnej zajmujący się rozwiązywaniem spraw, które przed laty utknęły w martwym punkcie.

W serii Czarny Poniedziałek niejednokrotnie opisywaliśmy ich działania, krakowskie Archiwum X zajmowało się sprawą spod Narożnika a wrocławskie rozwiązało sprawę morderstwa Ewy Pilarskiej (o sprawie okrutnego zabójstwa Ewy Pilarskiej pisaliśmy w artykule Czarny Poniedziałek. Ostatnia dyskoteka Ewy) – która, notabene, związania jest z dzisiejszą historią.

W latach 90. ubiegłego wieku Sobotą – miejscowością niedaleko Legnicy wstrząsnęła sprawa brutalnego morderstwa Stanisława Foltyna – męża i kochającego ojca dwóch dziewczynek. Na miejscu zbrodni znaleziono but i perukę należącą do mordercy – może w dzisiejszych czasach przy obecnych technikach kryminalistycznych udałoby się wyodrębnić dokładne DNA, jednak w tamtych czasach sprawa utknęła – z racji niewykrycia sprawcy została zamknięta.

Dopiero po 26 latach śledczy z wrocławskiego Archiwum X zajmujący się wówczas sprawą zabójstwa Ewy Pilarskiej, dowiedzieli się od mieszkańców pewnych ciekawych szczegółów, dzięki którym udało im się rozwiązać obie zagadki. Jak do tego doszło?

Mąż i ojciec

Sobota do niewielka wieś w gminie Lwówek Śląski, licząca obecnie niespełna 500 mieszkańców. W latach 90. sytuacja miała się bardzo podobnie – była to wioska, w której wszyscy się znali, mieścił się tam jeden kościół, kilka sklepików – sielski, wiejski krajobraz i rodzinna atmosfera,

We wsi mieszkała rodzina Foltyn – Stanisław, jego żona Ewa oraz dwie córeczki. Mieszkali w bliźniaku, którego drugą część zajmował brat Stanisława oraz ich rodzice, rodzina była zżyta i wspierała się wzajemnie.

Podział obowiązków w małżeństwie Stanisława i Ewy był bardzo tradycyjny– on pracował w miejscowych zakładach przemysłu drzewnego i zapewniał rodzinie byt, ona zajmowała się domem i wychowaniem dzieci. Stanisław, postanowił wyjechać do Niemiec Zachodnich, aby dorobić do swej skromnej wypłaty. Był człowiekiem bardzo rodzinnym – w związku z tym wyjazdy do pracy nie były dłuższe niż kilka tygodni, zawsze cieszył się, gdy wracał do żony i córek.

Dzięki zarobionym w Niemczech pieniądzom rodzina mogła pozwolić sobie na zakup poloneza, telewizora i nowoczesnego sprzętu audio znanej marki Philips – w czasach, gdy telefony w domach były rzadkością, takie dobra uchodziły za luksusowe, to też w okolicy uważano rodzinę Foltyn za całkiem zamożną i zaradną.

Pomimo dobrych zarobków, Stanisław jednak postanowił wrócić do Polski na stałe i tak też stało się w 1990 roku – mężczyzna podjął ponownie prace w tartaku i zaniechał dalszych wyjazdów.

Jednak po powrocie zaczęły się dziać dziwne rzeczy…

Próby

Do pierwszego incydentu doszło 6 grudnia 1990 roku, w mikołajkowy wieczór rodzina Foltyn spędzała razem czas w domu.

W pewnym jednak momencie Ewa usłyszała dziwne odgłosy – jakby ktoś chodził po posesji koło okna – postanowiła więc to sprawdzić.

Na zewnątrz stał mężczyzna, którego – jak później zeznała – kobieta nie kojarzyła, przybysz zapytał czy to tutaj mieszka Stanisław Foltyn, Ewa potwierdziła tą informację i pośpieszyła po męża, mówiąc mu, że jakiś mężczyzna przed domem chce z nim rozmawiać.

Zaciekawiony Stanisław podszedł do okna – a wtedy rozległ się strzał.

Nieznajomy wystrzelił wprost w głowę rodziny – na szczęście chybił, a Stanisław wyszedł z zajścia bez szwanku.

Rodzina była przerażona tym zajściem – dlaczego ktoś miałby w biały dzień strzelać do zwykłego robotnika, męża i ojca? W tej sprawie prowadzone było nawet postępowanie przygotowawcze, jednak zamachowca nie udało się odnaleźć, nie rozpoznała go również niedoszła ofiara.

Jak w to w małych miejscowościach bywa, po takim incydencie zaraz zaczęły się plotki – podejrzewano, że może Stanisław robił w Niemczech nie tylko legalne interesy, i naraził się komuś kto był zdolny do zamachu.

Sytuacji nie poprawił fakt, że mężczyzna dostał telefon z pogróżkami dzwoniący mówił, że „jeśli nie odda pieniędzy, to zostanie załatwiony”. Przerażony mężczyzna jednak nic o żadnych pieniądzach nie wiedział.

Ewa była przerażona o życie męża, sama zaczęła podejrzewać, że może Stanisław nie mówi jej całej prawdy, jednak tak szybko jak mąż odpowiedział jej że nic nie wie na ten temat, i nie prowadził żadnych szemranych interesów, tak szybko kobieta przestała pytać.

Do kolejnego niepokojącego zdarzenia doszło rok później – w nocy z 9 na 10 października, Stanisław wracał z podróży służbowej, jechał tą samą drogą co zawsze – w pewnym momencie jednak mężczyzna doznał niemałego szoku, gdy na drogę przed nim zwaliło się potężne drzewo.

Nie było to coś do końca podejrzanego, ot co stare drzewo padło, jednak tamtej nocy nie wiatr mocny wiatr – co pozwoliło później śledczym stwierdzić, że nie był to przypadek.

Przeszkodę dałoby się usunąć z drogi, jednak w tym celu Stanisław musiałby sam siłować się w nocy, na opustoszałej drodze – postanowił więc zawrócić i dojechać do domu inną drogą. Później, gdy emocje opadły dotarło do niego, że gdyby przejeżdżał tamtą drogą kilka sekund wcześniej, mogłoby go nie być już na świecie.

Ta sytuacja sprawiła, że mężczyzna zaczął się poważnie bać – chociaż, niektóre źródła podają, że już od poprzedniego incydentu był nieswój, nie wychodził po zmroku z domu i zakupił broń gazową – co tylko wzmagało wymysły na temat nielegalnych interesów, które miałby prowadzić.

Morderstwo

Do najważniejszego wydarzenia tej historii doszło w nocy z 17 na 18 października 1991 roku.

Cała rodzina Foltyn spała już w swoich pokojach – Ewa i Stanisław w sypialni, natomiast dziewczynki w swoim pokoiku. W pewnym momencie Ewę obudziły hałasy dochodzące z dziecięcej sypialni.

Zaniepokojona matka wstała z myślą, że któraś z córek mogła spaść z łóżka, mieć zły sen czy po prostu potrzebować pomocy. Jak zeznała później kobieta, weszła do pokoju dziewczynek i… straciła przytomność.

Obudziła się dopiero jakiś czas później, oszołomiona starała się zrozumieć co tak właściwie się stało – szybko zorientowała się, że jest skrępowana, jednak po kilku minutach udało jej się oswobodzić.

Automatycznie sprawdziła czy z dziećmi wszystko w porządku, ale dziewczynki spały spokojnie. Ewa udaje się zatem do sypialni, gdzie jej oczom ukazał się makabryczny widok – zmasakrowany Stanisław praktycznie wydawał właśnie ostatnie tchnienie na dywanie w ich pokoju – całym pokrytym krwią.

Przerażona kobieta popędziła po brata Stanisława, aby ten pomógł jej sprowadzić pomoc.

Niektóre źródła podają, że przy zgłoszeniu brat podał, jakoby poszkodowany miał wylew – prawdopodobnie był to efekt szoku.

Stanisław jeszcze żył, gdy do domu dojechała karetka, jednak zmarł zanim ratownicy dojechali do szpitala. 32-latek odszedł na skutek poniesionych ran kłutych, 26. ciosów, zadanych prawdopodobnie nożem.

Policja nie miała wątpliwości, że w domu rodziny Foltyn doszło do brutalnego i zaplanowanego morderstwa, wykluczyła niemal od razu motyw rabunkowy, ponieważ z miejsca zbrodni nic nie zginęło.

Zszokowana Ewa opowiedziała funkcjonariuszom co się stało, zeznała, że gdy wstała, aby sprawdzić źródło hałasu dochodzące z pokoju dziewczynek została zaatakowana – według jej słów, ktoś musiał zajść ją od tyłu i przy pomocy nasączonej chemikaliami szmatki podtruć ją tak aby straciła przytomność.

Śledztwo

Według ustaleń funkcjonariuszy, morderca musiał dostać się do domu przez otwarte okno w pokoju dziecięcym – pomógł sobie wchodząc na drzewo rosnące tuż przy budynku.

Na miejscu zbrodni śledczy znaleźli obiecujące dowody – perukę oraz pojedynczy but, który nie należał do nikogo z rodziny.

Zarówno bracia jak i ojciec ofiary byli wstrząśnięci tym co się stało – współpracowali z policją, uznali również, że najlepsze co mogli zrobić w tamtym momencie to pomóc Ewie i dzieciom – ponieważ to one były najbardziej poszkodowane.

Mimo wszystko jednak, zarówno bracia jak i ojciec Stanisława byli skonsternowani zachowaniem Ewy. Kobieta, jakby nic się nie stało, wróciła do normalnego trybu życia a nawet według zeznań rodziny – gdy oni opłakiwali brata i syna, ona potrafiła rozłożyć się na kanapie i oglądać teleturnieje i seriale.

Zachowanie wdowy wydało się podejrzane również znajomym i sąsiadom, jednak, ponieważ nie mieli pewnych informacji – milczeli. Rok po morderstwie, sprawa Stanisława Foltyna została umorzona przez sąd w Legnicy z powodu niewykrycia sprawcy.

Prawda

Dopiero 26 lat później, w 2017 roku śledczy z wrocławskiego Archiwum X przybyli do Soboty w całkiem innym celu – badali wtedy nierozwiązaną sprawę okrutnego zabójstwa 15 – letniej Ewy Pilarskiej ze Zbylutowa – gdy jednak wypytywali mieszkańców wsi o sprawę nastolatki, częściej niż informację o niej otrzymywali te o zabójstwie Stanisława Foltyna, który zginął 2 lata przed dziewczyną.

Pomimo, że specjalna jednostka przybyła tam w innym celu, postanowiła przyjrzeć się również tej sprawie. Zwłaszcza po tym, gdy śledczy dowiedzieli się, że Ewa Foltyn spotykała się z Waldemarem – jej ówczesnym partnerem – jeszcze, gdy była w związku małżeńskim ze Stanisławem. Kobieta miała romans – a więc i potencjalny motyw.

Funkcjonariusze otrzymali od sąsiadów i rodziny nie tylko informacje o romansie i dziwnym zachowaniu kobiety tuż po stracie męża, ale i o wątpliwościach społeczności odnośnie do przebiegu zbrodni.

Ludzie wciąż nie mogli zrozumieć, skąd otwarte na oścież okno w pokoju dziecięcym w noc, gdy na zewnątrz było nie więcej niż 5 stopni powyżej zera. Niektórzy zastanawiali się; jak to możliwe, że hałasy wchodzącego przez okno zabójcy obudziły Ewę w pokoju obok ale nie dziewczynki, z których sypialni ów hałasy dochodziły.

Śledczy dowiedzieli się, że Ewa bardzo szybko po śmierci męża oficjalnie związała się z Waldemarem, wraz z córkami przeprowadziła się do mężczyzny do sąsiedniej wsi, gdzie też para doczekała się własnych dzieci – córki i syna.

Odział Archiwum X bogatszy o nowe informacje postanowił zając się sprawą morderstwa Stanisława Foltyna na nowo.

Śledczy przeanalizowali nie tylko nowe informacje, ale i stare dowody, dzięki rozwojowi badan genetycznych udało się wyizolować profil DNA sprawcy z odnalezionej na miejscu zbrodni peruki.

Najpewniej dla większości z Was czytelnicy, nie będzie zaskoczeniem fakt, iż DNA znalezione na peruce należało do nikogo innego jak do Waldemara – partnera wdowy po Stanisławie.

Co więcej – członek rodziny Waldemara – przekazał śledczym list miłosny od Ewy do kochanka, w którym pisała o swojej niezaprzeczalnej miłości do niego, o tym, że jej mąż jest dla nich przeszkodą, oraz o tym, że muszą wymyślić „skuteczny sposób”, aby mogli żyć razem. W liście padają również słowa, że „dotychczasowe sposoby zawodzą”.

Zaciekawieni funkcjonariusze, nie wiedzieli wcześniej o dwóch niebezpiecznych incydentach z życia zmarłego i postanawiają zbadać również te wątki.

Tak właśnie dochodzimy do momentu, gdy na światło dzienne wyszła prawda – którą zapewne mogliście już podejrzewać – oskarżeni o zabójstwo Stanisława Foltyna zostali Ewa F, oraz Waldemar B.

Okazuje się bowiem, że zarówno zamach z użyciem broni, jak i zwalone na drogę drzewo były próbami morderstwa Stanisława, zaplanowanymi przez żonę i jej kochanka. Co więcej, po ekshumacji ciała ofiary okazało się, że na długo przed śmiercią mężczyzna był systematycznie podtruwany.

Zbrodnia i kara

Śledczy ustalili, że przebieg morderstwa był następujący – po dwóch nieudanych zamachach, żona zaczęła podtruwać Stanisława. Efekty trucizny uznano najwidoczniej za niezadawalające. Mordercza para postanowiła więc usunąć męża za pomocą noża.

Feralnej nocy Ewa wstała, aby wpuścić Waldemara do domu, a ponieważ Stanisław znał go osobiście, musiał on nosić perukę, aby, w razie przeżycia, ofiara go nie rozpoznała.

Wszystko jednak poszło zgodnie z planem– Waldemar zaatakował Stanisława i pomimo, że ten bronił się – dźgnął swoją ofiarę 26 razy, co poskutkowało wykrwawieniem się mężczyzny zanim jeszcze pogotowie zdążyło dowieźć go na oddział ratunkowy.

Ewa F. oraz Waldemar B. zostali oskarżeni o zabójstwo Stanisława Foltyna, oraz dwukrotną próbę jego zabójstwa wcześniej. Para nie przyznała się do popełnienia zbrodni, co ciekawe w niewinność matki i ojczyma wierzyły również wspólne córki Ewy i Stanisława.

Obrona miała z pewnością trudny orzech do zgryzienia, ponieważ dowody w postaci DNA i listu, były nie do zbicia.

Wskutek śledztwa wrocławskiego Archiwum X, sąd okręgowy w Jeleniej Górze 19 grudnia 2019 roku – 26 lat po śmierci Stanisława – skazał zarówno Ewę jak i Waldemara na 25 lat pozbawienia wolności, wyrok ten pomimo apelacji został podtrzymany przez sądy wyższych instancji.

Stanisław Foltyn w chwili śmierci miał zaledwie 32 lata.

Aleksandra Zielińska

Pokaż więcej podobnych wiadomości
Pokaż więcej w Aktualności

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przeczytaj również

Czarny Poniedziałek: Zbigniew Czajka. Bezlitosny świdnicki pedofil i morderca [18+]

Dzisiejszy Czarny Poniedziałek to historia przerażającej zbrodni popełnionej na małym dzie…