Strona główna Aktualności Czarny poniedziałek – Neonaziści na szlaku? Zabójstwo Ani i Roberta. Zbrodnia pod narożnikiem [CZĘŚĆ 3]

Czarny poniedziałek – Neonaziści na szlaku? Zabójstwo Ani i Roberta. Zbrodnia pod narożnikiem [CZĘŚĆ 3]

Od dwóch tygodni opowiadamy o głośnej, lecz wciąż zagadkowej zbrodni pod Narożnikiem w Górach Stołowych. W tym tygodniu, w trzeciej już część z naszej serii opowiemy o najgłośniejszej i chyba najbardziej kontrowersyjnej teorii, którą badali śledczy. [LINK DO CZĘŚCI 1] i [LINK DO CZĘŚCI 2]

Zbrodnia z NSDAP w tle

Teoria mówiąca o tym, że w śmierć Ani i Roberta zamieszane było ugrupowanie neonazistowskie pojawiała się w mediach już wielokrotnie.

Wszystko zaczęło się od pewnego reportażu, w jednej z większych stacji telewizyjnych w Polsce. Informowano w nich, że w pobliżu Narożnika prowadzone są pewnie działania wojskowe. Mimo że od momentu morderstwa studentów, minęło już sporo czasu, policja zainteresowała się tematem. Już wcześniej dochodziły do nich informacje, o ludziach ubranych w moro, widzianych na terenie Gór Stołowych.

W reportażu przedstawiono historię pewnej pary, która zgłosiła się z ciekawymi informacjami. Małżeństwo miało wracać z Austrii, przejechali przez Czechy, chcąc dojechać do niedaleko położonych Wambierzyc wybrali drogę prowadzącą m.in. przez Karłów. To tam, jak wiemy chcieli udać się Ania i Robert.

Małżeństwo miało mieć problemy z autem, fiatem 126p. Nie mogli wyłączyć silnika, bo pojazd nie odpaliłby na nowo. Akurat przejeżdżali przez las, gdy spomiędzy drzew wyszło dwóch mężczyzn w mundurach. Jeden z nich miał przy sobie karabin, natomiast drugi nie wyciągnął broni, ale przy jego pasku widać było kaburę.

Mężczyźni zatrzymali parę, jeden z nich miał oficerskie emblematy na pagonach, co mogło tylko utwierdzić zatrzymanych, że owi panowie to oficerowie wojska. Zatrzymany mężczyzna nie zgasił silnika, tłumacząc problemy z pojazdem, jednak dwaj potencjalni żołnierze byli podejrzliwi. Ten z nich, który dzierżył karabin zaczął zaglądać do samochodu, drugi natomiast pytał się, co małżeństwo przewozi, a nawet kazał otworzyć bagażnik. Para odmówiła, tłumacząc się znowu problemami z autem.

Po kilku pytaniach małżeństwo mogło spokojnie odjechać a mężczyźni zniknęli z powrotem w lesie.

Można by pomyśleć, że kontrola niedaleko szlaku nie była niczym dziwnym. Wiadomo było, że okolice Gór Stołowych często były szlakiem przemytników. W wyłamanych fragmentach skał dilerzy urządzali sobie skrytki. Ponadto jakiś czas temu doszło tam do morderstwa Ani i Roberta. Takie zatrzymanie, nie powinno nikogo zatem dziwić.

Jednak kobiecie, nie zgadzała się pewna rzecz… jeden z mężczyzn miał czerwone włosy.

W obecnych czasach, taki widok nie jest może niczym dziwnym. Jednak nie w tamtych czasach i nie w domniemanej profesji. Żołnierz nie tylko raczej sam z siebie nie farbowałby włosów na czerwono, ale byłoby to kategorycznie zakazane.

Kim zatem mogli być ci mężczyźni, skoro nie żołnierzami?

Technika operacyjna- podsłuchy

Policja zainteresowała się tą sprawą, okazało się, że w tamtym miejscu i czasie nie prowadzono żadnych działań wojskowych, co tylko potwierdziło, że małżeństwo nie miało do czynienia z prawdziwymi żołnierzami.

Studenci zginęli z broni palnej, a w lesie byli ludzie ubrani po wojskowemu, z bronią w ręku. Policja musiała się zająć tym wątkiem. Pierwszym zadaniem, było dotarcie do autora reportażu.

Tutaj cała nadzieja się rozsypała, okazało się bowiem, że większość reportażu została zmyślona, a zdjęcia w nim ukazane były tylko inscenizacją.

Policja jednak nie poddała się szybko i dotarła do aktorów, występujących w reportażu. Para, która grała ów zatrzymane małżeństwo prowadziła ekstremalny obóz survivalowy. Ponadto Janusz Bartkiewicz, prowadzący tę sprawę złożył wniosek o możliwość wykorzystanie podsłuchu wobec wszystkich aktorów uczestników reportażu. Niestety, działania operacyjne nie powiodły się, a żadnej z tych osób nie udało połączyć się ze sprawą spod Narożnika.

Obóz neonazistów – jednak istniał?

Działania policji, co prawda nie powiązały grupy survivalowców z morderstwem, ale otworzyła nowy trop.

Okazało się bowiem, że istniał jeszcze jeden obóz, również ekstremalny – zwłaszcza w poglądach. Uczestniczyli w nim wrocławscy i dolnośląscy miłośnicy Adolfa Hitlera i jego ideologii. Ustalono, że organizacja jest legalnie zarejestrowana od 1995 roku, miała własną nazwę i co ciekawe funkcjonuje ona po dziś dzień, pod innym kierownictwem.

Co jeszcze ciekawsze, po tym, gdy Janusz Bartczak zaczął prowadzić własne śledztwo i bloga, na którym opisywał wszelkie aspekty sprawy – również opisywany wątek – ze strony ugrupowania zniknęła cała historia, sprzed 2000 roku.

Policji udało się ustalić personalia członków grupy, jednak najbardziej istotny fakt tej teorii wypłynął na światło dzienne później.

Okazało się, że równo 10 lat przed morderstwem studentów, dokładnie 17 sierpnia 1987 roku, popełnił samobójstwo Rudolf Hess, jeden z przywódców III Rzeszy, człowiek z najbliższego otoczenia Adolfa Hitlera – postać idealizowana i czczona we współczesnych kręgach neonazistowskich.

Okazało się, że Duszniki-Zdrój, czyli baza, z której studenci ruszali na szlak, to miejsce mocno powiązane z ruchem neonazistowskim. W 2000 roku policja obserwowała i tam obóz neonazistów, który o dziwo wcale nie kryli się ze swoim istnieniem i przekonaniami, wręcz przeciwnie… wieczorami urządzali przemarsze przez miasteczko.

Poszukiwacze broni

W taki sprawach policja co jakiś czas przypomina ich przebieg, w nadziei, że znajdą się nowe informacje i tropy. Tak było i w tym przypadku.

Michał Fajbusiewicz opowiedział o morderstwie studentów w swoim programie „Magazyn kryminalny 997”, w odcinku wspomniał o wątku neonazistów. Dzięki temu do Janusza Bartkiewicza zadzwonił stary znajomy, który jak się okazało, miał pewne informacje na temat ów ugrupowań na terenach Gór Stołowych i w okolicach.

Informator opowiedział detektywowi o poszukiwaczach broni, którzy m.in. w okolicach karłowa, Kudowy czy Dusznik, szukali starych skrytek z bronią, pozostawionych dla oddziałów partyzanckich przez niemieckie oddziały. Znajomy śledczego nawet poznał kilku z nich, przy wspólnym ognisku poszukiwacze opowiedzieli mu czego szukają, pokazali nawet stare niemieckie mapy wskazujące na miejsca ukrycia broni. Ponoć widziano nawet, jak wyjeżdżają ze skrzyniami pełnymi wojennej broni.

Poszukiwacze nie byli tam pierwszy raz, jednak po ogłoszeniu w mediach, że na narożniku zginęła para studentów, zniknęli.  Pojawili się z powrotem około 2 lata później, w jednym z oferujących nocleg obiektów na tamtych terenach.

Ten fakt jest o tyle ciekawy, że rozmowę poszukiwaczy usłyszał właściciel przybytku. Jeden z nich miał namawiać towarzyszy, aby kolejnego dnia udali się na Szczeliniec, szczyt po drugiej stronie Karłowa, oddalony zaledwie o kilka kilometrów od Narożnika. Szef tej grupy odpowiedział mu wtedy coś, co budzi mocne podejrzenia wobec tego ugrupowania:

„Przecież dobrze wiesz, że nie możemy się tam jeszcze pokazać”.

 Teoria

Jak wiemy Ania bardzo lubiła fotografować wspólne wędrówki z Robertem.

W lesie, przez który przechodzi niebieski szlak, wspomniane ugrupowania urządzały sobie spotkania ku czci Hessa i Hitlera. Ponadto wiemy, że szukali tam poniemieckiej broni, która w praktyce nie powinna trafiać w ręce cywili, zwłaszcza z takimi poglądami.

Jak więc brzmi teoria związana z obozem neonazistów?

Jeśli stawialibyśmy właśnie na nią to podejrzenia są proste.

Być może Ania i Robert, jak w większości teorii znaleźli się w nieodpowiednim miejscu, o nieodpowiednim czasie. Być może przez przypadek bądź umyślnie robili z ukrycia zdjęcia członków grupy, która urządzała w lesie coś na kształt obrzędu ku czci swojego idola, i najwyższego przywódcy III Rzeszy. W momencie odkrycia studentów być może kierowani strachem przed odkryciem bądź zwykłym, prymitywnym okrucieństwem, neonaziści postanowili pozbyć się niewygodnych świadków.

Jak było naprawdę? Tego dalej nie wiemy. W ostatnich latach krakowskie Archiwum X dokonało własnych odkryć, przeszukiwali m.in…. dom Janusza Bartkiewicza, ten jednak dalej pracuje nad sprawą, pisze o niej książkę, i ma własną teorię.

Jak to teoria?

Tego dowiecie się już za tydzień, w kolejnej części naszej serii o Zbrodni pod Narożnikiem.

Sprawą spod Narożnika zajmował się m.in. telewizyjny program „Z archiwum 997″.

Czytaj kontynuację – [LINK DO CZĘŚCI 4]

Pokaż więcej podobnych wiadomości
Pokaż więcej w Aktualności

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przeczytaj również

Czarny Poniedziałek: Zbigniew Czajka. Bezlitosny świdnicki pedofil i morderca [18+]

Dzisiejszy Czarny Poniedziałek to historia przerażającej zbrodni popełnionej na małym dzie…