Karwiany. Gdy śpiew płynie (zbyt) szeroko… Niezwykły „apel sąsiedzki”

Życie sąsiedzkie w podwrocławskich Karwianach (gm. Żórawina) nabrało ostatnio niezwykłej intensywności. Całkiem świeżo próba wycięcia rosnącego między posesjami drzewa zakończyła się strzelaniną, szpitalem i aresztem. Tym razem przedmiot sporu dotyczy sztuki – a konkretnie jej zasięgu.

Ale o co dokładnie chodzi? Przecież „śpiewać każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej…”. Okazuje się, że niekoniecznie. Ponieważ „interwencyjny apel sąsiedzki” również nie jest pozbawiony wartości artystycznych (tym razem – literackich) cytujemy w obszernych fragmentach:

Uprzejmie proszę o rezygnację z używania mikrofonu i sprzętu nagłaśniającego podczas treningów wokalnych. Używanie mikrofonu skutkuje rozchodzeniem się dźwięku na przestrzeni całego osiedla, co sprawia, że wszyscy są zmuszeni do słuchania dyskusyjnych umiejętności wokalnych, które słychać w domu nawet przy zamkniętym oknie. (…)
Chciałabym podkreślić, że problem ten można podciągnąć pod przepisy kodeksu wykroczeń, w szczególności artykułu 51, paragraf 1, który dotyczy „Zakłócania spokoju lub porządku publicznego”. Jestem przekonana, że biorąc pod uwagę ten przepis, opisywane zachowanie stanowi niedopuszczalne działanie mające negatywny wpływ na spokój i komfort życia innych mieszkańców. (…) Uprzejmie proszę o zrozumienie sytuacji i o rezygnację ze sprzętu nagłaśniającego. Życzę powodzenia w pielęgnacji UKRYTYCH talentów.

W sąsiedzkich komentarzach pod postem dominuje troska. „A później płacz, że na eurowizji nie ma wyników”. Inni komentatorzy sięgają po wątki z kultowych filmów – „przypomina mi się śpiewaczka z Alternatywy 4″. Jeszcze inni starają się ustalić precyzyjnie źródło śpiewu – co okazuje się zadaniem trudnym: dźwięk rozchodzi się najwyraźniej szeroko. 

– Fajnie macie w tych Karwianach –  konkluduje jeden z zawistnych sąsiadów z innej okolicznej miejscowości.