Strona główna Kultura Muzyka wciąż pozostaje życiowym napędem, czyli Bokun/Kościuszko Duo w rozmowie z Izabellą Starzec

Muzyka wciąż pozostaje życiowym napędem, czyli Bokun/Kościuszko Duo w rozmowie z Izabellą Starzec

Izabella Starzec: W czwartek 23 marca o godz.19.00 w Oratorium Marianum odbędzie się koncert galowy Festiwalu Frankofonii 2023, który uświetni występ Bokun/Kościuszko Duo. W tym roku świętujecie 10-lecie istnienia Waszego duetu klarnetowo-gitarowego. Wystąpiliście na wielu koncertach, nagraliście dwie płyty. Przywołajmy na pamięć moment powołania duetu do życia. Jakie okoliczności temu towarzyszyły?

– Jakub Kościuszko: Ponieważ Kuba Bokun kocha Szczecin i bywał w moim mieście z okazji różnych projektów artystycznych to i nasze spotkania towarzyskie były częste. Za którymś razem padła propozycja, by zagrać wspólnie Sonatę „Arpeggione” Schuberta, którą od dawna miałem w repertuarze. W ten sposób połączył nas Franz Schubert.

– Jakub Bokun: Przed powstaniem duetu mijaliśmy sie z Kubą na różnych festiwalach gitarowych i korytarzach Akademii Muzycznej, gdzie Kuba Kościuszko jeszcze studiował, a ja byłem już młodym pracownikiem dydaktycznym. Potem okazało sie, że w pewnej orkiestrze kameralnej w Szczecinie, którą kilka razy prowadziłem, gra Małgosia – żona Kuby. Po jakiejś próbie umówiliśmy sie na piwo we troje – Gosia, Kuba i ja.
Był czerwiec – parno, gorąco. Gdy usiedliśmy pod parasolami piwiarni na deptaku Bogusława zaczęła się ulewa. Piwo z Witnicy smakowało wyśmienicie a rozmowom nie było końca. Upiliśmy sie nieprzytomnie, ale było jasne, że musimy coś zagrać choćby na próbę.

Istotne są – oprócz składu – cechy charakterystyczne formacji. Myślę o repertuarze, o fascynacjach muzycznych, ambicjach, no i także o tym, co mogłoby być znakiem wyróżniającym duet?

– Jakub Kościuszko: Repertuar na pewno nas wyróżnia – nieprzypadkowo nasze albumy nazywają się „À la carte” – każdy może wybrać dla siebie coś z muzycznego menu – czy jest to muzyka klasyczna, czy klimaty jazzowe bądź klezmerskie.

Jak ewoluował repertuar?

– Jakub Bokun: Wcześniej, przez 15 lat grałem z Krzysztofem Pełechem muzykę latynoamerykańska, którą Pełech grał genialnie od zawsze. Z Kubą „latynosów” nie graliśmy prawie wcale, nie licząc „Historii Tanga”, którą wykonywaliśmy na koncertach w Japonii. Eksperymentowaliśmy za to z chanson française, valse musette, klezmer-fussion, world-jazz i muzyką nową, pisaną dla nas.

W jaki sposób pracujecie razem – myślę tu o próbach i ich częstotliwości? Przecież każdy z was prowadzi też swoją indywidualną działalność artystyczną i pedagogiczną, a na dodatek dzieli was spora odległość. Wrocław – Szczecin to kawał drogi.

– Jakub Bokun: Ćwiczymy razem gdy mamy możliwość się spotkać albo, gdy zaplanowane są koncerty. Te ostatnie najlepiej motywują nas do prób. Nowe utwory potrzebują „wejść w krwiobieg”, dojrzeć. Dlatego nigdy nie nagrywamy repertuaru, który nie został ograny na koncertach. Bywa, że interpretacje ewoluują i
ostateczne wersje różnią się znacznie od początkowych.

– Jakub Kościuszko: Niezbyt to daleka droga, obecnie do pokonania w 3,5 godziny jadąc przepisowo. Często nasze drogi wiodą przez obydwa miasta, więc okazji do spotkań jest wiele. Wiele zespołów pracuje w ten sposób na odległość. A po 10 latach wspólnego grania wystarcza nam jedna, dwie próby, by wystąpić przed publicznością będąc w najwyższej formie. Nie sądzę, byśmy spotykali się częściej na próbach, gdybyśmy mieszkali nawet w jednym mieście.

Co jest niezbędnie konieczne by formować wspólne brzmienie i rozumienie się jako duetu w pół słowa?

– Jakub Kościuszko: Konieczna jest oczywiście w początkowej fazie pracy duża ilość prób, granie wspólnych koncertów, ale także przebywania ze sobą np. w trasie koncertowej i słuchania podobnej muzyki. Dzięki Kubie odkryłem wiele albumów i artystów, których wcześniej zupełnie nie znałem, mam nadzieję, że moje fascynacje muzyczne również jemu się spodobały, choć przyznam, że trudno zaskoczyć kogoś, kto zna i posiada wszystkie nagrania (szczególnie muzyki klasycznej), które kiedykolwiek odniosły mniejszy lub większy sukces.

Nad czym szczególnie procowaliście przez te lata?

– Jakub Kościuszko: Nie zastanawialiśmy się nigdy nad tym. Nie mieliśmy planu, który zakładał, że teraz pracujemy nad brzmieniem, a w przyszłym miesiącu nad artykulacją lub czymś innym. Po prostu chcemy, by każdy koncert był tym najlepszym, zachwycał słuchaczy i dawał im to, co możemy od siebie zaoferować. Jeśli miałbym wskazać na jakąś wyjątkową cechę naszego duetu, to byłaby to wysoka wrażliwość na barwę dźwięku, na niuanse dynamiczne i kolorystyczne naszych instrumentów.

Co udało się Wam zaprojektować w jubileuszowym dla zespołu roku?

– Jakub Kościuszko: Ja marzę o nagraniu „À la carte 3”. Chcielibyśmy na pewno odwiedzić drogie naszym sercom miejsca, które obydwaj uwielbiamy – dlatego gramy koncerty w Czechach, na pięknej wyspie Fohr w Niemczech, występujemy również w naszych miastach rodzinnych, czyli Szczecinie i Wrocławiu. Mamy nadzieję, że w końcu do skutku dojdzie odwołana z powodów pandemicznych trasa koncertowa w USA.

Bliska jest wam kultura muzyczna Francji. Co szczególnego odnajdujecie w tej aurze brzmieniowej?

– Jakub Bokun: Francja to dla mnie Ravel, Berlioz, Debussy, Poulenc, Saint-Saëns, ale też architektura Paryża, Marsylii czy Annecy, fantastyczna kuchnia, pieczywo czy desery (mousse au chocolat!), świat mody i zapachów, sztuka, literatura i film – Rodin, impresjoniści, Hugo, Baudelaire, Godard, Clouzot, ale również chanson française – Aznavour, Becaud, Bruel, Piaf, Pagny, Clerc, Lavoine…
Jestem zadeklarowanym frankofilem, który wciąż tęskni za Paryżem z czasów studenckich. Chciałbym wyjechać do Francji i spędzić tam trochę czasu albo chociaż pokazać ten cudowny kraj córce. Francja to też francuska szkoła klarnetowa, która ukształtowała moją osobowość w czasach studenckich za sprawą wybitnego klarnecisty i pedagoga Guy Dangaina, u którego miałem szczęście studiować. Myślę, że bez tego doświadczenia nie byłbym tu, gdzie jestem.

– Jakub Kościuszko: Francja to wysublimowane brzmienia, wyrafinowane gusta i zabawa barwami, artykulacją i muzycznymi klimatami. A to nam bardzo odpowiada.

Co usłyszymy na koncercie 23 marca? Czy to będą nowości, czy przekrój przez dotychczasowy repertuar?

– Jakub Bokun: Zagramy przekrojowy repertuar z naszych ostatnich 10 lat, ale będą też nowe
utwory.

– Jakub Kościuszko: Będą nowości, takie jak Nokturn Łukasza Wosia oraz muzyka barokowa, ale musimy przecież zagrać nasze „The best of”, czyli muzykę gwiazdy world music Yoma oraz valses musettes Richarda Galliano.

Jakie motto przyświeca Wam we wspólnej grze?

– Jakub Bokun: W pracy nad partyturami oraz w kontaktach z muzykami, których spotykam na swej drodze artystycznej i pedagogicznej, nie uznaję rutyny, pośpiechu i produkcji „taśmowej”. Choć interesują mnie dzieła, które popadły w zapomnienie, to jednak staram się świeżym okiem spoglądać na utwory, które od lat funkcjonują w naszym repertuarze. Dlatego w pracy zawodowej przyświeca mi myśl Prousta: „prawdziwy akt odkrycia nie polega na odkrywaniu nowych lądów, lecz na patrzeniu na stare w nowy sposób”.

Czy w duecie jest miejsce na przyjaźń?

– Jakub Bokun: Nasz duet to przyjaźń przede wszystkim.

– Jakub Kościuszko: Jak najbardziej. Lubimy po prostu ze sobą spędzać czas.

Co dało wam te 10 lat współpracy artystycznej? Czego się wzajem od siebie nauczyliście, odebraliście od siebie?

– Jakub Kościuszko: Mam wrażenie, że bardzo się rozwinąłem w duecie jako muzyk. Jestem nawet pewien, że dało mi to więcej niż wiele lat studiów i stopnie naukowe. Koncertowanie z Kubą i aktywne słuchanie jego mistrzowskiej gry to najlepsza lekcja muzyki.

– Jakub Bokun: Mamy to szczęście, że dla nas obu muzyka wciąż pozostaje życiowym napędem. Dużo rozmawiamy o muzyce, wspólnie słuchamy nagrań, ostatnio także płyt winylowych u Kuby w Szczecinie. Jeżdżąc po świecie staramy się sie korzystać z oferty kulturalnej Pragi, Paryża czy Nowego Jorku. Chodzimy nie tylko na piwo, ale tez na koncerty orkiestr, do opery, na wystawy.
Hrabal pisał: „Życie jest piękne nie dlatego, że jest piękne, ale dlatego, że ja tego chcę”. My też tego chcemy.

 

Pokaż więcej podobnych wiadomości
Pokaż więcej w Kultura

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przeczytaj również

20 lat w Unii Europejskiej – co zmieniło się we Wrocławiu?

Jakie inwestycje powstały w naszym mieście ze środków unijnych? Jak wygląda bilans Wrocław…