Strona główna Kultura O Centrum Aktywności Lokalnej „Rewir Twórczy”, działaniach społecznych z Renatą Piwko-Wolny, radną Osiedla Strachocin-Swojczyce-Wojnów i prezeską Stowarzyszenia Grupa z Pasją rozmawia Olga Szelc

O Centrum Aktywności Lokalnej „Rewir Twórczy”, działaniach społecznych z Renatą Piwko-Wolny, radną Osiedla Strachocin-Swojczyce-Wojnów i prezeską Stowarzyszenia Grupa z Pasją rozmawia Olga Szelc

Renata Piwko-Wolny w obiektywie Sylwii Wustinger

Olga Szelc: Z tego, co już wiem o „Rewirze Twórczym” to miejsce narodziło się oddolnie i z sąsiedzkiej potrzeby. Jak to się zaczęło?

Na początku działaliśmy przede wszystkim przy szkole podstawowej jako Rada Rodziców. Nasze dzieci były wtedy małe, a na osiedlu nic się nie działo. Stwierdziliśmy więc, że trzeba coś zorganizować. Robiliśmy to z myślą o dzieciach, ale także i naszych rodzicach, którzy już wtedy byli seniorami lub mieli się nimi stać w przyszłości. Najpierw były to działania nieformalne. Byliśmy po prostu grupą zgranych, zaprzyjaźnionych ludzi z pomysłami. Aktywizowaliśmy się nawzajem, ale wciągaliśmy w nasze pomysły inne zainteresowane, a mieszkające na osiedlu osoby. Z czasem okazało się, że – aby pozyskiwać fundusze – trzeba założyć organizację pozarządową. I tak w 2012 roku pojawiło się Stowarzyszenie Grupa z Pasją. Na początku nie mieliśmy własnego kąta, działaliśmy zazwyczaj plenerowo. Ówczesna Rada Osiedla użytkowała duży budynek, ale pomieszczenie, w którym się dzisiaj znajdujemy, było wyłączone z działań społecznych. Było wynajmowane lokalnym podmiotom, był tu np. przez pewien czas sklep z oknami. Wtedy jedynym miejscem przyjaznym była pobliska parafia, tam się przytuliliśmy, realizowaliśmy zajęcia dla dzieci, festyny sąsiedzkie, wyremontowaliśmy pomieszczenie świetlicowe.

Ale apetyt na działania społeczne rośnie razem z tymi działania. Zaczęliście – tak to dziś widzę – już wtedy spełniać rolę Centrum Aktywności Lokalnej i radnych osiedlowych.

Tak, mieliśmy zacięcie, aby działać. U mnie jest to właściwie cecha rodzinna, bo takim lokalnymi społecznikami byli mój tata i wujek. Ja sama zresztą byłam radną osiedlową w 2001 roku, ale potem zostałam mamą i zajęłam się dziećmi. Niemniej, wróciłam do działania, a nasza grupa także współpracowała i wspierała ówczesną radę osiedla. Postanowiłam więc ponownie wystartować i w 2013 roku weszliśmy do rady osiedla mocną grupa. Mieliśmy już doświadczenie, chociażby w budowaniu lokalnych partnerstw jako organizacja pozarządowa, zawsze byliśmy otwarci na współpracę. Mieliśmy pomysł na odzyskanie całości budynku. Zresztą to miejsce ma ciekawą historię – kiedyś była tu szkoła, było tu miejsce spotkań, a na poddasze zapraszano artystów. Pamiętam to z lat 80. jako małe dziecko, że działy się w tym miejscu ciekawe rzeczy. Weszliśmy więc do rady osiedla i wypowiedzieliśmy umowy najemcom, po czym wspólnie razem z innymi radnymi, społecznikami i mieszkańcami przystąpiliśmy do remontu. Nie było to łatwe, trzeba było pozyskać na to środki. W 2014 rozpoczął się remont, a my jednocześnie uruchomiliśmy na pierwszą pracownię na poddaszu. Tam – w 2015 roku – zaczęły się odbywać pierwsze próby do Europejskiej Stolicy Kultury. Wygraliśmy wtedy projekt „Mosty”, a naszym “artystycznym mostem” był najwęższy most we Wrocławiu na pograniczu Swojczyc i Bartoszowic.

Fragment muralu w Rewirze Twórczym
Fragment muralu w Rewirze Twórczym

W tym roku mija zatem 10 lat działania „Rewiru Twórczego”.

Tak. To już dziesięć lat. Pierwsza wystawa, którą nam się udało zrobić po paru miesiącach działania, odbyła się we wrześniu 2015 roku.

Jak udawało się Wam i udaje zachęcić mieszkańców do wspólnych działań, które często są po prostu społeczną praca?

Nasze osiedle zawsze słynęło ze zgranej społeczności. Może bierze się to z tego, że większość mieszkańców przyjechała tuż po wojnie pociągami z Kresów. Często byli to sąsiedzi, wielopokoleniowe rodziny.  Wojnów i najstarsza część Strachocina zasiedliły więc całe rody repatriantów. Były tu od początku silne więzi nie tylko sąsiedzkie, ale i rodzinne. Miejscowa społeczność zawsze się wspierała, chodziła do jednej szkoły, do jednego kościoła. Szybko zaczęła się oddolnie organizować. Powstawały komitety społeczne, potem rada osiedla. Zawsze znalazły się osoby chętne, aby wziąć się za osiedlowe działania. Jak wspominałam, tacy byli właśnie mój tata i wujek. Jako dzieci i wnuki pierwszych powojennych mieszkańców osiedla mieliśmy już ułatwione zadanie. Współdziałanie weszło nam w krew. Mieliśmy dobre wzorce, a relacje sąsiedzkie były dobrze wypracowane.
Dlatego, gdy przyszło do budowania „własnego miejsca” nie mieliśmy problemu z tym, żeby otrzymać pomoc od sąsiadów. Była ekipa, która sprzątała, myła ściany, naprawiała podłogi. Super ludzie, super energia. Na naszych mieszkańców zawsze możemy liczyć.

Może właśnie dlatego, że tak wypracowane miejsce jest „nasze”, „własne”.

Dokładnie tak. Zresztą, my nie tylko pielęgnujemy te sąsiedzkie relacje, ale i epatujemy nimi na zewnątrz. W 2014 roku na Swojczycach rozpoczęła się  budowa ogromnego osiedla Olimpia Port. Trochę obawialiśmy się tego, czy nowi sąsiedzki zechcą wejść z nami w relację? Postanowiliśmy zatem sami wyjść z inicjatywą i zaprosić ich do wspólnych działań. Wykazywaliśmy ogromną otwartość na przyjęcie nowej społeczności, nowych mieszkańców, ale też informowaliśmy ich, co, gdzie i jak robimy, jak działamy, zapraszaliśmy do dołączenia do nas. Opowiadaliśmy o historii osiedla. Udało nam się przezwyciężyć podział my-oni. W tej chwili stanowimy jedność. Co prawda w kadencji rady osiedla 2013-2017 nie było jeszcze nikogo z Olimpia Port, ale już w 2017 w radzie pojawiły się osoby z tej części osiedla Jest więc wspólna reprezentacja. Znamy się, szanujemy, lubimy, wspólnie organizujemy sporo aktywności.

Macie dość szeroką ofertę i robicie wiele rzeczy – od malucha do seniora. Co oferujecie mieszkańców w „Rewirze Twórczym”?

Mimo tego, że zaczynaliśmy od działań o charakterze artystycznym, dostrzegliśmy także potrzebę nawiązywania relacji rówieśniczych i międzypokoleniowych, “przytulenia” sąsiedzkiego osób samotnych i starszych. U nas można niekoniecznie przyjść tylko na zajęcia. Można się na przykład spotkać z sąsiadką w Rewirze Twórczym” na kawie, żeby porozmawiać, wymienić się przepisami, pobyć razem. Staramy się, aby każdy – w miarę możliwości – znalazł u nas coś dla siebie. Prowadzimy Centrum Dzieci i Młodzieży Smocza Twierdza”, czyli do przedszkolaka do nastolatka (od 6 do 19 roku życia), zajęcia dla seniorów Klub Dojrzali Wspaniali”. Ten klub jest nietypowy, bo lubią do niego przychodzić również młode osoby. Nie tylko jako goście czy prelegenci. Wytworzyła się pozytywna energia pomiędzy dzieciakami i seniorami, często bywa, że te grupy się nam mieszają w sposób zupełnie naturalny. Dzieci przychodzą na występy, a panie seniorki zapraszają dzieci i czytają im książki. Mamy sporo zajęć dla dorosłych: ceramika, rękodzieło, malarstwo, koło fotograficzne, zajęcia teatralne, klub czytelniczy, organizujemy spotkania autorskie czy z ciekawymi ludźmi. Pytamy oczywiście mieszkańców, czego potrzebują, czego oczekują. Pojawiło się wiele zajęć ruchowych: joga, nordic walking, zumba, taniec, kręgi kobiet, a  nowością są aktywności dla ojców z dziećmi. Powstał krąg mam z dziećmi tzw.  klub malucha, to jest świetna aktywność przedpołudniowa. Bywa, że mamy spotykają się u nas nieformalnie, nie tylko w czasie zajęć, Nie mamy na osiedlu kina czy teatru. Ale czemu nie zrobić ich samemu, na miejscu? W tym celu uruchomiliśmy nasze garaże, które w cieplejszych miesiącach stają się sceną teatralną, koncertową lub goszczą kino sąsiedzkie – w zależności od potrzeb.
Regularnie robimy wernisaże, staramy się pokazywać naszych artystów, amatorów i profesjonalistów, korzystających z otwartych pracowni. Jeśli ktoś ma ochotę i chciałby zrobić własną wystawę, to mu zrobimy. Nie ukrywam, że uwielbiamy koncerty i muzykę na żywo, więc je organizujemy. I cały czas jesteśmy otwarci na nowe, świeże pomysły.

Zauważyłam na zewnątrz bardzo ciekawe murale… Opowiesz o ich historii?

Uwielbiamy tworzenie murali. Ta historia zaczęła się od projektu Mosty” i Europejskiej Stolicy Kultury. Mamy na osiedlu bardzo żywą legendę o smoku Strachocie, więc pierwszy mural, który powstał, nawiązywał właśnie do tej postaci. Był to 11-metrowy smok Strachota, wymalowany na budynku naszych przyjaciół u Brata Alberta. Tworzyliśmy go wspólnie z mieszkańcami, dzieciakami. Smok jest super, warto go zobaczyć. Tak się rozpoczęła współpraca z jednym z muralowców wrocławskich, czyli Mariuszem Płatkiem, który później zachęcał innych artystów do tego, aby do nas przyjechali i aby wspólnie z nami działali. Obecnie na podwórku mamy murale nie tylko malowane, ale i ceramiczne. Zrobiliśmy mural w Parku Strachocińskim Serce i cztery żywioły”. Co roku organizujemy Noc Muzeów i co roku powstaje w związku z tym nowy mural. To jest dla nas wyjątkowy czas, wybieramy zawsze temat związany z kinem. Zaczęliśmy od Davida Lyncha, w tamtym roku był to Tarantino, a w tym roku będzie Stanisław Bareja. Planujemy jak co roku widowisko performatywne, a Mariusz już deklaruje, że ma świetny pomysł na mural. W naszym podwórku znajdziecie także murale prokobiece polsko-hiszpańskie. Doczekaliśmy się już naśladowców, niektóre wspólnoty na naszym osiedlu zrobiły murale na swoich elewacjach.

Mural wewnętrzny w Rewirze Twórczym
Mural wewnętrzny w Rewirze Twórczym

Osiedle muralami stoi.

Tak i ta tradycja sięga jeszcze początków XX wieku. Na jednym ze sklepów na Wojnowie  – niestety obecnie pod styropianem i elewacją – znajduje się wizerunek dwóch smoków. Mam nadzieję, że uda się nam porozumieć z właścicielem i smoki odsłonić.

Oprócz działalność artystycznej macie w swojej ofercie wiele działań edukacyjno-ekologicznych. Ta część działań – jak zaobserwowałam – jest dla Was bardzo ważna.

Tak, jest bardzo ważna. Od paru lat prowadzimy działania związane z gospodarką obiegową. Mamy świetną edukatorkę Agnieszkę Maniewską. Wrocławiankę Roku 2023. Agnieszka – z czego jestem dumna – rzuciła dla nas korpo. Zaczęliśmy od warsztatów kulinarnych, pojawiła się jadłodzielnia foodsharingiwa, następnie Agnieszka opracowała format warsztatów ekologicznych: o klimacie, o niemarnowaniu zasobów. Jest to przede wszystkim edukacja dla dzieci, a najmłodsi chętnie korzystają z takiej wiedzy, którą później „sprzedają” w środowisku rówieśniczym. Dla uczennic i uczniów takie warsztaty to także atrakcja, wycieczka do ciekawego miejsca jakim jest Rewir Twórczy, spora dawka ważnych i ciekawych informacji o wodzie, segregacji odpadów, oszczędzaniu energii. 

Które to informacje potem niosą w świat i implementują naturalnie rodzicom i dziadkom.

Tak to się właśnie odbywa. Mamy odzew od rodziców, że dziecko przyszło z warsztatów zadowolone i wdraża takie rozwiązania w domu.

Przy „Rewirze Twórczym” istnieje również ogród społeczny. Działacie więc i wewnątrz budynku i na zewnątrz.

Parę lat temu rozpoczęliśmy od minogródka, który powstał dzięki Mikrograntom. Taki projekt wymyśliła jedna z mieszkanek, a potem to naturalnie się rozwinęło. Obecnie mamy partnera korporacyjnego, mogliśmy sobie pozwolić na poszerzenie ogródka. Przygotowujemy skrzynie do nasadzeń podwyższonych.Jest to rozwiązanie, które się sprawdza i jest wygodne zarówno dla dzieci, jak i dla seniorów. A te właśnie grupy chętnie uczestniczą w pracach ogrodowych. Na wiosnę zaprosimy po raz kolejny dzieci z pobliskich szkół i przedszkoli na wspólne wysiewanie i sadzenie roślin. Na tym się nie kończy, bo później dzieciaki przychodzą doglądać grządek i już wiedzą, że pomidor czy truskawki nie biorą się z pudełka i ile pracy trzeba włożyć, aby wszystko zdrowo urosło. W tym sezonie ogród wzbogaci się o polegiwacze. Marzyliśmy o nich i okazało się, że nie musimy wydawać dużo pieniędzy, bo możemy je zrobić z palet z odzysku. Pomógł nam w tym Marek Zator, który reprezentuje wrocławski Klub Ojca i jest też naszym mieszkańcem i rezydentem Rewiru. Na polegiwacze uszyjemy poduchy z banerów wyborczych, których niebawem – po wyborach samorządowych – będzie sporo do recyklingu. Bo u nas nic się nie marnuje.
Poza tym lubimy spędzać czas w ogrodzie, planujemy tutaj działania w czasie wakacji, półkolonie. Ten ogród żyje dzięki mieszkańcom i ma być dla nich wszystkich przyjaznym miejscem. Wystąpiliśmy także jako rada osiedla o przyłączenie kolejnej działki do naszego ogrodu społecznego. Czekamy na decyzję. Jeśli się uda., będzie piękny teren pod zajęcia relaksacyjne, jogę na trawie, krąg mam z dziećmi, wspólne ogrodowe odpoczywanie.

Masz swoje ulubione projekty?

Wszystkie? Ale… jeszcze nie mówiłam o jednym projekcie. To Serce od serca”. Wraz z mieszkańcami szyjemy wolontaryjnie poduszki dla osób po mastektomii zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn. Bo tak – panowie również chorują na raka piersi. Poduszki te są wykorzystywane w procesie rehabilitacji. Organizujemy czasem trzydniówki szyciowe. Wystawiamy wtedy maszyny, materiały, a ludzie przychodzą szyć, pogadać, wymieniają się dobrą energią. Przychodzą całymi rodzinami, rodzice szyją, dzieci wypełniają poduszki. Gotowe zawozimy do Dolnośląskiego Centrum Onkologii i są one rozdawane pacjentkom i pacjentom.

Macie informację zwrotne od pacjentek i pacjentów?

Tak oczywiście, co jest niezwykle poruszające. Dostajemy maile, listy, to są bardzo wzruszające historie.

A inne projekty? Lubię – osobiście – te performatywne. To są spektakle, w których sami gramy, układamy scenariusze, tworzymy scenografię. Przy tym się świetnie bawimy i bawią się nasi mieszkańcy. To wspomniana już Noc Muzeów i działania wokół tematów związanych z kinem, którego jesteśmy w stowarzyszeniu fankami i fanami.

Takie osiedlowe święto

To już jest wręcz osiedlowa tradycja.  Przyznam, że w 2019 zrobiliśmy aż dwa razy Noc Muzeów – w maju i we wrześniu – scenariusz oparty był na serialu Miasteczko Twin Peaks” Dawida Lyncha. W tym roku będzie to Stanisław Bareja, już się przygotowujemy do święta komedii polskiej.

Jakie macie jeszcze plany?

Bardzo nam brakuje przestrzeni, mimo że cały budynek jest wykorzystany w 100%, chcielibyśmy mieć salę widowiskową z prawdziwego zdarzenia. Coraz więcej osób przychodzi na nasze wydarzenia, nie tylko z osiedla ale zjeżdża do nas cały Wrocław. Mamy pomysł, żeby przerobić garaże, tak aby można było działać cały rok. Chcielibyśmy, aby na osiedle wróciła filia biblioteki publicznej. która została zlikwidowana dwa lata temu. Złożyliśmy wniosek w tej sprawie i czekamy na odpowiedź. Na razie mamy biblioteczkę sąsiedzką, która się sprawdza. Rodzą się tu świetne pomysły np. łączymy zajęcia czytelnicze z kulinarnymi. Taki format wykorzystują ostatnio Anna Koziar i Ania Kąkalec, które prowadzą pracownię ceramiki, rękodzieła i malarstwa oraz biblioteczkę sąsiedzką z Agnieszką Maniewską, naszą ekoedukatorką i mistrzynią kuchni zero waste.  

Biblioteczka Sąsiedzka

Już 7 kwietnia wybory samorządowe. Nie pytam o nazwiska. Ale jaki twoim zdaniem powinien być wymarzona radna miejska, wymarzony radny miejski?

Taki, który się interesuje Wrocławiem nie tylko w szerokiej perspektywie miejskiej, ale i mieszkańcami i warunkami życia na osiedlach. My czasami takich kandydatów na radnych miejskich widzimy tylko przed wyborami, a potem dopiero po 4 latach – w następnej kampanii wyborczej. Ludzie z banera i plakatu. A wymarzona radna miejska, wymarzony radny miejski powinien mieć stały łączność z radnymi osiedlowymi, którzy mogą mu przekazać sprawy mieszkańców. Moim zdaniem taka osoba powinna być otwarta, blisko ludzi i gotowa uważnie ich słuchać. Tak blisko jak dobry radny osiedlowy.

Dziękuję za rozmowę.

Stowarzyszenie Grupa z Pasją: https://grupazpasja.pl/

Pokaż więcej podobnych wiadomości
Pokaż więcej w Kultura

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przeczytaj również

Od wtorku do poniedziałku na jednym bilecie za 59 zł!

W przyszłym tygodniu czekają nas dwa świąteczne dni, dzięki którym można wydłużyć weekend.…