Strona główna Aktualności O czym mówią nam twarze z plakatów? O wyborach 7 kwietnia [FELIETON]

O czym mówią nam twarze z plakatów? O wyborach 7 kwietnia [FELIETON]

wybory na prezydenta wrocławia 2018

Trudno nie zauważyć, że aktualnie znajdujemy się w szczególnym czasie. Jesteśmy nieustannie obserwowani. Stojąc na przystanku, biegnąc na uczelnię, do pracy czy idąc do sklepu śledzą nas twarze… kandydatów do zbliżających się wyborów samorządowych. Co w nas widzą, a co my możemy w nich zobaczyć?

Od kiedy zaczęłam patrzeć na wybory w ten sposób, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to spojrzenia wyczekujące. Uśmiechy, pewna siebie poza, założone ręce czy wzrok dumnie patrzący w przyszłość. No dalej, zróbcie coś – zdają się mówić te twarze. Zapoznajcie się z moim programem, dajcie się przekonać, że to właśnie ja, ja, i ja. No to przyglądam się osobom, których podobizny mam okazję obserwować w drodze do pracy. Po jakimś czasie twarze kandydatów do sejmiku, do rady miasta czy na prezydenta zaczynają krążyć po mojej głowie, pamięć fotograficzna daje o sobie znać. Umysł łączy wizerunki z nazwiskami. Nazwiska z hasłami, hasła z partiami. I tak błądzę po mieście pełnym twarzy. Oczekiwań. Nadziei. 

Dla mieszkańców wreszcie jest to czas, by przyjrzeć się osobom, które – być może – będą przez następne kilka lat decydowały o przyszłości Wrocławia. Zastanówmy się – ilu członków rady miejskiej znamy? Czy potrafimy ich wymienić z nazwiska, rozpoznać na ulicy? Być może zbliżające się wybory mogą być okazją do większego zainteresowania się polityką samorządową, do czego zachęcam. Poświęćmy czas, żeby przejrzeć programy interesujących nas kandydatów. Wielu osobom wydaje się, że wybory samorządowe są mniej ważne, a to właśnie samorządy decydują o tym, jak w naszej najbliższej okolicy wygląda edukacja, dostęp do usług zdrowotnych czy wsparcie dla mniejszości. Nie lekceważmy tych wyborów. 

Szkoda tylko, że “plakatoza” nie znika od razu po wyborach, a podobizny kandydatów, rozwieszane wszędzie, gdzie się da, niszczeją. Nagle okazuje się, że – dzięki wandalom – każdy z nich ma wąsy, brodę i okulary. Ulotki, których tak wiele można znaleźć na przystankach, toczą się po ulicach niczym słomiane kule w filmie o Dzikim Zachodzie. Straszą obietnicami, których być może nie udało się zrealizować – choć tego ani nam, ani kandydatom nie życzę. 

Martyna Jersz

Pokaż więcej podobnych wiadomości
Pokaż więcej w Aktualności

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przeczytaj również

20 lat w Unii Europejskiej – co zmieniło się we Wrocławiu?

Jakie inwestycje powstały w naszym mieście ze środków unijnych? Jak wygląda bilans Wrocław…