Strona główna Kultura Turystyka, rowery i literatura, czyli książki z Wrocławiem w tle Z Jackiem B. Myszkowskim rozmawia Olga Szelc

Turystyka, rowery i literatura, czyli książki z Wrocławiem w tle Z Jackiem B. Myszkowskim rozmawia Olga Szelc

Niedawno wróciłeś z rajdu rowerowego… wyjątkowego rajdu!

Była to też podróż sentymentalna, ponieważ pojechałem do miejscowości, z którą związałem się swego czasu przez czterdzieści lat. Tam otrzymałem wykształcenie, tam też – właśnie w szkole górniczej – pokazano mi góry i piękno turystyki. Przyjechałem do szkoły jako piętnastolatek z małej miejscowości w Wielkopolsce i gór nigdy przedtem nie widziałem. Gdy pojechałem więc na pierwszą wycieczkę w Sudety, a dokładnie w Rudawy Janowickie, to z miejsca się zafascynowałem. Pamiętam do dziś trasę, jaką wtedy przemierzaliśmy. W mojej szkole, czyli w Technikum Górnictwa Rud byli nauczyciele, którzy przekazywali nam rzetelną wiedzę dotyczącą zawodu, a jednocześnie w soboty, niedziele jeździli na różne turystyczne imprezy i zachęcali do aktywności także uczniów.

Ten wyjazd był więc dla mnie powrotem, ponieważ moja szkoła obchodziła właśnie 60-lecie istnienia. A o rajdzie rowerowym, będącym jednym z wydarzeń jubileuszowych, powiadomił mnie zresztą mój dawny profesor. Znamy się długo, jeszcze w Lubinie, gdy tam mieszkałem i pracowałem, jeździliśmy razem na rowerach. A więc wróciłem, pomogłem troszkę, bo prowadziłem jedną z grup, było duże zainteresowanie, objechaliśmy znane mi sprzed lat tereny. Była to wielka frajda, spotkać swojego profesora i innych uczestników. Powiedzieć sobie, my dinozaury, bardzo dobrze się trzymamy! Pan profesor 70 plus, ja 60 plus i daliśmy radę! Rower zresztą jest dla mnie obecnie narzędziem nie tylko odpoczynku, ale i pracy, bo przecież we Wrocławiu często prowadzę właśnie spacery rowerowe z mieszkańcami i z turystami.

A jak to się stało, że absolwent szkoły górniczej stał się przewodnikiem we Wrocławiu?

Wrocław – w pewnym momencie po prostu pojawił się na szlaku mojego życia i stał się miejscem, gdzie zacumowałem (mam nadzieję, już na stałe). Miałem już wtedy uprawnienia przewodnika górskiego, pilota wycieczek, a zacząłem zajmować się turystyką jeszcze wtedy, gdy pracowałem zawodowo w górnictwie. Pracowałem w Zagłębiu Miedziowym i codziennie zjeżdżałem głęboko pod ziemię. Mając lat 47 poszedłem na emeryturę, wiedząc, że mam pomysł na to, jak chcę spędzić ten czas. Chociaż w sumie od słowa „emeryt”wolę powiedzieć, że jestem stypendystą ZUS-u, to brzmi lepiej. Bywało jednak, że jeszcze pracując w górnictwie, zabierałem swoich kolegów na górskie wycieczki. Góry to była miłość od pierwszego wejrzenia i chciałemich piękno pokazywać innym. Na emeryturze przekułem więc pasję w kolejny zawód. Zrobiłem uprawnienia przewodnika po Wrocławiu i tak to się zaczęło. Ale prowadzę też wycieczki po Dolnym Śląsku i po Polsce.

Góry, rowery i pojawia się trzeci temat – literatura.

Już w drugiej klasie szkoły podstawowej marzyłem o zapisaniu się do biblioteki w mojej miejscowości, bo miałem tam upatrzone książki, których nie było w bibliotece szkolnej. Do miejskiej biblioteki można się było zapisać dopiero od trzeciej klasy!

A o jakich książkach marzyłeś?

Miałem i mam dwóch ukochanych autorów. To Alfred Szklarski, czyli autor serii z Tomkiem Wilmowskim i Juliusz Verne. Dzisiaj książki obu mam na półce w domu. Juliusz Verne to ponad 70 pozycji, które sukcesywnie kupowałem, wybierając piękne wydania. Zawsze zresztą – już jako młody człowiek – lubiłem historię i geografię. Czytałem i czytam też sporo książek związanych z turystyką, historią Polski, regionu, Wrocławia.

Jesteś wyjątkowym przewodnikiem, który o Wrocławiu opowiada właśnie poprzez literaturę.

Już dobrych kilka lat temu miałem taki pomysł, żeby Wrocław pokazać troszeczkę inaczej.
Wiadomo, są stałe trasy i miejsca, którymi możemy się pochwalić, to, co jest we Wrocławiu najpiękniejsze. Ale, są przecież też wycieczki tematyczne. Mieszkaniec Wrocławia, jak już prawie wszystko wie o swoim mieście, to szuka czegoś do odkrycia. Nie chcę też być nudnym panem przewodnikiem, więc wplatam różne elementy w tę swoją opowieść.

W 2018 roku, na moim osiedlu, czyli na Maślicach, ówczesna szefowa filii nr 7 Miejskiej Biblioteki Publicznej Róża Podgórska i jej podwładna Renata Cierniak zaproponowały, abym na 10-lecie tejże instytucji przygotował jakąś pogadankę czy wykład. Powiedziałem, że zimą może i moglibyśmy porozmawiać stacjonarnie, ale co powiecie na taki spacer, gdzie pojawi się książka z Wrocławiem w tle i spotkamy w przestrzeni także bohaterów tych książek? Zaproponowałem dwa wydarzenia i obydwa zrealizowaliśmy. Spacer i wycieczkę rowerową. Obie śladami bohaterów książek z Wrocławiem w tle. Trasa pierwsza to „klasyka klasyki” z Ostrowa Tumskiego na Rynek. Były oczywiste elementy, ale mówiłem też o pisarzach i o ich książkach. Rowerowo zwiedziliśmy Wrocław Zachodni, start był przy skrzyżowaniu ulicy Milenijnej i Legnickiej. Przejechaliśmy przez Pilczyce, Kozanów, Maślice, Pracze Odrzańskie i wróciliśmy pod bibliotekę na Maślicach, gdzie na uczestników czekała niespodzianka. Byli to wrocławscy pisarze, którzy odpowiedzieli na moje zaproszenie i przybyli spotkać się z czytelnikami. Jolanta Maria Kaleta, Malwina Ferenz, Nadia Szagdaj i „rodzynek”, który wtedy miał już na koncie dwie pierwsze książki – Mieczysław Gorzka. Zawsze im dziękuję za poświęcony wtedy czas; za to, że przynieśli książkowe prezenty na jubileusz, które zostały rozlosowane wśród uczestników wycieczki. A rowerzyści następnie pojechali dalej – aż do Leśnicy, która nie ukrywam, jest moim kolejnym zachwytem i odkryciem. Miejscem, gdzie jest ciekawa architektura i wspaniałe historie. No i jest bardzo literacka… W kwietniu będę też tam prowadził spacer literacki, bo zostałem „wylicytowany” jako przewodnik w ramach akcji charytatywnej.

Opowiadanie o pisarzach i literaturze weszło już – mogę powiedzieć – w stały repertuar mojego oprowadzania wycieczek po Wrocławiu. Oczywiście dostosowuję treści do wieku uczestników.

Musimy jednak wrócić do filii nr 7 Miejskiej Biblioteki Publicznej, bo powstała w niej pewna szczególna półka…

Cały regał. A przed regałem była lista. Jest ona powiązana z wymienionym wcześniej jubileuszem. Czasem pytam turystów, jaki pisarz kojarzy się wam z Wrocławiem. Najczęściej wymieniają Marka Krajewskiego, czasem ktoś mówi o Tadeuszu Różewiczu, był też taki okres, gdy często mówiono o laureatce Nagrody Nobla Oldze Tokarczuk. Teraz jest też bardzo rozpoznawalny także Mieczysław Gorzka. Stał się już symbolem, marką. Postanowiłem, że warto też opowiadać o jeszcze innych twórczyniach i twórcach, takich, których sam znałem, ale zacząłem szukać kolejnych nazwisk, może mniej oczywistych. Sam znam i lubię twórczość Jolanty Marii Kalety, którą gorąco polecam.

Lista książek z Wrocławiem w tle funkcjonuje już kilka lat i jest ciągle uzupełniana. Kiedy Renia Cierniak została szefową filii nr 7, lista zafunkcjonowała również w bibliotece. Wpisujemy na nią książki po ich przeczytaniu i po naradzie, istnieje swoista kapituła złożona z Renaty Cierniak, dwóch pracownic i mojej osoby. Za punkt honoru postawiłem sobie, żeby te książki wszystkie również mieć na domowych półkach. Biblioteka oczywiście się stara, aby każda z tych książek w filii się znalazła.
A więc dwa lata temu zainaugurowaliśmy uroczyście powstanie regału Książek z Wrocławiem w tle. Jak wiadomo, wszystkie książki w Miejskiej Bibliotece Publicznej są opisane literami: „K” kryminał”, „S“ sensacja, a te z naszego regału mają dodatkowo literę „W”, wrocławskie. Regał cieszy się zainteresowaniem czytelniczek i czytelników. Często, gdy prowadzimy spotkania, zapraszamy pisarzy, to mówią; o, nie ma mnie na tej półce, dlaczego? Nie ma, bo jesteś wypożyczony!

A ile jest na liście pozycji?

Specjalnie uaktualniłem i wydrukowałem ją na nasze spotkanie. No to zgadnij, ile?

250 książek?

Dokładnie 214. Ale 250 będzie bardzo szybko, pisarze już zapowiedzieli premiery kwietniowe, majowe. Lista się znów zapełni.

Kto może tę listę zobaczyć, przeczytać?

Zasada jest taka, że jest dostępna w bibliotece. Dziś zrobiłem wyjątek.

Przy okazji zachęca to do przyjścia osobiście i sprawdzenia.

Taki też był zamysł. Żeby ludzie wyszli z domu i przyszli do biblioteki.

Jakie gatunki znajdują się na liście?

Głównie są to powieści, jest kilka reportaży, np. Jacka Antczaka i Anny Fluder „Wrocławianie. 30 rozmów”.

Czy czytelnicy podpowiadają nowe pozycje?

Oczywiście, często się to zdarza. Nie jesteśmy w stanie wszystkich proponowanych książek przeczytać, ale nie ustajemy w wysiłkach. Cieszę się, że ten regał jest znany. Czasem dostaję też podpowiedzi prywatnie, piszą do mnie czytelniczki, czytelnicy, piszą autorki, autorzy.

Regał to jeden z sposobów działania. Zrodził się kolejny pomysł – czyli literackie środy. W Centrum Aktywności Lokalnej na Maślicach raz w miesiącu spotykają się pisarze, pisarki i mieszkańcy Wrocławia. Spotykamy się stacjonarnie przez jesień, zimę i wczesną wiosnę. Stało się tradycją, że autor obecny na spotkaniu zapowiada, kogo będziemy gościli za miesiąc. Maślice i okolice już się wtedy przygotowują i czytają. Od maja-czerwca ruszamy na rowerowe spacery literackie.

I tu zrodził się kolejny projekt. Ten rok jest dla mnie rokiem bibliotek. Dlaczego? Dlatego, że połączyłem trzy pasje: książki, biblioteki i coś, co na mapie rowerowej Wrocławia jest coraz bardziej znane, czyli Maślicka Setka. To 100-kilometrowa trasa rowerowa, którą – z przystankami, przerwami – robi się w jeden dzień. Wymyśliłem więc, aby taką trasę połączyć z odwiedzaniem filii bibliotek miejskich. Wyjeżdżamy z Maślic, odwiedzamy co mniej więcej 20 kilometrów kolejne filie i wracamy na Maślice, pod filię nr 7. Już przeprowadziłem rozmowy, mamy potwierdzenie na trasie Maślice – Nowy Dwór – Jagodno – Grabiszyńska – Sołtysowice – Maślice. Wcześniej – bo już od maja będziemy mieć też treningi pod hasłem „Rowerem do biblioteki”. Może w trasie spotkamy jakąś postać literacką, np. na Moście Grunwaldzkim albo w Śródmieściu?

Rower, a na końcu książka, cóż może być lepszego!

Zwłaszcza, że chyba mamy już opisane całe miasto!

A autorki i autorzy piszą, piszą…

Nie ma temu końca. Rozmawiam z kimś, kto właśnie coś wydał, ani się obejrzę, a tu znów premiera książki. Dobrze, że można też powieści czy reportaży słuchać, że są e-booki, bo przecież papierowe egzemplarze nie zmieściłyby się na półkach.

Mówiłeś mi, że w 2025 roku w lutym ma być podsumowanie czytelnictwa we Wrocławiu…

To są zawsze bardzo ciekawe dane. Kiedy prowadziłem spotkanie z Beatą i Eugeniuszem Dębskimi „Dębscy od kuchni”. Oni są autorami powieści kryminalnych. Poprosiłem trzy biblioteki, żeby zrobiły mi takie zestawienie przez tydzień, ile było wypożyczeń danych gatunków. I co? Wygrywają powieści kryminalne. Czytają je też bardzo chętnie i mężczyźni, i kobiety. Chociaż na spotkania przychodzi więcej czytelniczek, sama to musisz przyznać.

To prawda, więcej pojawia się na takich wydarzeniach pań niż panów.Teraz coś o mediach społecznościowych. Uruchomiłeś na Facebooku stronę Książka z Wrocławiem w tle”. Co to za projekt i jak ma funkcjonować? 

To jest wynik moich pasji. Spacery, literatura i fotografia w jednym. Chciałem, żeby troszkę wyjść na zewnątrz z naszą listą, ale bez jej publikowania w całości. A więc opowiadam o Wrocławiu i o literaturze, pokazując miasto i jego zakątki. Nie opisuję książki, nie recenzuję, nie opowiadam o zakończeniach. Pokazuję miejsca we Wrocławiu, które w danej książce odgrywają ważną rolę. Wrzucam też informacje historyczne. Niedługo będę w ten sposób pokazywać sagę Moniki Kowalskiej „Dwa Miasta”, a 6 kwietnia odbył się spacer z pisarką i śladami jej bohaterek i bohaterów. Strona debiutowała pierwszą książką Jolanty Marii Kalety „Kolekcja Hankego”. Niedługo zrobię podsumowanie działań. Jest już ponad 700 osób obserwujących. I wciąż odkrywam nowych autorów. Takich jak Sławek Gortych, który za chwilę opublikuje trzecią część swojej serii o karkonoskich schroniskach. Czy jak Justyna Stanisz i Anna Kaczanowska, które brały ostatnio udział w spacerze „Kryminał i medycyna”. Obie autorki zresztą są zawodowo związane z medycyną, co stanowi dodaną wartość – jedna jest wykwalifikowaną pielęgniarką, druga lekarką stomatolożką.

Ciągle pojawiają się nowe wątki, więc myślę, że czytanie we Wrocławiu i Wrocław jako bohater powieści zdecydowanie mają przyszłość.

Zdecydowanie. Chciałbym też zachęcać ludzi do czytania, próbujcie, sprawdzajcie! Szukajcie książek, które was zainteresują.

Dziękuję za rozmowę.

Strona Książki z Wrocławiem w tle: https://www.facebook.com/profile.php?id=61555723374919

Pokaż więcej podobnych wiadomości
Pokaż więcej w Kultura

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przeczytaj również

Majówka w stylu eko. Sprawdź, jak wypoczywać aktywnie i w zgodzie z naturą!

Weekend majowy to czas, gdy natura budzi się do życia, a my pragniemy uciec od rutyny i ci…