Strona główna Kultura „Bajka, Bajeczka” – wciągająca i mocna powieść Barbary Sadurskiej

„Bajka, Bajeczka” – wciągająca i mocna powieść Barbary Sadurskiej

bajka, bajeczka - recenzja

Przejmująca dystopia o Polsce, w której w latach 80. XX wieku władzę przejmuje Mocarstwo Watykańskie. Nie ma już dokąd uciec. W opresyjnym, pełnym zakłamania świecie są jednak jednostki, które niosą w sobie niezgodę jak ogień.

Główna bohaterka „Bajki, Bajeczki” Barbary Sadurskiej urodziła się „trzynastego grudnia tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego pierwszego roku. W Polsce. Lepiej się, kurwa, nie dało”. Cóż, w tym zdaniu zawiera się wiele bolesnej prawdy o tym, skąd przyszło życie Balbiny i o jej przeznaczeniu.

Spotykamy ją, gdy przyjeżdża do Krakowa, miasta pełnego mgły, dymu, wilgoci, samotności i smutku. To miejsce, do którego Balbina być może wreszcie pasuje. Urodziła się w małej wsi, podzielonej rzeką Bajką na Trzęsawiska, gdzie mieszka z matką, ojcem i siostrą oraz Pogorzałe, gdzie został tylko cmentarz i jeden dom. Dziewczyna jest cicha i ma samotniczą naturę. Ciągnie ją do przyrody, zwierząt, na drugą stronę rzeki, na cmentarz. Ma wyczulony zmysł powonienia, będzie umiała wiele dzięki niemu rozpoznać i zobaczyć. Balbina to człowiek, który postrzega świat takim, jaki jest; czuje nie tylko zapach kwitnących kwiatów, ale i słodko-gorzki smród rozkładu. Tego ludzie zdecydowanie nie lubią, bo przecież dobrze jest ukryć się za maskami i udawać, że składamy się wyłącznie z perfum.

W tej powieści jest wiele światów. Jest świat Trzęsawisk, drepczących karnie do kościoła obywatelek i obywateli, którzy chętnie ujrzą źdźbło w oku bliźniego, a najchętniej by tym źdźbłem wydłubali mu oko. Są za to głusi i ślepi na krzywdę wykorzystywanego dziecka, przemoc w rodzinie sąsiada, cierpienie zwierząt i hipokryzję. Wartości są dla nich oczywiście najważniejsze, co podkreślają przy każdej okazji. Jest świat dzieci z Trzęsawisk – często bezmyślnie okrutnych, ale też łapczywie i zwierzęco ciekawych. Jest cmentarz oraz chatka Starej tam, gdzie nikt nie chodzi, bo wszystko spłonęło. Jest tylko pamięć o „złej krwi” ludzi, którzy kiedyś w tym miejscu mieszkali. Jest świat apteki – miejsce bezpieczne dla Balbiny i do pewnego momentu także dla jej ojca. Jest pełen bólu, niezrozumienia, samotności świat jej rodziny.

bajka-bajeczka

Na tle opowieści, w której Mocarstwo Watykańskie bierze sobie nie tylko rząd nad duszami, ale jeszcze chętniej nad ciałami kobiet i dziewcząt, mężczyzn i chłopców; władzę nad przestrzenią, w której mogą poruszać się ludzie; władzę nad nauką, której dopisuje się teologiczne interpretacje, Barbara Sadurska kreśli historię i postać dziewczyny, która za wszelką cenę stara się chronić młodszą, delikatną, wrażliwą siostrę. Alicja jest dla niej uosobieniem światłości, podczas gdy sama Balbina uważa się za osobę tonącą w mroku. Mówią jej: „jesteś śmiercią”. Ale to w niej płonie ogień.

W powieści Barbary Sadurskiej jest niesamowity klimat, trochę jak z dusznego, męczącego, a jednocześnie wciągającego snu. Kraków – podzielony na kościelne i podziemne miasto; co wymusza na mieszkańcach przeróżne „strategie przetrwania”; wieś zagubiona wszędzie i nigdzie, opleciona polami, łąkami, lasami, przytulona przez wylewającą co i rusz rzekę. Te światy opisane są bardzo zmysłowo, namacalnie, naturalistycznie, a jednocześnie z ogromną delikatnością.

Są w tej książce wszystkie „demony polskie”. Och, jak chętnie wpychamy je do szaf i zastawiamy pudłami, żeby wyprzeć ze świadomości. Wystarczy jednak choćby lekko uchylić drzwi, by wyskoczyły żwawo i chętnie: zakłamanie, zadufanie, samonadęcie, przekonanie o świętej wyższości narodu polskiego nad każdym innym narodem, przywiązanie do tanich błyskotek, uwodzenie pustymi frazesami; pogarda dla przyrody, dla tego, co żywe i zmysłowe; niechęć do seksualności, wywijanie prawem do decydowania o cudzym życiu, łatwe ocenianie innych; takie pojmowanie religii, w której nie ma krzty duchowości, jest za to cały aparat opresji i hipokryzji; nienawiść do obcego czy innego, z tego tylko powodu, że jest inny; paranoja związana z ludzkim ciałem, nagością; brak zdrowej pokory, niechęć do uczenia się, zadawania pytań i dzielenia się wątpliwościami. Wiele ich się tam mieści. Gdyby je wypuścić na światło i porządnie przetrzepać, znikłyby pewnie – z czasem – jak kurz ze starego płaszcza. Schowane w toksycznej społecznej podświadomości mają się – jak na razie – całkiem nieźle.

Wydawca pisze na okładce: „powieść Sadurskiej atakuje zmianami nastroju, zaciska się wokół szyi jak pętla. Przeraża i fascynuje jednocześnie. A my – jak mała Balbina – nie możemy przestać patrzeć”. I nie możemy przestać czytać. Do ostatniej łzy, ostatniej kropli krwi na posadzce, ostatniego spalonego źdźbła trawy.

Olga Szelc
@Książki pod ręką

Pokaż więcej podobnych wiadomości
Pokaż więcej w Kultura

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przeczytaj również

Od wtorku do poniedziałku na jednym bilecie za 59 zł!

W przyszłym tygodniu czekają nas dwa świąteczne dni, dzięki którym można wydłużyć weekend.…