Strona główna Kultura Jestem uśmiechniętym człowiekiem – rozmowa Izabelli Starzec z kontrabasistą Rolandem Abreu

Jestem uśmiechniętym człowiekiem – rozmowa Izabelli Starzec z kontrabasistą Rolandem Abreu

ROland Abreu

Dlaczego właśnie kontrabas?

Roland Abreu: Zaczęło się od tego, że mama bardzo chciała, bym uczył się grać na fortepianie, ale za późno zgłosiliśmy się na egzaminy wstępne. Wtedy dyrektorka szkoły muzycznej zaproponowała mi kontrabas. Byłem wysoki, miałem długie ręce, instrument mi się spodobał – i tak to się zaczęło. Miałem wtedy jedenaście lat. Zakochałem się w kontrabasie, a zawdzięczam to mistrzowi instrumentu Gastónowi Joya, który pokazał mi, jak się gra.

Czyli było to jeszcze na Kubie, gdzie się urodziłeś?

– Tak, dopiero w 2012 roku, mając 20 lat, przyjechałem do Polski na stałe, choć wcześniej tu bywałem z rodzicami – tato jest Kubańczykiem, mama Polką. To ona skontaktowała się z prof. Ireną Olkiewicz z wrocławskiej Akademii Muzycznej, pod której skrzydła trafiłem. Po okresie przygotowawczym, pomyślnie zdałem wstępne na uczelnię.  

Byłeś dwujęzyczny?

– I tak, i nie. W sumie nie wiem, jak to wytłumaczyć. Owszem znałem język polski w mowie, ale na takim raczej poziomie komunikacyjnym. Wielu myśli nie byłem wtedy w stanie tak perfekcyjnie wyrazić. 

jazz

Jaki miałeś kontakt z prof. Ireną Olkiewicz? Co Ci dała, jako artystka, muzyk, pedagog?

– Od samego początku była dla mnie niesłychanie życzliwa. Pożyczyła mi instrument, żebym miał na czym ćwiczyć. Wiele uwagi poświęcała różnym aspektom utworów i ich wizji artystycznej. Nadawała kierunek, w którym warto byłoby iść.

Nie zastanawiałem się wtedy, czy bardziej mnie pociąga kontrabas klasyczny, czy jazzowy. Dla mnie to była po prostu droga. Każda zaś umiejętność wzbogacała wiedzę o tym instrumencie – zarówno w sferze klasycznej, jak i jazzowej, bo już w trakcie studiów już grywałem w różnych zespołach. Oczywiście, to jest inny sposób grania, inna technika, inna muzyka, ale dla mnie ważny jest instrument, jako taki. Moim zdaniem nie ma kontrabasu jazzowego, czy klasycznego – jest po prostu kontrabas. Chętnie gram obiema technikami i stylistykami.

Kiedy założyłeś The Cuban Latin Jazz?

– Zespół w tym składzie, w którym obecnie gramy, powstał oficjalnie w 2017 roku. Byłem aktywny zawodowo właściwie przez całe studia, uczestnicząc w różnych projektach, grając w orkiestrach, zespołach, nagrywając płyty. Wszystko sprzyjało temu, by rozwijać się muzycznie. Wiadomo, że często się szuka swoich ścieżek, ale ja już miałem swoją wizję. Studiując nie zastanawiałem się, co będzie dalej, tylko aktywnie działałem i wiedziałem, o co mi chodzi.

Niemniej dyplom, skądinąd fantastyczny i z wyróżnieniem Primus Inter Pares, zagrałeś dopiero w lipcu tego roku. Czy tak mocno porwała Cię ta własna działalność artystyczna?

– No tak. Studia miałem ukończyć w 2017 roku, ale właśnie wtedy zacząłem bardzo dużo koncertować i trudno było mi zmobilizować się do zagrania tego ostatniego recitalu dyplomowego, do napisania pracy… Ot, samo życie.

Gdy się zaczyna prawdziwą działalność zawodową, to naprawdę nie jest łatwo zmotywować się do załatwienia zaległych spraw. Miałem jednak przez te lata kontakt z prof. Olkiewicz i to ona ostatecznie wpłynęła na mnie, bym formalnie zamknął ten etap. Muszę również przyznać, że ogromne wsparcie oraz pomoc dostałem także od mojej żony, Natalii Abreu. Przez cały ten końcowy etap bardzo mnie wspierała i motywowała do działania.

Na swój sposób jednak bardzo się cieszę, że dopiero teraz zagrałem dyplom, ponieważ mocno się zmieniłem, dojrzałem i z inną głową już do tego podszedłem. Jestem już innym muzykiem po tych sześciu latach intensywnego koncertowania. A papier w międzyczasie nie był mi tak naprawdę potrzebny.

jazz

W jaką stronę się rozwijałeś?

– Skupiłem się mocno na działalności The Cuban Latin Jazz i nagranych z zespołem płytach („Juntos por Siempre” i „Roots”). Mamy też nagrany materiał na cztery kolejne płyty, które czekają na wydanie, ale nie spieszymy się – będziemy to robić w swoim tempie. Po drodze były wygrane na Jazz Juniors, Jazzie nad Odrą…

Wynikać z tego może, że jednak najbliżej Ci do brzmień jazzowych z dobarwieniem kultury muzycznej Kuby?

– To prawda, bo taką muzyką trafiam bardziej do odbiorcy. Poza tym dorastałem w otoczeniu muzyki kubańskiej przez 20 lat i odpowiada ona mojemu temperamentowi oraz sposobowi bycia. Jestem uśmiechniętym człowiekiem, który jest radosny i lubi tańczyć. Mam zupełnie inne podejście do życia. Nie wykluczam jednak działań muzyka klasycznego, tylko jednak łatwiej jest mi grać – powiedzmy dwadzieścia koncertów w miesiącu – to, co jest najbliższe memu sercu. No i bardzo lubię reakcje publiczności – zależy mi, by dawać im radość.

Czym się zatem charakteryzuje muzyka kubańska? Na co się przede wszystkim zwraca w niej uwagę – na rytm?

– Właśnie jest tak, jak mówisz. Muzyka kubańska wyrasta wprost z rytmu. Mamy takie struktury rytmiczne, które są znane na całym świecie, które zachęcają do tańca. Poza tym mamy piękne melodie – na swój sposób słowiańskie, choć to tylko metafora uczuciowości i liryzmu ze szczyptą nuty romantycznej. Mamy też bardzo wiele różnych muzycznych stylów, ponieważ Kuba jest krajem bardzo otwartym na różne kultury. Tam jest prawdziwy tygiel, by wspomnieć choćby o wpływach afrykańskich, czy europejskich strukturach harmonicznych. W każdym razie muzyka jest dla nas przede wszystkim pasją! Powiem też tak – muzyka kubańska jest bardzo wesoła, a nawet gdy są jakieś tęskne melodie, to i tak dążą do radosnego zakończenia. Wydaje mi się, że to jest właśnie klucz do naszej kultury.

W tym miesiącu grasz dwukrotnie w klubie jazzowym Vertigo 17 i 24 września z odmiennymi projektami. Co proponujesz na tych koncertach?

– W niedzielę 17 września zagramy nasz nowy projekt zatytułowany „Latin Night” z różnorodnymi obliczami muzyki latynoskiej, natomiast tydzień później 24 września, proponujemy muzykę słynnego Buena Vista Social Club. Dołączy do naszego  zespołu wokalistka Yaremi Kordos. Stawiamy tu na muzykę kubańską, jazzową i kompozycje własne – spodziewać się więc należy czegoś nowego, wyjątkowego i to, co budowaliśmy razem przez sześć ostatnich lat współpracy z The Cuban Latin Jazz.

Pokaż więcej podobnych wiadomości
Pokaż więcej w Kultura

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przeczytaj również

Od wtorku do poniedziałku na jednym bilecie za 59 zł!

W przyszłym tygodniu czekają nas dwa świąteczne dni, dzięki którym można wydłużyć weekend.…