Strona główna Kultura 35-lecie Towarzystwa im. Ferenca Liszta we Wrocławiu – z Juliuszem Adamowskim, pianistą, pedagogiem, prezesem stowarzyszenia rozmawia Izabella Starzec

35-lecie Towarzystwa im. Ferenca Liszta we Wrocławiu – z Juliuszem Adamowskim, pianistą, pedagogiem, prezesem stowarzyszenia rozmawia Izabella Starzec

fot. Maciej Szwed

Izabella Starzec: Trzydzieści pięć lat temu wraz z licznym gronem muzyków, przyjaciół i sympatyków powołał Pan do życia Towarzystwo im. Ferenca Liszta we Wrocławiu. Czy w swej idei miało być to przede wszystkim nawiązanie do postaci wybitnego pianisty w związku z jego koncertami w XIX-wiecznym Wrocławiu, czy też były inne okoliczności?

Juliusz Adamowski: Ta myśl założycielska była niecodzienna. Otóż w latach 80-tych minionego stulecia Ministerstwo Kultury miało kłopot z powołaniem na Węgrzech Towarzystwa im. Fryderyka Chopina. Węgrzy dali do zrozumienia, że zarejestrują takie stowarzyszenie, ale oczekiwaliby rewanżu. Ówczesna Wicedyrektor Departamentu  Teatru, Muzyki i Estrady w Ministerstwie Kultury  i Sztuki, Izabela Bojkowska, z racji naszych licznych kontaktów wynikających  z mojej działalności w Zarządzie Głównym Stowarzyszenia Polskich Artystów Muzyków,  zapytała mnie jesienią1988 roku, czy byłbym skłonny założyć takie towarzystwo we Wrocławiu. Rozeznałem sprawę i stwierdziłem, że jest szereg osób zainteresowanych taką inicjatywą, pianistów, czy pedagogów, zaś w Ossolineum i innych bibliotekach jest sporo materiałów o działalności Liszta w mieście, o jego kilkunastu koncertach – toteż 2 marca 1989 roku doszło do spotkania założycielskiego pod patronatem SPAM-u

Jeśli się nie mylę, odbyło się w Klubie Muzyki i Literatury?

– Tak, i który do dzisiaj jest naszą siedzibą. Zaczęliśmy od recitalu Andrzeja Gąsieńca, co przerodziło się w stowarzyszeniową tradycję, że każde nasze walne zgromadzenie jest połączone z muzyką, występem pianistycznym. W sformułowanym w marcu 1989 r. statucie ujęliśmy zakres naszych marzeń.

1368 Wieczór lisztowski. Wrocław, Klub Muzyki i Literatury, 2020, Michał Michalski - pfte, Juliusz Adamowski - prowadzenie, fot. Stanisław Wróblewski
1368 Wieczór lisztowski. Wrocław, Klub Muzyki i Literatury, 2020, Michał Michalski – pfte, Juliusz Adamowski – prowadzenie, fot. Stanisław Wróblewski

Jakie to były marzenia?

– Koncerty, kursy, konkursy, działalność wydawnicza, promocja młodych artystów. Wie Pani, wtedy to wydawało się zupełnie nieprawdopodobne, że osiągniemy liczbę 1500 koncertów, czterdziestu kliku mistrzowskich kursów pianistycznych, czy że zorganizujemy kilka międzynarodowych konkursów im. Ferenca Liszta. Jest taki rocznik „Piano Competitions Worldwide”, wydawany przez Alink-Argerich Foundation  która skupia od 1957 roku najlepsze konkursy na świecie. W części analitycznej tej publikacji założenia realizacyjne naszego konkursu zostały ocenione jako jedna z kilku najbardziej wartościowych, a zarazem atrakcyjnych dla uczestników i słuchaczy  inicjatyw – biorąc uwagę program, poziom organizacji i wysokość nagród.

Państwa działalność zaczęła się od koncertów, które są nadal takim zasadniczym filarem aktywności stowarzyszenia. Jaka myśl programowa przyświeca tym koncertom?

– Ujęliśmy to w statucie następująco: popularyzacja muzyki ze szczególnym uwzględnieniem twórczości i osoby Ferenca Liszta oraz jego powiązań z polską kulturą. Tego się wiernie od początku trzymamy. Na naszych koncertach zostało wykonanych blisko 200 jego utworów, ale też i ponad 180 Chopina. Trzeba pamiętać, że w wielu programach, w których nawet nie znalazło się dzieło Liszta, można było znakomicie do jego osoby nawiązać. Ten wybitny pianista i kompozytor było człowiekiem bardzo zaangażowanym we wszystko, co uważał za ważne i wartościowe. Warto na przykład wspomnieć, jak bardzo mocno zaangażował się Liszt w powstanie pomnika Beethovena w Bonn, jak ułatwił karierę wielu polskim pianistom i kompozytorom. Poza tym intensywnie propagował twórczość pianistyczną wytworzoną też przed jego czasami.

Eugen Indjic -1264 Wieczór lisztowski, Wrocław, NFM, 8.10.2017. Fot. Natalia Solnica
Eugen Indjic -1264 Wieczór lisztowski, Wrocław, NFM, 8.10.2017. Fot. Natalia Solnica

Dodajmy, że w gronie jego uczniów byli i polscy utalentowani muzycy.

– To było naprawdę duże grono. Najbardziej ulubionym był Juliusz Zarębski, ale przecież nie można zapominać o Józefie Wieniawskim, bracie słynnego skrzypka. Na poparcie Liszta mógł liczyć też Stanisław Moniuszko. W swojej publikacji „Franciszek Liszt” Stanisław Dybowski wymienia kilkudziesięcioro Polaków, którzy byli albo promowani, albo uczeni przez tego mistrza.

Tak jak pierwszym pianistą XIX wieku był Beethoven, który niewątpliwie przyczynił się do rozwoju techniki pianistycznej i w swych kompozycjach dobitnie pokazał rozwój tego języka, tak Liszt doprowadza sztukę fortepianową na absolutne wyżyny. Za co Pan ceni sobie jego postać?

– On osiąga mistrzostwo w wykorzystaniu instrumentu. Ma w swoich dokonaniach chociażby fenomenalne transkrypcje operowe, jest geniuszem wszelkich parafraz i opracowań. Cenię go na dwóch płaszczyznach: jako człowieka, którego stosunek do ludzi i świata był podobny do tego, jaki później reprezentował Ignacy Jan Paderewski. Liszt pomagał wszędzie tam, gdzie mógł, i kiedy tylko zwrócono się do niego o wsparcie.

Druga kwestia to oczywiście artystyczna. Mamy świadomość, że w sensie umiejętności ujęcia swojej wypowiedzi w określoną formę muzyczną, pewną architekturę dzieła, to są kompozytorzy, którzy mieli większy talent. Natomiast jest genialny, jeśli chodzi o umiejętności pianistyczne i przekazywanie na fortepianie często pozamuzycznych inspiracji – bo przecież część jego muzyki jest programowa, oparta o literackie, filozoficzne, czy religijne konotacje. U Liszta słyszymy tę wiarę, myśl chrześcijańską. On całe życie powracał do tematu dobra i zła, do niuansów osobowości ludzkiej – jak to się dzieje, że w człowieku potrafi być tyle potwornego zła, jak i cudownej miłości oraz mądrości. Jego twórczość istnieje w innym wymiarze, niż Fryderyka Chopina, który twierdził, że muzyki nie można wyrażać słowami, bo ma swój odrębny język. Myślę jednak, że wartości, jakie niosą obaj artyści – Chopin i Liszt – wspaniale się uzupełniają.

Aleksiej Orłowiecki - 1331 Wieczór lisztowski. Brzeg, Zamek Piastów Śląskich, 2019; fot. Tomasz Kubiak
Aleksiej Orłowiecki – 1331 Wieczór lisztowski. Brzeg, Zamek Piastów Śląskich, 2019; fot. Tomasz Kubiak

Czy sugerował Pan zapraszanym wykonawcom program Wieczorów Lisztowskich?

– Tak było w większości przypadków. Otrzymywałem też gotowe propozycje, jednak najczęściej prosiłem o konkretne dzieła i twórców. Starałem się zawsze, by program pozostawał w pewnej harmonii z tym, co było już wcześniej i będzie później.

Na Wieczorach Lisztowskich pojawiali się i uznani artyści, i młodzi, dla których te występy były nobilitacją, zaś TiFL, zgodnie ze statutowymi założeniami, skutecznie promował te nazwiska. Ilu gości przewinęło się przez te koncerty?

Samych pianistów mieliśmy 401 z ponad 30 krajów – zdecydowana większość to młodzi artyści (do 35 roku życia). Byli to przede wszystkim laureaci naszych konkursów i uczestnicy naszych kursów mistrzowskich. Wielu z nich (np. Grzegorz Niemczuk, Piotr Banasik, Joanna Marcinkowska, Joanna Ławrynowicz-Just, Maciej Pabich, Marek Szlezer, Paweł Zawadzki) dzisiaj prowadzi bogatą międzynarodową działalność koncertową, są profesorami, a nawet kierownikami Katedr Fortepianu w macierzystych uczelniach – np. aktualnie w Krakowie, Poznaniu, Warszawie i Wrocławiu

Za naszymi działaniami, co chciałbym mocno podkreślić, szło wsparcie wielu wspaniałych ludzi, od osób kierujących instytucjami kultury, w których realizowaliśmy koncerty, do przedstawicieli władz różnych szczebli i gremiów kierowniczych wielu przedsiębiorstw i kilku banków. Dodać trzeba też tych, którzy wspierali nas nieustannie przez wiele lat z ramienia Akademii Muzycznej im. K. Lipińskiego i wrocławskich szkół muzycznych w zakresie realizacji konkursów i kursów. Bez ich instrumentów i zaplecza logistycznego nie odbyłyby się nasze kursy mistrzowskie oraz międzynarodowe i krajowe konkursy pianistyczne.

A gdyby tak liczbowo podsumować Państwa działania na przestrzeni tych lat?

To co się udało w Towarzystwie im. Ferenca Liszta można zamknąć w dwóch zdaniach: w naszej działalności wzięło udział ok. 2800 muzyków z 45 krajów świata. Odbyło się prawie 1500 koncertów w 88 salach w 37 miejscowościach, 8 konkursów i prawie 40 kursów pianistycznych, posiadamy trzy fortepiany, w tym Steinway B-211 spełniający wysokie profesjonalne wymogi dźwiękowe i techniczne.

Trzebnica 2012, 135 koncert umuzykalniający dla młodzieży, Maciej Pabich - pfte, Juliusz adamowski - prowadzenie, fot. Anna Jełłaczyc.
Trzebnica 2012, 135 koncert umuzykalniający dla młodzieży, Maciej Pabich – pfte, Juliusz adamowski – prowadzenie, fot. Anna Jełłaczyc.

Warto też wspomnieć o waszej działalności poza Wrocławiem, bowiem regularnie odbywały i odbywają się nadal koncerty w mniejszych ośrodkach. Proszę przypomnieć te lokalizacje, które odwiedzaliście z Wieczorami Lisztowskimi?

– To są Oborniki Śląskie, Trzebnica, Brzeg Opolski, Nysa, Głogów, Lubin, Duszniki-Zdrój, Jastrzębie-Zdrój i Włoszakowice – a w latach 90-tych także Budapeszt, Sankt Petersburg i Moskwa. Dodajmy do tego 30 koncertów w Dużym Studiu Polskiego Radia we Wrocławiu, transmitowanych live w programie regionalnym PR i archiwalnie nagranych przez Polskie Radio. Kilka sezonów koncertowych zakończyliśmy wtedy cyklami recitali wybitnych organistów w kościołach kilku polskich miast.

Z jakim przyjęciem się spotykaliście?

Na koncertach w klubach, ośrodkach kultury i innych bardziej kameralnych pomieszczeniach zawsze pierwsze spotkanie było pewnym zaskoczeniem wysokim poziomem koncertu, a potem układała się wspaniała współpraca. Właściwie to każde spotkanie z nami odbywało się w atmosferze życzliwości. Zmieniali się oczywiście ludzie kierującymi różnymi instytucjami, rosło kolejne pokolenie, jednak ta dobra atmosfera pozostała. Wszędzie napotykaliśmy na ogromną serdeczność. Z wielką satysfakcją występowali tam i wracali do tych miejsc wybitni pianiści, jak np. prof. Wiktor Mierżanow, Eugene Indjic, István Lantos, Aleksiej Orłowiecki, Karol Radziwonowicz i Janusz Olejniczak, czy znakomity polski skrzypek Bartosz Bryła i uważana na najwybitniejszą w świecie wirtuozkę koncertowych cymbałów Zsuzsa Elekes. „Wieczorów” wysłuchało łącznie około 100 000 osób.

Myślę, że pozyskaliście też Państwo wielu nowych sympatyków, którzy dołączyli do grona TiFL. Jaki jest obecny stan członków stowarzyszenia?

– Liczy ono 232 członków z aż ośmiu województw, nie tylko z dolnośląskiego. Oczywiście wielu już nie ma wśród nas. Część zmarła, inni nie płacili składek, ot naturalne koleje losu. W sumie przez nasze struktury przewinęło się bez mała pół tysiąca ludzi.

XXV Międzynarodowy Mistrzowski Kurs Pianistyczny 2018, prof. Andrzej Jasiński, Leonhard Krahforst. Fot. Andrzej Solnica.
XXV Międzynarodowy Mistrzowski Kurs Pianistyczny 2018, prof. Andrzej Jasiński, Leonhard Krahforst. Fot. Andrzej Solnica.

Wspomniał Pan o znakomitych pianistach, jak Wiktor Mierżanow, czy Aleksiej Orłowiecki, do których wypada dodać jeszcze innych pianistów prowadzących sierpniowe kursy mistrzowskie. Był tu przecież Lee Kum Sin, czy Andrzej Jasiński. Chyba nieprzypadkowo wybraliście sierpień za czas tych kursów?

– Dodajmy jeszcze Halinę Czerny-Stefańską i Istvána Lantosa – to były nazwiska znane w całym świecie, które przyciągały jak magnes. Zawsze mieliśmy więcej zgłoszeń niż miejsc. Natomiast wybór miesiąca wiązał się chęcią powiązania kursów z zakończeniem Festiwali Chopinowskich w Dusznikach-Zdroju. Wielu naszych uczestników przyjeżdżało wcześniej, by posłuchać koncertów festiwalowych. Po za tym mogliśmy też zaprezentować dokonania naszych uczestników w Dworku Chopina i w Filharmonii Wrocławskiej, co również podnosiło rangę naszych kursów mistrzowskich.

Co się z nimi stało? Dlaczego już ich nie organizujecie?

– Zasadniczym powodem było to, że nasi dotychczasowi partnerzy, czyli szkoły muzyczne, po remontach jakie tam się odbyły, nie mogły nam służyć ani bazą lokalową, ani instrumentalną. Wynikało to wprost z kilkuletniego zakazu użytkowania pomieszczeń, jeśli uczestnicy wnosiliby jakiekolwiek opłaty, a takie przecież były nasze kursy. Młodzi pianiści przyjeżdżający do Wrocławia płacili za nie jedną trzecią wysokości, resztę zdobywaliśmy w ramach dofinansowania z różnych dotacji – ale nie miało to znaczenia. Choćby mieli zapłacić tylko jedną złotówkę, to już taka inicjatywa nie mogła się odbyć w tych świeżo wyremontowanych salach.

Nie myślicie o wznowieniu kursów?

– W tej chwili pewnie moglibyśmy do nich wrócić, ale po sześcioletniej przerwie jest to już mocno dyskusyjne. To przedsięwzięcie straciło swój impet. Kursy miały swoją niepowtarzalną atmosferę, którą tworzyła grupa uczestników poprzednich kursów, a przejmowało i rozwijało grono osób, które przybyły do nas po raz pierwszy (i zwykle wielokrotnie  ponownie  przyjeżdżały). Aktualnie kontynuujemy działalność koncertową i wydawniczą Możemy pozostać przy koncertach i działalności wydawniczej.

Jakiego rodzaju publikacje wydało Towarzystwo im. Ferenca Liszta?

– To są cztery popularno-naukowe zeszyty, opracowania związane m.in. z tematyką działalności Ferenca Liszta w Polsce, a ponadto 16 biuletynów informacyjnych (w większości trójjęzycznych) dokumentujących, także fotograficznie, nasze inicjatywy stowarzyszeniowe i 13 płyt CD. Utrwaliliśmy na nich live koncerty, m.in. w Klubie Muzyki i Literatury, w Narodowym Forum Muzyki i nagrania z naszych Konkursów Lisztowskich. W sierpniu 2022 r. wydaliśmy pierwszą płytę studyjną. Od pandemii w zasadzie nagrywamy każdy koncert i można ich posłuchać i obejrzeć w Internecie.

Skoro mowa o konkursach, to I Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. F. Liszta został zorganizowany w 1999 roku i w zamierzeniu miał odbywać się co trzy lata. Ile edycji udało się przeprowadzić?

– Tylko cztery…

Wyczuć można niedosyt i rozczarowanie.

– Tak. Jest to sprawa dla mnie zupełnie niezrozumiała. Nadszedł 2011 rok, dwusetlecie urodzin Ferenca Liszta i nasz piąty konkurs świetnie by się wpisywał w tę rocznicę. Nagle dostaliśmy wiadomość, że mimo wielu zapewnień, deklaracji, obietnic, za którymi deptałem prawie trzy lata, nie otrzymamy takiego wsparcia, które pozwoli ten konkurs przeprowadzić. Brakowało połowy środków na nagrody regulaminowe i ok. 40% na pozostałe koszty realizacji konkursu. Zmuszony byłem go odwołać z przyczyn finansowych. To był ciężki czas… Natomiast to, co działo się na koncertach, czy kursach sprawiło, że mogliśmy mieć inną satysfakcję. Cóż, takie jest życie.

Na jakie osoby w strukturach stowarzyszenia zawsze mógł Pan liczyć – na ich niezawodność, serce i zaangażowanie?

Przede wszystkim chciałbym podziękować Członkom Zarządów wszystkich kadencji władz TiFL. Szczególnie gorąco dziękuję wiceprezesowi, panu profesorowi Zbigniewowi Faryniarzowi, z którym mnie łączy bardzo bliska, można powiedzieć – codzienna współpraca od dwudziestu trzech lat i pani profesor Danucie Mroczek-Szlezer, która pomimo zamieszkania w Krakowie, od 2001 r. stale bierze czynny udział w pracach Zarządu.

Zapewne są też i takie osoby spoza TiFL.

Oczywiście. Przez lata naszej działalności zebrało się grono wspaniałych ludzi. W tym miejscu chciałbym gorąco podziękować profesorowi dr hab. Andrzejowi Kosendiakowi – Dyrektorowi Narodowego Forum Muzyki im. W. Lutosławskiego za prawie trzydziestoletnią, pełną wielkiej życzliwości współpracę w trakcie pełnienia kolejnych funkcji w polskim  życiu muzycznym.

Dziękuję też pani Izabeli Bojkowskiej za bardzo wydatną pomoc finansową Ministerstwa Kultury i przekazanie nam nowego koncertowego fortepianu Kawai oraz panu Bogdanowi Zdrojewskiemu – prezydentowi Wrocławia za wielką osobistą życzliwość i pomoc finansową władz miejskich Wrocławia w pierwszych latach naszej działalności. Mamy wspaniałe wsparcie ze strony Wydziału  Kultury Urzędu Miejskiego Wrocława. Jestem również szczerze zobowiązany panu Grzegorzowi Tymoszkowi z Wrocławskiego Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych „Sektor 3” za nieocenioną pomoc logistyczną.

Czuję wielką wdzięczność dla pana Ryszarda Sławczyńskiego, Dyrektora Klubu Muzyki i  Literatury we Wrocławiu, za ponad trzydziestoletnią, znakomitą współpracę i za uratowanie od – wydawało się nieuchronnego – zniszczenia naszych dwóch fortepianów światowej marki Steinway podczas wielkiej powodzi w 1997 r.

Wystawa 30 lat działalności TiFL, fot. Andrzej Solnica
Wystawa 30 lat działalności TiFL, fot. Andrzej Solnica

Proszę przypomnieć tę historię powodziową.

W momencie, kiedy woda zalewała plac Tadeusza Kościuszki pan Sławczyński błyskawicznie zorganizował grupę kilkunastu policjantów, którzy umieścili oba fortepiany na stołach wzmocnionych drewnianymi belkami. Dodajmy, że to są naprawdę ciężkie instrumenty, ważące około 350 kg. Potem, jak już dojechał specjalistyczny transport, to również on zorganizował dwunastu żołnierzy z jednostki w Myśliborzu, którzy wspólnie z fachowcami z firmy transportowej Ryszarda Mikiewicza umieścili oba instrumenty w specjalistycznych samochodach. Udało się je przewieźć do Szkoły Muzycznej  I stopnia im. Grażyny Bacewicz przy placu Powstańców Śląskich – czyli do bezpiecznej, wyżej położonej części Wrocławia.

A skoro o szkołach muzycznych mowa, to mam również dług wdzięczności wobec pana Zygmunta Komuszyny – wieloletniego Dyrektora PSM II st. przy Podwalu za współpracę przy realizacji krajowych i międzynarodowych kursów pianistycznych oraz również za uratowanie od zalania pozostałych naszych dwóch fortepianów. Jeden z nich – koncertowy Kawai – służy od 12 lat koncertom w Trzebnicy.

Stefan Pilcer, stroiciel, fot. Maciej Szwed
Stefan Pilcer, stroiciel, fot. Maciej Szwed

Przy okazji warto zapewne warto wspomnieć o osobie odpowiedzialnej za strojenie i opiekę nad instrumentami.

No właśnie. Zawdzięczamy to panu Stefanowi Pilcerowi, który od 35 lat nieprzerwanie opiekuje się wszystkimi naszymi fortepianami, a od kilku lat również fortepianami w miejscach naszych stałych koncertów w Brzegu, Obornikach Śląskich i w Trzebnicy. Serdecznie mu za to w imieniu wszystkich wykonawców koncertów dziękuję.

Jakość fortepianów i fachowość ich nastrojenia i regulacji ma bardzo istotne znaczenie dla poziomu artystycznego każdego koncertu. Skutkami jednak każdego koncertu mogą być jakieś (zwykle minimalne) rozstrojenia i zakłócenia w działaniu mechanizmu – one się sumują i powiększają. Tylko stała i bardzo kompetentna opieka stroicielska może zapewnić stałą jakość fortepianu przez dłuższy okres czasu. Nasz koncertowy Steinway B-211 służył już ponad 6000 koncertom, nagraniom, kursom oraz próbom i zachował bardzo wysokie profesjonalne parametry dźwiękowe i techniczne – jest to ewenement w skali międzynarodowej.

Czy można rzec, że dzięki działalności stowarzyszenia wzbogaciło się instrumentarium Wrocławia?

Ta baza powiększyła się o cztery fortepiany, w tym o wspomnianego nowego Steinway’a model B-211 spełniającego najwyższe światowe wymogi profesjonalne. Przyczyniliśmy się też do wyposażenia sal koncertowych w kilku miastach na terenie województw dolnośląskiego i opolskiego w fortepiany przydatne dla celów profesjonalnej działalności muzycznej.

Pamiętam, że podczas niektórych koncertów poza Wrocławiem zajmował się Pan nie tylko prelekcją muzyczną ale i strojeniem instrumentów.

Tak bywało, ale zawsze robiłem to nieodpłatnie. W sumie zebrało się ponad 600 takich strojeń. Dodam przy tej sposobności, że w naszych stowarzyszeniowych strukturach nie mamy żadnych płatnych pracowników. Wszystkie funkcje we władzach TiFL, organizacja koncertów, redakcja, skład komputerowy druków, czy stała aktualizacja naszej strony internetowej są wykonywane społecznie.

Afisz_GULYAK_AMUZ

W jaki sposób planują Państwo obchody 35-lecia istnienia Towarzystwa im. Ferenca Liszta we Wrocławiu?

– W sobotę 2 marca o godzinie 18.00 odbędzie się uroczysty koncert w Sali Koncertowej Akademii Muzycznej im. Karola Lipińskiego we Wrocławiu przy ul. Aleksandra Zelwerowicza 7-11. Z mistrzowskim recitalem fortepianowym wystąpi Sofya Gulyak – jedna z najwybitniejszych współczesnych pianistek. Koncert jest realizowany we współpracy z Akademią Muzyczną im. Karola Lipińskiego we Wrocławiu. To artystka zaliczająca się do grona najwybitniejszych współczesnych pianistek. Wstęp jest wolny – koncert został dofinansowany przez Gminę Wrocław.

Natomiast we wtorek 5 marca też o godz. 18.00 w Klubie Muzyki i Literatury – tam, gdzie powstaliśmy i gdzie odbyło się mnóstwo koncertów oraz kursów – odbędzie się za zaproszeniami otwarcie wystawy poświęconej naszej 35-letnej działalności, którą swym recitalem (ale już z innym ze zmienionym programem), uświetni Sofya  Gulyak, która wystąpi również  w Brzegu, Obornikach Śląskich i Trzebnicy oraz poprowadzi mistrzowski kurs pianistyczny  dla studentów Akademii Muzycznej  we Wrocławiu.

Szczegółowe informacje znajdują się na naszej stronie internetowej www.liszt.art.pl/aktualnosti.

Afisz_GULYAK_1501-1504

Pokaż więcej podobnych wiadomości
Pokaż więcej w Kultura

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przeczytaj również

Od wtorku do poniedziałku na jednym bilecie za 59 zł!

W przyszłym tygodniu czekają nas dwa świąteczne dni, dzięki którym można wydłużyć weekend.…