Strona główna Aktualności Czarny poniedziałek: jak w Amoku – Krystian B.

Czarny poniedziałek: jak w Amoku – Krystian B.

Prezentujemy dziś nieco inny Czarny Poniedziałek. W tej sprawie wszystko wydaje się jasne. Ale czy naprawdę tak właśnie jest?

O historii tej pisały media na całym świecie (obszerny tekst zamieścił m.in. New York Times) zainteresowała nawet kinowych producentów z Hollywood. I tylko o Dariuszu J, tym, który stracił życie wiadomo niewiele, tyle jedynie, że był właścicielem wrocławskiej agencji reklamowej, zarabiał dobrze, był biznesmenem – i to, że stracił życie z ręki… pisarza.

Autor

Antagonistą tej historii jest pochodzący z Chojnowa Krystian B. – absolwent filozofii Uniwersytetu Wrocławskiego, biznesmen, pisarz, ojciec – i jeszcze przynajmniej na papierze – mąż.

26 Letni Krystian B.znajdował się na zakręcie swojego życia, firma, którą prowadził bankrutowała, z żona praktycznie już nie żył, właściwie to nie mieszkali nawet razem, a Stanisława czuła się jak singielka.

Rozpad związku nie przeszedł spokojnie, miedzy małżonkami dochodziło do awantur, Stanisława widywała się z innymi mężczyznami – a Krystian mimo, iż sam oglądał się za kobietami, był ogromnie zazdrosny o praktycznie byłą już żonę. Na tym tle często się kłócili, Krystian pisał maile do żony, w których obrażał ją od najgorszych.

W końcu od swojej własnej księgowej, dowiedział się, że kobieta miała kontakt z Dariuszem J. Rozmawiali kiedyś całą noc przez telefon, potem drugą, a potem się spotkali. Ale to czego Krystian nie wiedział, to że im również nie wyszło, prawdopodobnie doszło między nimi do jednego zbliżenia, ale o żadnym poważnym związku nie było mowy.

Ofiara

Był 13 listopada 2000 roku, dokładnie o godzinie 9:44 (wiadomo to dzięki bilingom) telefon w biurze agencji reklamowej Investor odebrała matka właściciela.

Jak wiemy, rozmówca dzwonił z budki telefonicznej znajdującej się nieopodal budynku, chciał rozmawiać konkretnie z właścicielem, miał do wykonania 3 tablice reklamowe. Kobieta podała numer komórkowy do syna.

Kilka minut później Dariusz J. odebrał połączenie wykonane z tej samej budki.

Tego dnia Dariusz zadzwonił do koleżanki, którą miał się spotkać, powiedział że nie da rady. Miał jechać z klientem do Legnicy oglądać jakieś tablice reklamowe.

Później w ciągu dnia, wpadł jeszcze tylko na chwilę do biura po dokumenty i teczkę z gadżetami firmowi, pod budynek podjechało dwóch mężczyzn – klientów. Dariusz wsiadł do ich samochodu i pojechał z nimi – jak myślał – oglądać tablice reklamowe.

To wydało się później dziwne policjantom i rodzinie, mężczyzna zawsze jeździł swoim samochodem na spotkanie z klientami.

Później czasie dochodzenia właścicielka budynku, w którym znajdowało się biuro agencji Investor, mówiła że widziała tych dwóch mężczyzn, i w czasie gdy znajdowali się w budynku słyszała odgłosy kłótni. 

Był to ostatni dzień, w którym ktokolwiek widział Dariusza żywego.

Nazajutrz rodzice 35- latka zgłosili zaginięcie, rozpoczęło się śledztwo – jednak przez długi czas nie przynosiło żadnym efektów, policjanci byli w kropce.

Niecały miesiąc później ciało mężczyzny wyłowiono z Odry w okolicach Głogowa. Przed śmiercią Dariusz J był torturowany i głodzony, na jego ciele znaleziono liczne obrażenia, ręce miał związane za plecami a na szyi znaleziono pętlę. W toku oględzin ustalono, że przed zgonem ofiara była związana w tzw. „kołyskę” – węzeł ten sprawia, że przy najmniejszym ruchu mężczyzna sam się podduszał.

Na sznurze oraz ciele nie znaleziono żadnych śladów obcego DNA. Między innymi przez to, sprawa stała się „zimna” na długie lata.

Amok

Dopiero w 2005 roku funkcjonariusze zaczęli pracować nad jedynym niepodważalnym tropem – telefonem denata. Przy jego ciele nie znaleziono komórki.

Śledczy odnaleźli zaginiony aparat na aukcji internetowej. Nokię 3210 sprzedał użytkownik o nicku Chris B.

Dzięki numerowi IMEI telefonu ustalono ponad wszelką wątpliwość, że należał on do ofiary. Po nitce do kłębka policjanci dotarli do użytkownika, który nazwał się Chris B. okazał się nim – jak pewnie już wiecie, Krystian B.

Ale był i ślad drugi, mniej pewny – zakodowany w rzekomej fikcji literackiej. Dość szybko zwrócono uwagę, iż niektóre sytuacje opisane w książce Krystiana Bali „Amok” mogą być w istocie opisem zabójstwa Dariusza J. Ale po kolei…

Powieść została wydana w 2003 roku – trudno ja nazwać literatura piękną…. Jest to bardziej zbiór wyrzuconych z autora wulgaryzmów ułożonych w pseudofilozoficznym ciągu. Większość książki to opisy hulaszczego życia Chrisa –głównego bohatera– przepełnionego perwersyjnym seksem i alkoholem.

Autor m.in. mówi, że kobiety są jak banknoty , tylko w porównaniu do kobiet (choć w książce widnieją bardziej wulgarne określenia) banknoty trudniej jest wymieniać.

Trzeba w tym miejscu zaznaczyć, że osobliwa powieść znalazła również grono oddanych wielbicieli. Została nawet wznowiona w roku 2017. Używane egzemplarze potrafią osiągać kilkusetzłotowe ceny na internetowych aukcjach.

Rzeczywistego Krystiana i powieściowego Crisa łączyła z pewnością jedna cecha charakteru: zazdrość. Jak zeznawali później bliscy pary i sąsiedzi, była to zazdrość chorobliwa. Miedzy innymi pod wpływem tej emocji, w 2001 roku na imprezie sylwestrowej Krystian wściekł się na żonę ponieważ ta rozmawiała z barmanem – mężczyzna usłyszał od pijanego męża że „on już jednego takiego załatwił, liną”.

Dowody twarde i miękkie

Jak już wspomnieliśmy, ważnym dowodem obciążającym Krystiana B.był sprzedany przezeń na aukcji telefon z unikalnym numer IMEI, po którym został zidentyfikowany jako należący do Dariusza J. I chociaż obrońca Krystiana przyniósł na sale sądową dwa identyczne telefony z takim samym numerem IMEI, chcąc udowodnić, że da się go podrobić – biegli pozostali przy swoim zdaniu – telefon, który sprzedał oskarżony z pewnością należał do ofiary.

Telefoniczne dowody na tym się nie skończyły, zainteresowano się połączeniami, które zostały odebrane 17 listopada 2000 roku w biurze Dariusza, a które to zostały wykonane z pobliskiej budki telefonicznej. W tamtych czasach, ludzie posiadali specjalne karty telefoniczne do dzwonienia z budek.

W toku śledztwa ustalona, że z tej samej 100 – impulsowej karty, z której dzwoniono do biura Dariusza, wykonywano również połączenia m.in. do rodziców Krystiana Bali, jego firmy i wielu znajomych.

Początkowo brano pod uwagę jako poszlakę fragment książki „Amok”, w której Chris morduje swoją kochankę a narzędzie zbrodni wyrzuca do rzeki. Pomyślano, że w ten sposób Krystian nawiązał do zbrodni popełnionej na kochanku swojej żony.

„Zacisnąłem z całej siły pętlę. Przytrzymując wierzgającą Mary jedną ręką, drugą wbiłem jej nóż powyżej lewej piersi (…). Zachrobotały żebra, ale długie, stalowe ostrze weszło jednak w nią”– fragment książki „Amok”.

W głównym procesie nie wzięto jednak książki pod uwagę, jednak do tej pory są zwolennicy teorii mówiącej, że był to opis prawdziwej zbrodni.

Wyrok i kontrowersje

Krystian B. został skazany na 25 lat więzienia, oskarżono go nie o samo morderstwo – ponieważ proces był poszlakowy – a o przywództwo w nim. Pamiętajmy, że w biurze agencji Investor widziano dwóch mężczyzn, jednak tego kim mógł być wspólnik nie wiadomo do dziś.

Krystian B. do tej pory nie przyznaje się do winy, choć sam nie wie czy wrobiła go policja czy był to nieszczęśliwy przypadek. Wciąż zbiera dowody i argumenty za swoją niewinnością.

Jednak w 2018 roku ponownie podwinęła mu się noga. Krystian B. sprzedał prawa do filmu za, bagatela, 112 tys. złotych, już w 2009 roku dostał zaliczkę w wysokości prawie 7 tys. Na rzecz rodziny zabitego Krystian B.miał zasądzoną kare pieniężną w wysokości 11 tys. złotych, mimo zysków z praw do filmu, komornik nie był w stanie wyegzekwować zadłużenia.

Skazany został zatem ponownie oskarżony – tym razem za ukrywanie majątku i oszustwo. W pierwszej instancji sąd skazał go za to na 1,5 roku więzienia – proces apelacyjny jeszcze się nie rozpoczął.

Krystian B. został skazany na 25 lat pozbawienia wolności –teoretycznie może wyjść warunkowo na wolność w najbliższych miesiącach. Jest to jednak mało prawdopodobne – wyrok za działanie na szkodę rodziny ofiary, brak przyznania się do winy i medialny wymiar sprawy nie działają na korzyść Krystiana B.

Aleksandra Zielińska

Pokaż więcej podobnych wiadomości
Pokaż więcej w Aktualności

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przeczytaj również

Czarny Poniedziałek: Zbigniew Czajka. Bezlitosny świdnicki pedofil i morderca [18+]

Dzisiejszy Czarny Poniedziałek to historia przerażającej zbrodni popełnionej na małym dzie…