Strona główna Gastronomia Jak smakuje Messi z jednym (sadzonym) jajkiem? Testujemy burger z Hard Rock Cafe za 52,90 PLN [RECENZJA]

Jak smakuje Messi z jednym (sadzonym) jajkiem? Testujemy burger z Hard Rock Cafe za 52,90 PLN [RECENZJA]

W lokalu na wrocławskim rynku zostajemy usadzeni przez obsługę przy stoliku pod biustonoszem (czy może skąpym estradowym topem) samej Rihanny. Krótkie oczekiwanie umila dość głośna muzyka rockowa (leci U2) – duży plus za wybitną wręcz jakość nagłośnienia. To jedna z wizytówek marki.

Jak wiadomo, specjalnością Hard Rock Cafe jest eksponowanie w lokalach pamiątek związanych z gwiazdami świata estrady – niegdyś rocka, dziś szeroko pojętej muzyki rozrywkowej.

Tak naprawdę jednak, najciekawsza jest historia słynnej sieci kawiarnio – restauracji, która powstała w 1971 w Londynie, a od 2007 jest własnością… indiańskiego plemienia Seminoli z Florydy. W słonecznym stanie USA znajduje się również korporacyjna centrala.

Indiańscy właściciele i zatrudnieni przez nich menadżerowie mają z pewnością tęgie głowy na karkach. Na koniec 2018 sieć działała w 74 krajach i obejmowała prócz 172 kawiarni, również 37 hotele i 4 kasyna. We Wrocławiu Hard Rock Cafe działa od marca 2018.

Latem 2021 – w 50. rocznicę powstania marki Hard Rock Cafe ambasadorem marki został słynny argentyński piłkarz Lionel Messi. [dane za anglojęzyczną Wikipedią].

I tak oto docieramy do bohatera dzisiejszego spotkania – Messi Burgera (dostępnego od marca 2022). Wraz z mistrzostwami w Katarze, zadebiutował Messi Burger Champion’s Edition.

Czym różni się Champion’s Edition od wersji podstawowej? Sam w sobie – niczym. Jak można wyczytać w materiałach PR-owych:
„Burger Messi Burger Champion’s Edition dostępny w restauracjach Hard Rock Cafe na całym świecie, odpowiedni dla najlepszego gracza wszech czasów, jest teraz dostępny z trzema dipami wliczonymi w cenę burgera – aioli, Latin chilli i ulubionym sosem Messiego chimichurri. Dipy doskonale komponują się z burgerem i gorącymi frytkami, dopełniając niezrównane wrażenia smakowe”.

Odstawiamy więc dipy na bok, omijamy zwodem problemy natury piłkarskiej (Messi piłkarzem wszech czasów? A co z Pele i Maradonną?)  i bierzemy pod lupę sam burger:

„Ulubiony burger fanów składa się z dwóch soczystych warstw świeżo mielonej wołowiny oraz zwycięskiej kombinacji dodatków: ser provolone, plasterki chorizo, karmelizowana czerwona cebula i popisowy pikantny wędzony sos Hard Rock ułożone na opiekanej bułce brioche z poszatkowaną sałatą rzymską i świeżym dojrzałym pomidorem.”

Tyle marketingowych obietnic. Nóż w dłoń!

Kwestia rozmiaru

Na obrazku w menu Burger Messiego wygląda na prawdziwego giganta. Czy człowiek urodzony poza USA może podołać takiemu wyzwaniu? Rozmiar rzeczywisty okazuje się jednak całkiem przeciętny, europejski.

Trzeba przyznać, że Messi na talerzu prezentuje się zgrabnie. Odpowiednia plakietka na pikerze przypomina nam „to jest mój Messi Burger”, co brzmi jak zaproszenie do małej sesji fotograficznej – zaproszenie przyjęte.

Kwestia smaku

Zacznijmy od bułki. Brioche to typowo śniadaniowa bułka francuska – niełatwa w produkcji. W dodatku – obciążona historycznie. Ponoć słynna porada nieszczęsnej królowej Marii Antoniny dla ludu: nie mają chleba, niech jedzą ciastka, dotyczyła właśnie promocji brioche, która zasadniczo jest wyrobem cukierniczym. Nie skończyło się to najlepiej dla monarchini, choć z czasem lud wziął sobie radę do serca.

W wersji Hard Rock Cafe brioszka jest przede wszystkim hard. A także cool. W zamówionej przez nas wersji burgera (z dodatkowym jajkiem) krucha, grillowana (lecz zimna) brioszka sprawdzała się jednak całkiem nieźle – właśnie jako dodatek do sadzonego.

Zawartość wnętrza burgera niemal zgadza się piarowym opisem, w którym pominięto najwyraźniej jeden kluczowy składnik: sól.

A Burger Messiego jest potrawą piekielnie słoną. Nie przypadkiem chyba, miłe kelnerki pytały kilkukrotnie o to, czy na pewno nie chcemy niczego do picia. Do Messiego na sucho nie podchodźcie – chyba, że chcecie poznać przedsmak katarskiej pustyni.

W smaku prym wiodą pospołu chorizo i karmelizowana, amerykańska z ducha, czerwona cebula. Jest nieśmiała nuta dymna pochodząca z sosu. Burger nie jest szczególnie pikantny. Warzywa są świeże, wysokiej jakości i w odpowiedniej ilości. I… trudno napisać tu cokolwiek więcej. Jest jak po meczu Polski z Meksykiem. Zero – zero. Ni to sukces, ni porażka. Emocji brak.

Dla kogo ta legenda?

Dla kogo więc jest Burger Messiego? Chyba faktycznie dla prawdziwego kibica – tego, który akurat nie wyjechał do Kataru i może pozwolić sobie na butelkę lub kufel gaszącego pragnienie dobrego, zimnego piwa. Połączenie gwarantujące sukces.

Dla reszty, słona natura „ulubionego burgera kibiców” przywodzić może na myśl łzy Messiego na słynnej, pożegnalnej konferencji w Barcelonie lub całkiem świeży łomot, jaki reprezentacja Argentyny pod wodzą „piłkarza wszech czasów” zaliczyła z rąk (a właściwie nóg) Saudyjczyków.

Czy Burger Messiego z Hard Rock Cafe wygrałby na mistrzostwach wrocławskich burgerowni rzemieślniczych? Raczej nie. Ale Seminole z Florydy wraz z Lionelem Messim grają w innej lidze. I w konfrontacji z droższymi wyrobami Burger Kinga czy MacDonalda nie mają się czego wstydzić.

Czy przyjemność ta warta jest 52,90 PLN musicie ocenić już sami. W porównaniu z atrakcją, jaką jest zjedzenie znacznie droższego szaszłyka, w lodowatym deszczu na rozpościerającym za oknem Hard Rock Cafe wrocławskim jarmarku bożonarodzeniowym cena wypada wręcz okazyjnie – z wdziankiem Rihanny gratis…

Autor: Julian Zgrzewka

Foto: WroclawskiPortal.pl

Dane kontaktowe

Hard Rock Cafe Wrocław

Rynek 25 Wrocław

Pokaż więcej podobnych wiadomości
Pokaż więcej w Gastronomia

1 komentarz

  1. EMIESZ

    28 listopada 2022 at 19:47

    Jadłem z ich propozycji Legendarnego i stwierdzam, że blado wypada na tle burgerów w innych miejscówach. Na przykład do Beef Burgera na Zwycięskiej zdecydowanie daleko. Jakoś tak sucho było i rozmiarowo średnio w odniesieniu do ceny. Sama marka spoko, lubię klimat, ale jedzenie średnie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przeczytaj również

WrocoLoco – testujemy wrocławskie plaże i beach bary. Hot Spot i plażing na Popowicach [18+]

Niewiele miejsc zmieniło się we Wrocławiu równie mocno, jak nadbrzeżna część Popowic. Próc…