Strona główna Kultura Zagadka kryminalna na tle wojennej i powojennej historii karkonoskich schronisk – „Schronisko, które przestało istnieć”

Zagadka kryminalna na tle wojennej i powojennej historii karkonoskich schronisk – „Schronisko, które przestało istnieć”

Sławomir Gortych to autor bloga Zagubiony w Karkonoszach, zakochany w górach wędrowiec, ale także autor cyklu kryminalnego. Pierwsza część nosi tytuł „Schronisko, które przestało istnieć”.

Rzecz dzieje się w kilku planach czasowychw roku 1945, gdy do noblisty Gerharta Hauptmanna przybywa Karl Hanke, który uciekł właśnie z Festung Breslau. Hanke ma do przekazania bezcenny pakunek. Ta sytuacja uruchamia szereg tragicznych wydarzeń, w które zamieszani zostaną powojenni mieszkańcy Jeleniej Góry; jak również niemieccy, czescy i polscy gospodarze schronisk. Pojawiają się w książce lata 40. i 50. – zasiedlanie Dolnego Śląska i wysiedlanie niemieckich mieszkańców – czasy pełne przemocy, której ofiarami była głównie ludność cywilna i to po każdej ze stron. Lata 60. W górach giną synowie komendanta milicji z Jeleniej Góry. Czy to był wypadek? A może zemsta?

Rok 2004. Na te wszystkie pytania będzie musiał znaleźć odpowiedź młody lekarz-stomatolog, Maksymilian Rajczakowski, który wyruszy w Karkonosze po wiadomości o tragicznej śmierci swojego wujka Artura. Ukochanego krewnego, mentora i przyjaciela, z którym bohater jest bardziej związany niż z ojcem-biznesmenem. Wuj kupił właśnie górskie schronisko, miał plany na jego działanie. Dlaczego jednak wybrał taki sposób na życie? Co przywołało go właśnie w Karkonosze? Kim był – tak naprawdę? Maksymilian wyrusza nie tylko przeżyć żałobę, ale i zbadać rodzinną tajemnicę. Przy okazji dowie się więcej o skomplikowanych losach niemieckich i polskich mieszkańców tych terenów.

Trzeba przyznać, że Sławomir Gortych misternie buduje kryminalno-historyczną intrygę, powołuje do życia interesujące postacie, takie jak sam bohater; ale i zadziorna Marta; tajemniczy i nerwowy Piotr Szulc; sympatyczny Czech Jaromir czy nieco zwariowany historyk Jacek Węglorz z muzeum Gerharta Hauptmanna w Jagniątkowie. Pojawia się też sam… Duch Gór. Autor umie również stworzyć pełen grozy klimat. Gdy czytałam o samotnej nocy Maksa w schronisku, tajemniczym gościu, telefonie, krokach, skrzypiącej podłodze i wiatr nagle zamknął z hukiem okno w moim wrocławskim mieszkaniu, poczułam dreszcz na plecach!

Osobnymi bohaterami książki są Góry Olbrzymie i opowieści o nich. Nie tylko te XX-wieczne. Sławomir Gortych przypomina nam o baudach – „pradziadach” współczesnych schronisk. Kogo interesuje ten temat, tego odsyłam do źródła, a więc do przygotowanej przez Wydawnictwo Wielka Izera książki „Podróżnicy w Górach Olbrzymich”. To pozycja nie tylko dla węd „Podróżnicy w Górach Olbrzymich”. To pozycja nie tylko dla wędrowców, ale dla wszystkich, których interesuje historia Dolnego Śląska. Wyboru tekstów w antologii dokonał, przełożył je i opracował Marcin Wawrzyńczak z Wydawnictwa Wielka Izera we współpracy z Jowitą Selewską oraz Ulrichem Junkerem. To relacje wędrowców od XVII do XX wieku. Pierwsza z nich opowiada o latach 1693-1697, ostatnia pochodzi z roku 1922. Warto dodać, że książka ukazała się równocześnie po polsku i po niemiecku.

Z kolei autor „Schroniska, które przestało istnieć” przypomina legendy i baśnie związane z Karkonoszami i Izerami. To niezwykle ciekawe, że legenda Ducha Gór przetrwała wielką wędrówkę ludów, która odbywała się na tych ziemiach. Ludzie przychodzili i odchodzili, a historie o Duchu Gór (zwanym Liczyrzepą, choć tego nie lubi) – wciąż trwały. Podobno wciąż jeszcze nielicznym udaje się Go spotkać…

I są w opowieści Sławomira Gortycha przede wszystkim same Karkonosze. Na każdej niemal stronie książki czuje się wielką miłość do gór i do wędrówki – nawet gdy wokół mgła, mróz, deszcz, wiatr. Kiedy Maksymilian przemierza zaśnieżone szlaki, wiemy, że pisarz też je kiedyś przeszedł i wierzymy w każdy krok bohatera. Nie będziecie więc zdziwieni, że po lekturze obudzi się w Was tęsknota za tym, by samemu spojrzeć na las, góry, potoki, łąki, a na ramionach poczuć ciężar plecaka.

We mnie – po przeczytaniu „Schroniska, które przestało istnieć” – obudził się także apetyt na kolejną część cyklu. Mam nadzieję, że wydawnictwo nie każe nam czekać na nią zbyt długo.

Olga Szelc
KSIĄŻKI POD RĘKĄ

 

Pokaż więcej podobnych wiadomości
Pokaż więcej w Kultura

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przeczytaj również

Przy ul. Pomorskiej powstaje trasa rowerowa

Przy ul. Pomorskiej i na placu Staszica powstaje nowa droga dla rowerów. Pierwsze są odcin…